Ludzie wolności – biogramy, zdjęcia i wywiady
- Marek Biały
- Magdalena Maria Bzowska
- Przemysław Fenrych
- Małgorzata Gładysz
- Andrzej Karocki
- Antonina Komorowska
- Grażyna Kopińska
- Jarosław Kozanecki
- Jerzy Bogdan Lisiecki
- Ferdynand Morski
- Maciej Musiał
- Jarosław Obremski
- Wojciech Obremski
- Paweł Połeć
- Włodzimierz Puzyna
- Anna Rajner
- Andrzej Ruszkowski
- Zbigniew Rykowski
- Maria Stępniak
- Grażyna Sztark
- Jan Stanisław Tarnowski
- Ryszard Turyk
- Mieczysław Ustasiak
- Lidia Więckowska
- Eugeniusz Wilkowski
Marek Biały
Na zdjęciu Marek Biały wraz z żoną Małgorzatą (z domu Schimscheiner), która w 2016 r. odznaczona została Krzyżem Wolności i Solidarności. Fotografia z końca 1990 roku.
Urodzony w 1949 r. w Środzie Wielkopolskiej. Szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące ukończył w Kępnie (woj. wielkopolskie), a w 1973 r. studia na Wydziale Odlewnictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie; do 1976 r. pracował w Instytucie Odlewnictwa w Krakowie, potem w Odlewni Staliwa „Stalchemak” w Siedlcach; zwolniony z Odlewni (wrzesień 1989 r.) zatrudniał się kolejno w branży spółdzielczej i prywatnych firmach.
We wrześniu 1989 r. organizował w Siedlcach Biuro Poselsko-Senatorskie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, które prowadził do czerwca 1990 r.; następnie został dyrektorem wydziału w Urzędzie Wojewódzkim w Siedlcach; w 1997 r. powołany na stanowisko wicewojewody siedleckiego (jeszcze przed obecnym podziałem administracyjnym państwa). W marcu 1999 r. rozpoczął pracę w Przedsiębiorstwie Państwowym Polskie Koleje Państwowe i od 2006 r. – w spółce PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., gdzie zajmował kierownicze stanowiska podczas restrukturyzacji majątkowej tego przedsiębiorstwa, a następnie spółki. Na emeryturę przeszedł w 2016 r.
Jeden z założycieli i organizatorów (wrzesień 1980 r.) Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego „Ziemia Podlaska” Niezależnych Związków Zawodowych, następnie Solidarności; w 1981 r. zasiadał we władzach Związku (Oddział w Siedlcach), jednostce organizacyjnej Regionu Mazowsze w Warszawie; był delegatem na I Krajowy Zjazd Delegatów NZZS „Solidarność” w Gdańsku.
Do pracy w Odlewni Staliwa w Siedlcach powrócił 15 grudnia 1981 r. i został zatrzymany już 21 grudnia; w kolegium ds. wykroczeń orzeczono sankcję na podstawie dekretu o stanie wojennym – trzy miesiące pozbawienia wolności za publiczne noszenie znaczka „Solidarność” przepasanego czarną opaską; sąd zmienił karę na miesiąc i dwa tygodnie. W kwietniu 1986 r. skazany z art. 282a kk na 10 miesięcy pozbawienia wolności; objęty tzw. „amnestią Kiszczaka” wolność odzyskał we wrześniu tegoż roku.
Od marca 1981 r. zajmował się organizowaniem pomocy dla represjonowanych i kolportowaniem niezależnych wydawnictw; w 1983 r. został członkiem niejawnej Terenowej Komisji Wykonawczej, a w 1985 r. – po połączeniu z siedleckim Komitetem Oporu Społecznego (KOS) – Oddziałowej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” w Siedlcach.
Współtworzył w tym mieście w 1984 r. radio „Solidarność”, przygotowując pierwsze audycje (radio zakładały niezależnie dwie grupy; drugie z nich powołał siedlecki KOS);
W kwietniu 1989 r. był organizatorem i wiceprzewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego; od 1990 r. działał kolejno w Ruchu Obywatelskim Akcja Demokratyczna (ROAD), w Unii Demokratycznej i Unii Wolności.
Kandydował do Sejmu RP z list Unii Demokratycznej i Unii Wolności w latach 1991, 1993 i 2001, a w 1998 r. do Sejmiku Województwa Mazowieckiego; radny Rady Miasta Siedlce w czasie kadencji 1994–1998.
W 2011 r. odznaczony przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Fragment rozmowy z Markiem Białym
Siedlce, 09 maja 2015 r.
W jakim lokalu zorganizowaliście pierwsze zebranie Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego Solidarność w Siedlcach?
W KIK. W sali, z której korzystał KIK. Taki kościelny dom przy parku. KIK miał tam siedzibę.
A więc potrzebny był wam własny lokal.
Nie pamiętam kiedy myśmy po ten lokal poszli, myślę, że tego samego dnia albo dzień później. I dostaliśmy go od Wojewody. Salę w budynku Urzędu Wojewódzkiego w Siedlcach, w tym wieżowcu w centrum. Tam był wolny pokój na parterze i dali go nam. Miał jakieś 30 metrów ale dla nas, wtedy, to było wielkie „hurra!”, bo wcześniej nie mieliśmy nic. Tam był nawet jakiś telefon, stał aparat, podłączyli nam zaraz. Na budynku powiesiliśmy zaraz tablicę „Wojewódzki Komitet Obywatelski Solidarność”, druga wisiała przy ulicy, na wolno stojącej tablicy do plakatowania, którą dostaliśmy do własnej dyspozycji. I potem, wiadomo – pierwsza rzecz to podpisy. Jak był lokal, to co dzień było w nim pełno ludzi, przyjeżdżali z całego województwa, z odległych gmin. Po plakaty, zostawiali namiar do siebie, dostawali informację o osobach do kontaktu w miastach powiatowych, i „polecenie” – organizujcie się, będą potrzebne osoby do zbierania podpisów, do komisji obwodowych, na mężów zaufania. Jak sobie przypominam, były gminy, w których powstawały gminne komitety obywatelskie – na bazie Solidarności rolniczej, ludzi związanych z duszpasterstwem rolników. Kandydaci szybko wybrali sobie osoby do pomocy w kampanii. Tadeusz Kłopotowski wybrał Tomka Olko, Gabriel Janowski – Jolę Lutze, Stanisław Dąbrowski miał pomocników z Sokołowa Podlaskiego, nie pamiętam już kto pomagał Wiesławowi Zajączkowskiemu i Krzysztofowi Szymańskiemu. A cały Komitet miał przydzielonych łączników z Warszawy. Byli nimi Sławek Dąbrowski i Maciej Radziwiłł. Dodawali nam otuchy.
I zbieranie tych podpisów… Stolik rozstawiony przed Komitetem, przy głównej ulicy. Ludzie chętnie podpisywali i nabywali przywiezione z Warszawy cegiełki. I tak szło.
A kampania, pierwsze spotkanie ogólne w Siedlcach, było 3 Maja, to przecież święto. Zawsze 3 Maja było w Siedlcach spotkanie patriotyczne pod pomnikiem Kościuszki. Chyba od 1983 roku? Pomnik był przez parę lat ogrodzony, żeby się nie zbierać, wtedy składaliśmy kwiaty pod płotem. I oczywiście 3 Maja 1989 r. tym bardziej to spotkanie musiało być. Adwokat Jan Mizikowski — już nieżyjący — wygłosił prelekcję o Konstytucji 3 Maja. Pamiętam, że na tym spotkaniu był na pewno Wiesiek Zajączkowski, był Tadeusz Kłopotowski. Pamiętam, bo szliśmy taką zwartą grupą. Pewnie i inni kandydaci też byli. W międzyczasie powstał również Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Piłsudskiego w Siedlcach – rozebranego zaraz po wojnie, więc ludzie z tego Komitetu też działali na naszą rzecz.
Potem trzeba było organizować materiały wyborcze – przychodziły z Warszawy bez większego problemu. Trzeba było tylko pojechać i brać.
Co dostawaliście z „centrum”, a co organizowaliście samodzielnie?
Z Warszawy były oczywiście plakaty kandydatów z Lechem Wałęsą, inne też, dużo propagandowych naklejek samoprzylepnych. Własne plakaty, materiały informacyjne też żeśmy produkowali. Nie było kłopotów z drukiem. Dużo drukowaliśmy w uczelnianej drukarni, jej szef był nam przychylny. Chyba obywało się to bez zgody cenzury. Może nie wszystko, ale jak była potrzebna to nasz Stasiu Jastrzębski załatwiał z cenzorem „od ręki”. Umiał z nim rozmawiać, miał doświadczenie z działalności w Towarzystwie Miłośników Podlasia (stowarzyszenie „przejęte” głównie przez studentów w 1987 roku). W spółdzielczej drukarni w Siedlcach też nie było większego problemu, przynajmniej sobie nie przypominam. Papier przywieźliśmy z Warszawy, z „przydziału”.
Z przydziału?
Z przydziału komitetowego, jaki przypadał dla Siedlec. Jak zobaczyliśmy ten papier, to nie wiedzieliśmy gdzie go złożyć. Tyle tego było. Co z nim robić? Był w takim potężnym formacie – trzeba było najpierw pociąć do formatu A2, A3, A4. Od razu się udało.
Wszystko działo się spontanicznie?
Spontanicznie. Wszyscy byli chętni. Pamiętam, był problem z paliwem. Samochodów nie było, na początku chyba tylko jedna osoba ze ścisłego grona komitetowego dysponowała samochodem. Potem było trochę lepiej, jakoś sobie radziliśmy, bo pojawiły się dwie osoby, które mogły jeździć.
Zadeklarowali się.
Ale mówili: „Musisz dać benzynę!” – bo z benzyną był wtedy problem. Jako wiceprzewodniczący Komitetu poszedłem więc do Wydziału Transportu Urzędu Wojewódzkiego po przydział. Nic nie „utargowałem”; trzeba było „załatwiać”, przecież to jeszcze były kartki na paliwo, trzeba było kombinować „na lewo”.
„Na lewo”… Tutaj się pojawia ogólniejsza kwestia — finansowania.
Były cegiełki, znikały jak „świeże bułeczki”. Poza tym – przy tym zbieraniu podpisów stała skrzynka-skarbonka. Wpływy z tych datków były znaczące. Janusz Niedziółka, nasz skarbnik, dobrze liczył, pilnował kasy i zawsze mu przybywało. Ja nawet mu mówiłem: „Janusz, przestań tak te pieniądze liczyć i rób co innego!” Bo trzeba było układać „bibułę”, plakaty rozkładać dla odbiorców, dla terenu. Potrzeby były wielkie. A on mówi: „A potem ktoś mnie będzie ścigał za pieniądze!” Prowadził tę buchalterię finansową porządnie.
Rozmawiał Paweł Kowalski.
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja tekstu: Anna Mieszcznek
Więcej o KO w Siedlcach: http://archiwum.sws.org.pl/siedlce/opozycja.pdf
oraz
Jastrzębska Katarzyna, Dokumenty przełomu 1989 – 1991 ze zbiorów Archiwum Państwowego w Siedlcach, Archiwum Państwowe w Siedlcach, Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Fundacja Rozwoju Badań Regionalnych Sigillum, Siedlce 2014 (Albumowa publikacja związana z 25. rocznicą wyborów 1989 r.)
Magdalena Maria Bzowska
Urodzona w 1939 r.; córka zamordowanego w Katyniu Jerzego Bzowskiego. Absolwentka Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej i tamtejszego studium podyplomowego w zakresie budowy drogowych węzłów komunikacyjnych; inż. budowy w Krakowskim Przedsiębiorstwie Robót Drogowych (1962-1964), inspektor nadzoru robót drogowych w Dzielnicy Kleparz w Krakowie oraz w Miejskim Zarządzie Dróg i Zieleni (1964-1972), projektant w Miastoprojekt-Kraków (1972-1993); w latach 1993-2003 prowadziła samodzielną jednoosobową firmę projektową. Obecnie na emeryturze.
Z działalnością w Solidarności związana od 1980 r., a od 1989 r. aktywna w Komitecie Obywatelskim w Krakowie na najniższym poziomie lokalnym (Zwierzyniecki Komitet Obywatelski); przez trzy kadencje była radną w Radzie Dzielnicy Zwierzyniec- Kraków.
Od 2005r. zaangażowana w Stowarzyszeniu Rodzin Ofiar Katynia Polski Południowej; od 2010 r. praca w Federacji Rodzin Katyńskich.
Swoje zainteresowania skupiła wokół krajoznawstwa i turystyki górskiej; uczestniczyła w organizowaniu imprez turystyki górskiej w Studenckim Kole Przewodników Górskich, a potem została przodownikiem GOT; uprawia turystykę krajową i zagraniczną; inne zamiłowania – muzyka i historia sztuki.
Fragment rozmowy z Magdaleną Bzowską
Warszawa, dnia 13.12.2017 r.
Czy wybory czerwcowe przyciągnęły i uaktywniały nowych ludzi?
Wiadomo, że do akcji przedwyborczej trzeba ich było dużo, więc dołączali się. To był dość masowy ruch.
Czy te osoby było widać później np. w samorządach?
Oczywiście. Myśmy się poznali podczas akcji wyborczej i potem już wiedzieliśmy kto jest kto. Później ci, którzy się zaangażowali kandydowali albo w wyborach do rady miasta, albo dzielnicy.
A jakie funkcje Pani pełniła w Komitecie?
Po wyborach czerwcowych – żadnej. Ale „z namaszczenia” Zwierzynieckiego Komitetu Obywatelskiego przez trzy kadencje – drugą, trzecią i piątą – byłam w radzie dzielnicy. Do wyższych szczebli nie startowałam.
Jakie było wsparcie ze strony Komitetu Obywatelskiego dla radnych?
Na początku, w pierwszych wyborach samorządowych poparcie było bardzo intensywne. A później kandydaci prezentowali się sami, już nie potrzebowali większego poparcia, bo stali się znani. Mieszkańcy wiedzieli kto jest kto, bo przecież głosowali na nich w dzielnicy – to byli sami swoi.
Czy zachowanie apolityczności i nastawienie na sprawy lokalne i społeczne było istotne?
Tak. To było bardzo ważne.
Ale pojawiały się już wtedy podziały, rozłamy, odmienne poglądy.
Nasz Komitet Zwierzyniecki i rada dzielnicy były bardzo nietypowe. U nas przez trzy albo cztery kadencje na listach wyborczych nie podawało się żadnej informacji o „przynależności” czy sympatyzowaniu z jakąś partią polityczną. Nie podawało się, bo wiadomo było – to Zwierzyniecki Komitet Obywatelski i koniec. W innych komitetach zazwyczaj ujawniano, że ktoś jest kandydatem z Unii Demokratycznej czy Porozumienia Centrum. U nas nie. U nas przez trzy czy cztery kadencje nie było w dzielnicy stronnictw politycznych. Wiele razy śmialiśmy się, że w innych częściach Krakowa kłócą się, bo jedni są za taką opcją, inni za inną i ważne jest kto wygra. U nas to w ogóle nie istniało.
Byliście obok nurtu politycznego.
Tak. Zdecydowanie. Myśmy mieli wtedy taką wyraźną myśl, że nasze sprawy są przede wszystkim nasze własne. Nie liczyła się przynależności do polityki. Później, przy kolejnych wyborach, ludzie zaczęli się już identyfikować z jakimiś nurtami politycznymi.
Czy to oznaczało jakiś podział Komitetu, czy on dalej trwał zintegrowany.
Był zintegrowany. Z czasem starsi ludzie wycofywali się z działalności, nowi się nie dołączali, ale pomiędzy tymi, co pozostali podziałów i rozłamów nie było. Zwierzyniec to jest taka dzielnica, w której jest dużo wspólnych spraw i mało partykularyzmów, podziałów na osiedla lepsze i gorsze. Nie ma tu większych wyodrębnionych społeczności, które by ze sobą walczyły, coś miały przeciwko sobie czy były wobec siebie konkurencyjne.
To ciekawe, bo przecież ponad tym wszystkim trwała „wojna na górze”.
Czy jakieś jej echa docierały do was?
Jeżeli chodzi o dzielnicę, to nie. Myśmy na scenę polityczną patrzyli trochę z daleka.
Przypuszczam, że to była raczej domena Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego.
Prawdopodobnie tak.
Może stało się to istotne podczas wyborów prezydenckich?
Wiadomo było, że się głosowało na Wałęsę i tyle. Tak wtedy było. Następne wybory, to już były problemy. Powstały specjalne struktury wyborcze i kandydaci prowadzili swoją kampanię wyborczą, ale już indywidualną, a nie na zasadzie wspólnego ruchu obywatelskiego.
A w jaki sposób w komitetach debatowano, dochodzono do jakiegoś poglądu, uzgodnień czy konsensusu. Czy konsensus był w ogóle istotny?
Na pewno był istotny w konkretnych sprawach. Nie brałam udziału w debatach Komitetu Krakowskiego, bo byłam w niższej strukturze. Czasem zdarzało mi się pójść na jakieś zebranie – gdy obradował zarząd i zapraszani byli delegaci. Raz czy drugi zdarzyło się, że byłam tam jako osoba przysłuchująca się. Ale nie przypominam sobie nic specjalnego. Jednak minęło już strasznie dużo czasu
Czy niektóre z tych „małych” komitetów trwają do dziś?
Nie wiem. Nasz już teraz nie funkcjonuje, zmienił formę. Teraz powstały specjalne struktury do załatwiania konkretnych spraw lokalnych – Stowarzyszenie Przyjaciół Salwatora, Stowarzyszenie Woli Justowskiej, Stowarzyszenie Przegorzalskie. Teraz działa już inne pokolenie.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja tekstu – Anna Mieszczanek
Przemysław Fenrych
Fotografia z lat 90.
Urodzony w 1951 r.; nauczyciel, dziennikarz, działacz społeczny; w latach 1970–1980 działacz i współpracownik duszpasterstw akademickich w Poznaniu i Szczecinie. Związany z Ruchem Praw Człowieka i Obywatela oraz Ruchem Młodej Polski.
Od strajków sierpniowych 1980 r. działacz Solidarności – organizował komisję strajkową w swoim zakładzie pracy (Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna).
Od czerwca 1981 r. członek Prezydium Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” odpowiedzialny za informację; redaktor naczelny dziennika „Komunikat Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”, delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”
W stanie wojennym przez 11 miesięcy internowany w więzieniach w Goleniowie, Wierzchowie i Strzebielinku. W latach 1988–1990 członek ogólnopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” przy Lechu Wałęsie, współzałożyciel Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego „Solidarność” Ziemi Szczecińskiej (1989 r.).
W latach 1990-1991 dyrektor i redaktor naczelny szczecińskiego Ośrodka Radia i Telewizji.
Współzałożyciel, wieloletni wiceprezes i prezes Szczecińskiego Klubu Katolików; w latach 1981–1983 członek Prymasowskiej Rady Społecznej; później w okresie 1983–1990 członek Rady Duszpasterskiej diecezji szczecińsko-kamieńskiej.
Od 1991 r. zastępca dyrektora szczecińskiego Centrum Szkoleniowego Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, a od 2016 r. – dyrektor; trener i ekspert FRDL, specjalista m.in. w dziedzinie komunikacji społecznej, edukacji, odnowy wsi oraz szkoleń metodami interaktywnymi; pomysłodawca i ekspert Europejskiej Akademii Sołtysa, ukraińskich programów „Przejrzysta Ukraina”, Kluby Dialogu Obywatelskiego, Szkoła Przedsiębiorczości Wiejskiej, Polsko-Ukraińska Szkoła Liderów i Animatorów, cyklu białoruskich działań „Przez edukację do społeczeństwa obywatelskiego”. Autor i realizator wielu szkoleń i projektów adresowanych do samorządów, młodzieży, nauczycieli, dziennikarzy i organizacji pozarządowych w Polsce, na Białorusi, Ukrainie, w Kazachstanie i w Tunezji; tutor w Akademii Tutora związanej ze Stowarzyszeniem Szkoła Liderów; autor m.in. książek: Komunikacja społeczna w urzędzie gminy (podręcznik do szkoleń na odległość), Komunikacja w społeczeństwie obywatelskim (w jęz. ukraińskim i serbskim), Święty Otton. Biskup, Misjonarz, Europejczyk.
W latach 1998–2002 radny miasta Szczecina – przewodniczący Komisji Edukacji, Sportu i Rekreacji; współautor „Szczecińskiej Karty Współpracy Miasta z Organizacjami Pozarządowymi” oraz strategicznej „Polityki edukacyjnej miasta Szczecina”.
Od 2005 roku współorganizator Zjazdów Gnieźnieńskich odpowiedzialny za warsztaty nadziei chrześcijańskiej.
Członek założyciel Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, wiceprzewodniczący Koła w Szczecinie, w 2014 r. organizator konferencji „Samorząd przyjazny rodzinie” promującej rodzinną politykę w zachodniopomorskich samorządach lokalnych, a w 2018 r. współorganizator międzynarodowego Zjazdu Dużych Rodzin w Szczecinie.
Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Wolności i Solidarności, Krzyżem Oficerskim oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Więcej na stronie: http://www.encysol.pl/wiki/Przemys%C5%82aw_Fenrych
Fragment wywiadu z Przemysławem Fenrychem
Szczecin, 15–16 grudnia 2015 r.
Jak to się stało, że w 1989 r. zaangażował się Pan w działalność Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego?
Byłem nie tylko działaczem Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego, ale także jednym z inicjatorów jego utworzenia. Wcześniej zostałem zaproszony do Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” przy Lechu Wałęsie w Warszawie.
Przez kogo?
Do dziś nie wiem, przez kogo, kto to zainspirował. Zaproszenie przyszło od Wałęsy, ale nie wiem, kto go do tego zachęcił. Podejrzewam Andrzeja Wielowieyskiego, bo z nim sporo współpracowałem, ale pewności nie mam. W każdym razie zostałem członkiem Komitetu. Byli w nim również inni szczecińscy działacze: Andrzej Milczanowski, Edek Radziewicz i Artur Balazs. Doszliśmy do wniosku, ale każdy osobno, że trzeba by odpowiednik takiego komitetu powołać również w Szczecinie, dlaczego nie? Przedstawiłem ten pomysł w swoim środowisku, Włodek Puzyna pamięta, że to ja przyjechałem z tym pomysłem, ale do środowiska solidarnościowego zwrócił się z tym pomysłem Edward Radziewicz, i w tamtym środowisku on jest pamiętany jako inicjator. Nie wiem, czy Balazs też inicjował coś takiego, w każdym razie mniej więcej w tym samym czasie wróciliśmy z posiedzenia Komitetu przy Lechu Wałęsie i stwierdziliśmy, że musimy to powielić w Szczecinie. I zaczęliśmy to robić.
Nie było to jednak proste, zwłaszcza po 1988 r., gdy się okazało, że zapał z 1980 r. nie wróci…
Nie, nie było proste, ale w środowisku, w którym się obracałem, mieliśmy dużo zapału. Naszą grupę tworzyły różne środowiska, z jednej strony była Solidarność i my właśnie w niej byliśmy, chociaż, jako pracownik kurii, już nie byłem członkiem tej odradzanej Solidarności. Trzeba jeszcze powiedzieć, że powstanie Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego Ziemi Szczecińskiej aprobowali nie wszyscy przedstawiciele dawnej Solidarności. Ten sposób budowania komitetów obywatelskich był krytykowany przez środowisko związane z Marianem Jurczykiem, Stanisławem Wądołowskim i Stanisławem Kocjanem, czyli przez główne postacie szczecińskiej Solidarności. Oni uważali, że należy działać inaczej: trzeba się domagać uznania Solidarności sprzed stanu wojennego, z jej władzami, a nie tworzyć nowy związek pod starą nazwą. Nie chcieli iść z nami (uczestniczyłem w rozmowach z nimi), a później tworzyli własny związek pod nazwą Solidarność ‘80. Spór miał rozmaite przyczyny – personalne i ideowe. Tym, co ostatecznie wygrało i doprowadziło do Okrągłego Stołu była myśl, że trzeba tworzyć Związek od nowa, wykorzystując rozmaite kruczki prawne. To było tworzenie komisji zakładowych, czekanie na zgodę sądu, oczywiście sąd się nie zgadzał, ale przez ileś tam czasu można było działać. Z kolei środowisko związane z Marianem Jurczykiem było bardziej pryncypialne. Uważali, że Solidarność zawieszono bezprawnie, więc teraz muszą nas po prostu „odwiesić” i tyle. Pomysł, aby ponownie rejestrować Solidarność był dla nich nie do przyjęcia. Próbowaliśmy negocjować. Cztery osoby z Zarządu Regionu były jednocześnie w Szczecińskim Klubie Katolików (Mietek Ustasiak, Ewaryst Waligórski, Jasiu Tarnowski i ja). Próbowaliśmy połączyć te dwa sposoby myślenia, w imię tego, że musimy być razem, ale to, niestety, spaliło na panewce. Do porozumienia nie doszło. Wówczas ten spór był dla mnie osobiście bardziej dotkliwy niż ewentualne kłody rzucane nam pod nogi przez komunistów.
Wrócę jednak do poprzedniego wątku: z jednej strony była Solidarność (m.in. Edward Radziewicz, Andrzej Milczanowski, Longin Komołowski, Józef Kowalczyk), z drugiej zaś – środowisko inteligencji (np. Jerzy Zimowski), nieraz działającej wcześniej w tzw. poziomych strukturach PZPR, a później w opozycji czasów stanu wojennego (np. Marek Tałasiewicz), byli również działacze Szczecińskiego Klubu Katolików, który też wszedł do Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego, byli rolnicy związani z Solidarnością Rolników Indywidualnych (m.in. Artur Balazs).
Na czym polegała praca w Obywatelskim Komitecie Porozumiewawczym? Jak przebiegały spotkania, w jaki sposób podejmowano decyzje? Jak była finansowana jego działalność?
Szczerze mówiąc, niewiele sobie przypominam z codzienności z tego okresu. Był taki zamęt, takie mnóstwo rozmaitych zaangażowań… Pamiętam, że nasze spotkania były bardzo burzliwe, ale równocześnie dosyć solidarne. W każdym razie wspominam je jako spotkania charakteryzujące się dużą nadzieją, ale nie potrafię przypomnieć sobie konkretów. Mam w głowie obrazki tych spotkań, ale brakuje mi konkretów. Jak zazwyczaj, byłem odpowiedzialny za informację, jako członek Komitetu przy Lechu Wałęsie byłem w jakimś stopniu łącznikiem między Warszawą a Szczecinem; należąc do środowiska Klubów Inteligencji Katolickiej, przenosiłem do pracy OKP doświadczenia i przemyślenia tego środowiska.
Były dwie fazy działań Komitetu: przed wyborami i po wyborach. Przed wyborami przewodniczącym był Mietek Ustasiak. Najważniejszą kwestią było zorganizowanie wyborów 1989 r. Mieliśmy pełną świadomość, że zostało przed nami postawione zadanie na zdrowy rozum niewykonalne. Komuna miała cały potencjał do tego, aby się przygotować do wyborów, a my nie mieliśmy nic oprócz ogromnego potencjału dobrej woli. Trzeba było podjąć ogromny wysiłek, żeby Solidarność się odrodziła, żeby stworzyć pismo, ulotki, żeby jeździć w teren, bo przecież mieliśmy świadomość, że działanie w samym Szczecinie to za mało. Pamiętam olbrzymi wysiłek Antoniego Kadziaka w zakresie budowy komitetów terenowych. Byłem, jak zwykle, odpowiedzialny za informację. Napisałem ogromną liczbę ulotek, jeździłem na spotkania wyborcze naszych kandydatów, zwłaszcza z Mietkiem Ustasiakiem (byłem jednym z jego asystentów w wyborach). Byliśmy – nadal jesteśmy – bardzo zaprzyjaźnieni z Mietkiem, i w jakimś sensie torowałem wtedy tę jego senatorską drogę. Zresztą niewiele brakowało, abym to ja startował w wyborach na senatora, ponieważ Szczeciński Klub Katolicki miał wystawić swojego kandydata. Zarząd Klubu zastanawiał się, czy to mam być ja, czy Mundek Bilicki. Uznano, że mam pięć córek, więc muszę zostać w Szczecinie, a nie jeździć, więc senatorem będzie Mundek. Tak w każdym razie mi to przedstawili. Zgodziłem się z tym, a później dostałem jeszcze cięższe brzemię na barki. Pamiętam, że zajmowaliśmy się wówczas przede wszystkim kampanią wyborczą. To była zasadnicza sprawa. Mnóstwo rozmaitych spotkań. Stworzyłem sobie wówczas formułę, która bardzo cieszyła ludzi. Na koniec tych wszystkich prezentacji, programów itd. wyjaśniałem, jaka jest technika wyborcza: „tutaj będziecie mieli tyle i tyle nazwisk, pokazywałem i mówiłem z naciskiem: resztę skreślić”. Było to takie moje powiedzonko, które wywoływało aplauz słuchających.
Rozmawiała dr Marta Marcinkiewicz
Transkrypcja – Marta Marcinkiewicz
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Małgorzata Gładysz
Urodzona w 1941 r. w Warszawie.
Absolwentka Politechniki Gdańskiej, Wydział Architektury (1965); w latach 1965-1972 zastępca architekta powiatowego w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Tczewie; 1972-1989 kierownik i główny projektant Pracowni Projektowej przy Akademii Medycznej (AM) w Gdańsku.
W sierpniu 1980 r. wiceprzewodnicząca Komitetu Strajkowego w Zakładzie Remontowo-Budowlanym (ZRB) AM, od września 1980 r. w NSZZ „Solidarność”, członek Komitetu Założycielskiego, następnie wiceprzewodnicząca Komisji Zakładowej ZRB AM, delegat do Komisji Zakładowej AM.
Po 13 grudnia 1981 r. współpracowniczka Komisji Charytatywnej przy parafii św. Brygidy w Gdańsku; organizatorka pomocy prawnej oraz poszukiwania pracy; współinicjatorka tzw. Prałatury w Gdańsku i w Sopocie. Obserwatorka procesów działaczy Solidarności (spisywała relacje z rozpraw); kolporterka podziemnych wydawnictw; organizatorka lokali dla osób ukrywających się i spotkań działaczy struktur podziemnych. W sierpniu 1988 r. wspomagała strajkujących w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
W 1989 r. członek Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Gdańsku; w latach 1989-1990 komisarz wyborczy w województwie gdańskim z ramienia KO; 1990-1991 delegat pełnomocnika rządu ds. reformy samorządowej w województwie; 1991-1998 szefowa ośrodka ekspertyz i doradztwa sejmiku gdańskiego; 1998-2002 radna Województwa Pomorskiego z listy Ruchu Społecznego AWS. Od 2001 r. na emeryturze.
W latach 2002-2007 kierownik Biura Poselskiego wicemarszałka Senatu Macieja Płażyńskiego; od 2008 r. doradca marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza.
W 2014 roku z rąk Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego odebrała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, a w 2005 roku Medal „Pro Memoria” przyznany przez Urząd Kombatantów i Osób Represjonowanych, którego szefem był wówczas śp. Janusz Krupski.
Fragment rozmowy z Małgorzatą Gładysz
Gdańsk, 27 listopada 2015 r.
Proszę opowiedzieć o Komitecie Obywatelskim „Solidarność”.
W województwie gdańskim pierwszy Komitet Obywatelski „Solidarność” powstał w celu zatwierdzenia kandydatów na posłów do wyborów „okrągłostołowych” 4 czerwca 1989 r. W jego skład wchodziło dwadzieścia kilka prominentnych osób reprezentujących różne środowiska (m.in. prof. Mariusz Żydowo, ks. Henryk Jankowski). Pracami Komitetu kierował Bogdan Borusewicz. Ten Komitet zebrał się chyba dwa razy. Wykonał swoje, czyli zatwierdził sześciu kandydatów do Sejmu i dwóch do Senatu,
I zakończył swą działalność po wyborach?
Ten regionalny – tak. Ale potem, żeby przeprowadzić wybory samorządowe, komitety obywatelskie pączkowały, tzn. powstawały na poziomie miast i większości gminnych rad narodowych. Po przeprowadzeniu wyborów czerwcowych w pierwszej chwili została podjęta decyzja, żeby rozwiązać komitety obywatelskie. Część komitetów postanowiła jednak się nie rozwiązywać i działać dalej. Tak się stało np. w Gdyni i w Sopocie. Uważam, że była to właściwa decyzja, pozwalająca wykorzystać zapał i zaangażowanie działaczy. Z Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” wywodziła się np. prezydent Gdyni Franciszka Cegielska z ekipą, której duża część działa do dziś w gdyńskim samorządzie. Podobna sytuacja była w Sopocie.
To był specyficzny moment. Przynajmniej w naszym województwie wyglądało to tak, że tam, gdzie komitety w ogóle się nie zawiązały, a także tam, gdzie po wyborach okrągłostołowych się rozwiązały, trzeba było je odtwarzać lub tworzyć na nowo w celu przeprowadzenia wyborów do samorządów 27 maja 1990 r. Potem już się potoczyło – w trakcie się okazało, kto się nadaje do tego typu publicznej działalności, a kto nie…
Na czym polegała praca komitetów obywatelskich po wyborach czerwcowych?
Mam przy sobie pierwszy okólnik, w którym jest mowa o tym, co mamy dalej robić, Przede wszystkim trzeba było zawiązać Komitet Regionalny, taki główny.
Jaką formę prawną miał Komitet? Czy to było stowarzyszenie?
Nie. Nigdy z tym nie chodziliśmy do żadnych sądów. Mimo to jednak wojewoda Jerzy Jędykiewicz (jeszcze z dawnej ekipy) przyznał nam pomieszczenia. To był taki czas rewolucyjny, że „oni” nie wiedzieli, czym to się skończy i …
Woleli nie podskakiwać…
Ówczesne władze robiły wszystko, co im się mówiło. Pamiętam moją rozmowę z wojewodą, który powiedział, że na siedzibę Komitetu Obywatelskiego przekazuje pomieszczenie w budynku Wojewódzkiej Rady Narodowej (czyli w obecnej siedzibie Urzędu Wojewódzkiego i Urzędu Marszałkowskiego). Odpowiedziałam mu, że nie zgadzamy się, ponieważ jest to obcy nam budynek, a ponadto usytuowany na uboczu, do którego nikt nie przyjdzie, więc prosimy o inną lokalizację – i przydzielili nam inną! To była wtedy siedziba Związku Młodzieży Socjalistycznej, usytuowana w bardzo dobrym punkcie Gdańska, przy ulicy Dyrekcyjnej, blisko dworca – obok zieleniaka. Dali nam też jakiś samochód, trochę papieru, maszyny do pisania. O formie prawnej nie było mowy… Nie wiem, czy nawet ten warszawski, „duży” Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie miał jakąś formę prawną. Nikt się tym nie przejmował, bo tempo było po prostu zawrotne!
Posłużę się przykładem. W trakcie obrad Okrągłego Stołu do Bogdana Borusewicza zadzwonił Leszek Kaczyński i powiedział mu: przypilnuj, żeby w komisji wojewódzkiej i czterech komisjach okręgowych mieć swoich przedstawicieli i pamiętaj, że macie prawo mieć jedną trzecią, w tym wiceprzewodniczącego. Borusewicz przekazał tę sprawę mnie, a ja, jako komisarz wyborczy Solidarności, poszłam do zajmującego się wyborami dyrektora w Urzędzie Wojewódzkim i powiedziałam mu, że dostałam informację z Okrągłego Stołu, że mam prawo wskazać sześć osób do każdej z tych komisji. I ja mu wskażę te sześć osób. A on odpowiedział: „Ale co ja zrobię? Ja tu mam oprócz was Stronnictwo Demokratyczne, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, Polską Partię Robotniczą, a jeszcze Koła Gospodyń Wiejskich, Ligę Kobiet, Straż Pożarną i innych, którzy zwyczajowo wchodzili w skład tych komisji”. Na co powtórzyłam, że mam taką informację z Okrągłego Stołu i dostarczę listy po sześć osób do każdej z komisji z zaznaczeniem, kto ma być wiceprzewodniczącym. Proszę tylko o informację, do kiedy mam to przynieść. Na tym rozmowa się skończyła. I dopiero wtedy trzeba było się zastanawiać, kogo na tych listach umieścić.
Nie było to jednak takie proste, bo przynajmniej do komisji wojewódzkiej trzeba było wstawić na wiceprzewodniczącego dobrego prawnika. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców (Trzech Krzyży) spotkałam bardzo znanego prawnika, Jerzego Karziewicza, który natychmiast się zgodził być zastępcą przewodniczącego wojewódzkiej komisji wyborczej w Gdańsku. I to był strzał w dziesiątkę, bo mecenas Karziewicz miał wielkie poważanie u wszystkich. Po pierwszym posiedzeniu wojewódzkiej komisji powiedział do mnie: „Słuchaj, oni się mnie o wszystko pytają, był jakiś przewodniczący od nich, ale on nic nie wiedział, bo to szło telefonami…”. Potem trzeba było przeprowadzić szkolenia dla członków komisji wyborczych. A przecież w samym Gdańsku tych komisji było ponad dwieście, czyli ponad tysiąc osób! Nas było mało, ale było wielu chętnych do pracy społecznej i wszyscy chcieli pomagać. Bardzo dobrze układała się współpraca z prezesem Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku, sędzią Zbigniewem Szczurkiem (nawiasem mówiąc, tatą obecnego prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka). Było to bardzo ważne.
Rozmawiała dr Zofia Kinowska
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Andrzej Karocki
Andrzej Karocki – fotografia z 2012 r.
Urodzony w 1943 r. we Lwowie; od 1945 r. zamieszkały w Krakowie. Absolwent IV Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Krakowie. Student i absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ). Fizykochemik.
W działalności obywatelskiej: aktywny uczestnik przemian demokratycznych oraz transformacji ustrojowej w Polsce, współorganizator ruchu komitetów obywatelskich w Krakowie i współtwórca samorządności terytorialnej miasta.
Przewodniczący Komitetu Obywatelskiego osiedli Widok i Widok-Zarzecze w krakowskich Bronowicach od początku jego utworzenia w roku 1989, zarejestrowanego w 2012 roku jako stowarzyszenie o nazwie: „Komitet Obywatelski Widok i Widok-Zarzecze w Krakowie”. W roku 1989 współpracownik Małopolskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, w latach 1990-1991 delegat do Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” i w tym Komitecie członek Zespołu ds. Podziału Krakowa na Dzielnice.
W latach 1991-1996 radny oraz pierwszy przewodniczący Rady i Zarządu Dzielnicy VI m. Krakowa – Bronowice, zaangażowany we wzmacnianie roli dzielnic i działania ponad barierami politycznymi. Przewodniczący stuosobowego Komitetu Organizacyjnego Jubileuszu 700-lecia Lokacji Bronowic. W latach 1997-2003 wiceprzewodniczący i członek zarządu Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa. Współredaktor Informatora Osiedlowego „Widokówka”. Członek założyciel i wieloletni członek zarządu Stowarzyszenia Pomocy Obywatelskiej im. Anny Fiszerowej, prowadzącego Aptekę Darów na osiedlu Widok w Krakowie; członek Towarzystwa Przyjaciół Bronowic. W latach 2002-2003 konsultant ministra zdrowia w sprawie reguł przyjmowania i rozprowadzania produktów leczniczych będących przedmiotem pomocy humanitarnej.
Pozostała działalność publiczna i związkowa: w latach 1965-1980 działacz w strukturach Związku Nauczycielstwa Polskiego. W 1980 współorganizator NSZZ „Solidarność” na UJ, jej członek do 2005. W stanie wojennym redaktor i drukarz podziemnego wydawnictwa „Libertas” w Krakowie, kolporter wydawnictw drugiego obiegu w sieci uniwersyteckiej.
Inicjator zmiany scenariusza państwowych obchodów święta Konstytucji 3 maja w Krakowie, przyjętej oraz wprowadzonej przez wojewodę małopolskiego w latach 2013-2015 i częściowo kontynuowanej do dziś przez Uniwersytet Jagielloński
W pracy zawodowej: nauczyciel akademicki w ówczesnej Katedrze Chemii Fizycznej i Elektrochemii Instytutu Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego; w okresie 1972-79 w programie rządowym uczestnik i koordynator współpracy UJ z hutami Zagłębia Miedziowego, prowadzącymi elektrorafinację miedzi w zakładach w Legnicy i Głogowie, w latach 1979-2008 kierownik Pracowni Fotolizy Błyskowej Wydziału Chemii UJ, wykonującej badania procesów szybkich, które przebiegają w czasach nano i mikrosekundowych. Członek zespołów naukowych w Zakładzie Chemii Nieorganicznej. Konstruktor aparatury naukowej i prototypów aparatury przemysłowej.
Od 2009 na emeryturze; do roku 2015 kontynuacja prac naukowych, szkolenie młodszych pracowników i konsultacje w Zespole Fizykochemii Koordynacyjnej i Bionieorganicznej Wydziału Chemii UJ.
Współautor książek: Vademecum Radnego Dzielnicy, Ruch komitetów obywatelskich w osiedlach krakowskich. 1989-2009, Fotochemia i spektroskopia optyczna oraz skryptów dla studentów. Autor opracowania Krakowscy Chemicy 1965. Absolwenci Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego i książki Droga Michała Branda z Polski przez Syberię do Polski. Lata 1939-1955. Współautor wielu publikacji naukowych m.in. z dziedziny fizykochemii powierzchni, elektrochemii, fotochemii i chemii biologicznej oraz autor artykułów publicystycznych w prasie krajowej; posiadacz kilku patentów na wynalazki.
Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Złotą Odznaką ZNP, trzema medalami Rady Miasta Krakowa: „Kraków 2000”, „XX-lecie Dzielnic Miasta Krakowa” i „XXV Rocznica Odrodzonego Samorządu Krakowa”, a także Medalem 700-lecia Lokacji Bronowic. Otrzymał kilka nagród zespołowych Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki oraz Ministra Edukacji Narodowej za osiągnięcia w dziedzinie badań naukowych.
Fragment rozmowy z Andrzejem Karockim
Kraków, 16.11.2016 r.
Zapytam jeszcze o pierwsze wybory samorządowe. Rozumiem, że przygotowania do wyborów ruszyły już pod koniec 1989 roku. Jak się odbywała ta kampania lokalna?
Zgłaszaliśmy z naszego osiedlowego Komitetu Obywatelskiego swoich kandydatów na radnych w naszej grupie dzielnicowej w Krowodrzy. Poziom dzielnicowy był pomocniczy, utworzony odgórnie, ponieważ jedna grupa miejska nie dałaby sobie rady, więc były 4 podgrupy. Mieliśmy w Komitecie Dzielnicowym reprezentantów poszczególnych osiedli. Pamiętam taką wielką salę amfiteatralną, w której siedziało chyba 66 elektorów i odbywało się przepytywanie kandydatów. Nie było jakieś selekcji i wszyscy, którzy zostali zgłoszeni, byli kolejno wzywani na scenę. Zadawano im pytania, mnóstwo pytań. Prowadził to przewodniczący poziomu dzielnicowego Eugeniusz Roganowicz. Następnie było głosowanie i wybrano odpowiednią liczbę kandydatów. Wiadomo było, ile jest miejsc i tylu wybraliśmy kandydatów, tak demokratycznie.
Był jakiś klucz wyboru?
Każdy osiedlowy Komitet Obywatelski zgłaszał swoich kandydatów. Kandydaci nie byli różnicowani, tylko wszystkich przedstawionych zebrano do oceny. Zadawano im pytania, również z sali można było pytać. I po tym elektorzy dzielnicowi podejmowali decyzję. W każdym razie ci, którzy dostali najwięcej głosów, zajmowali pierwsze miejsca. Nie ingerował w to Krakowski Komitet Obywatelski.
Ciekawa jest właśnie ta reguła, w jaki sposób dobierano ludzi? Czy ważny był np. profesjonalizm w jakiejś dziedzinie?
To był zupełnie inny problem. Np. z naszego Komitetu Obywatelskiego zgłosiliśmy prof. Kazimierza Trafasa z Instytutu Geografii UJ (autora Atlasu miasta Krakowa) i elektorzy pytali, czym by się zajmował, a on przedstawiał propozycje, co by trzeba było zrobić. Uzyskał akceptację, został zgłoszony i w wyborach uzyskał mandat radnego miasta Krakowa. Jeśli ktoś był zawodowo z czymś związany, to było oczywiste, co by mógł robić. Nie było limitów miejsc w poszczególnych dziedzinach, np. że potrzebujemy do oświaty – 3 osoby, a do służby zdrowia więcej osób. Nie przypominam sobie, żeby to było tak sterowane. Po prostu radni jakoś się potem podzielili.
A jak to było z kampaniami, kiedy już zdecydowano, że takie, a nie inne osoby będą kandydatami?
My mieliśmy „Widokówkę” i tam była nasza ulotka z nazwiskami pięciu kandydatów Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego w pięciomandatowym okręgu wyborczym, który obejmował m.in. osiedla Widok i Widok-Zarzecze. Byli to mieszkańcy osiedli: Bronowicka – Tadeusz Kołaczyk, Widok – Kazimierz Trafas, Wola Justowska – Tomasz Schoen, Zwierzyniec – Marek Czerski i Marek Rostworowski.
Informację w „Widokówce” połączyliśmy z wielkim festynem przedwyborczym, który zorganizowaliśmy w parkowej części osiedla Widok, z udziałem artystów „Piwnicy Pod Baranami”, z Piotrem Skrzyneckim na czele. Występowała tam również nestorka krakowskiego teatru Anna Lutosławska, będąca członkiem naszego Komitetu Obywatelskiego. W imieniu Komitetu Obywatelskiego osiedli Widok i Widok-Zarzecze powitałem na naszym terenie wszystkich pięciu kandydatów, a przedstawił ich prof. Jerzy Niewodniczański. W tym trwającym ponad 5 godzin festynie uczestniczyło wielu mieszkańców ówczesnej dzielnicy Krowodrza.
Jaki był rezultat tych wyborów samorządowych? Czy były jakieś konkurencyjne komitety wyborcze?
Wszyscy nasi, cała piątka weszła, podobnie było w dwóch pozostałych okręgach wyborczych w dzielnicy Krowodrza i we wszystkich okręgach wyborczych Krakowa.
Jak mówiłem, na 75 miejsc w Radzie Miasta mieszkańcy Krakowa 27 maja 1990 roku wybrali 73 radnych z listy Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego. Pełne wyniki głosowania podaliśmy w naszej „Widokówce”. Z KPN weszły 2 osoby. Żadnego mandatu nie uzyskali kandydaci Wspólnoty Mieszkańców Krakowa, Bloku Wyborczego Lewicy, Polskiego Związku Motorowego, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Bloku Centro-Prawicy i Bloku Wyborczego Młodych – Solidarność.
Do czasu powołania nowych dzielnic Krakowa i wyborów ich radnych Osiedlowe Komitety Obywatelskie były dla nowo wybranej Rady i Zarządu Miasta głównym i uznawanym partnerem społecznym. Był to okres prawie półtoraroczny.
Jak to było z finansowaniem w tamtym okresie?
Nie było problemów finansowych. Powiem Panu taką ciekawostkę. Był kiedyś w TV program „Śpiewające fortepiany” prowadzony przez Rudiego Schubertha. Dwa zespoły konkurowały ze sobą i było coś, co dzisiaj jest zaskakujące w takim programie, zwycięzca nie dostawał żadnych pieniędzy, w nagrodę zespół mógł zaśpiewać piosenkę, jaką chciał. I to jest uderzające podobieństwo do sposobu naszego działania w tamtym czasie. Pieniądz nie rządził wszystkim. Dzisiaj jest gra o milion, wszędzie pieniądz. Wtedy nagrodą w zabawie było zaśpiewanie piosenki. I to jest moim zdaniem znaczące. Nagrodą za nasze działania był sukces wyborczy. Pieniądze były jednak też potrzebne. Jak coś trzeba było kupić, to się kupowało. Nie było żadnego problemu. To nie były duże kwoty. Głównie chodziło o zaangażowanie ludzi. Coś trzeba było zrobić, to się robiło, trzeba było coś przykleić, to się prywatnie kupowało klej.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja tekstu – Marta Wilińska i Anna Mieszczanek
Antonina Komorowska
Urodzona w 1936 r. w Poznaniu. Absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Wydział Mat. Fiz. Chem. (studia w latach 1953-1958); dr nauk przyrodniczych (1979).
Pracę zawodową rozpoczęła w Warszawie, kolejno: w Instytucie Chemii Ogólnej (asystent w Zakładzie Automatyzacji i Przyrządów Pomiarowych, 1959-1963), w Wytwórni Surowic i Szczepionek (asystent w Zakładzie Analitycznym), Zakładzie Immunologii Instytutu Gruźlicy (adiunkt w Zakładzie Immunologii) i kierownik Pracowni Tuberkulin; w Instytucie Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego, kierownik Pracowni Preparatów Pochodzenia Naturalnego. Prace badawcze przyniosły: sześć patentów, jeden wynalazek, siedem dokumentacji technologicznych, wiele publikacji i doniesień posterowych, liczne nagrody i wyróżnienia, m.in. Złoty Medal na 54. Światowych Targach Wynalazczości, Badań Naukowych i Nowych Technik w Brukseli w 2005 r.
Swoją działalność społeczno-polityczną związała z pracą w Komisji Zakładowej „Solidarność” Instytutu Gruźlicy w Warszawie (1 wrzesień 1980 r. do 11 grudnia 1981 r.).
W okresie stanu wojennego była członkiem Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników (OKOR); 11 grudnia aresztowana i osadzona w więzieniu na Rakowieckiej; 8 maja 1984 r. zwolniona na mocy amnestii.
Od 1990 r. członek nadzwyczajny Stowarzyszenia Kombatantów Polskich – w kraju; brała udział w jego organizowaniu; od 2006 r. członek nadzwyczajny i od 2009 r. członek zwyczajny Środowiska „Grupa Kampinos” Światowego Związku Żołnierzy AK.
W tym środowisku od 2010 do 2014 r. pełniła funkcję sekretarza Zarządu Środowiska, aktualnie od marca 2014 r. ‒ wiceprezesa Zarządu „Grupy Kampinos” ŚZŻ AK.
Odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski nadanym przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego (2009) i Krzyżem Wolności i Solidarności (2016).
Fragment rozmowy z Antoniną Komorowską, Warszawa, 28 listopada 2016 r.
A jaki był stosunek Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników (OKOR) do wyborów w 1989 roku?
Niezależny Ruch Ludowy przegłosował uchwałę, że nie bierzemy udziału w wyborach, ale każdy może głosować jak uważa. Ten element zdarzeń lat osiemdziesiątych jest ważny i pomijany w publikacjach.
Na razie trzymam w ręku Komunikat NRLS z 18 lutego 1989: W rocznicę strajku w Rzeszowie i Ustrzykach, odbyło się spotkanie Niezależnego Ruchu Ludowego Solidarność. (…)Uczestnikom rozmów Okrągłego Stołu, powołanym przez Lecha Wałęsę, życzymy sukcesów, które zaspokoją oczekiwania społeczeństwa polskiego. Nie uczestnicząc w obradach, widzimy jednak szczególną konieczność przywrócenia działalności NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych w jego formie z 81 roku oraz utworzenia warunków prawnych, które umożliwią wsi odbudowanie samorządu i spółdzielczości. Stanowią o tym umowy z rządem ze strajków chłopskich z Ustrzyk, Rzeszowa i Bydgoszczy. Właściwe relacje pomiędzy związkiem zawodowym, demokratycznie wybranym samorządem i autentyczną spółdzielczością – są podstawą funkcjonowania wolnego rynku, który zapewni dostatek żywności.(…) Próby czynione przez PZPR, ZSL i SD w celu uzależnienia od siebie związków zawodowych, stowarzyszeń, są dowodem utrzymania dotychczasowego modelu sprawowania władzy w PRL. Niezależny Ruch Ludowy Solidarność wierny tradycjom demokratycznych form życia społecznego i politycznego, nie weźmie udziału w takich wyborach, które wbrew woli społeczeństwa usankcjonują obecną władzę i nadadzą Sejmowi pozory demokratycznego parlamentu. Prawem i obowiązkiem wolnych Polaków jest dążenie do niepodległego i demokratycznego państwa Rzeczypospolitej Polskiej. W imieniu NRLS, Konwent Seniorów – Adam Bień, Michał Bartoszcze, Hanna Chorążyna, Józef Marcinkowski, Roman Michałkiewicz, Paweł Mucha, Józef Teliga i ks. Jan Zieja. Rzeszów Słocina, 18 lutego 1989.
Tak, pamiętam, że pisałam to na maszynie.
I jeszcze dokument z 10 kwietnia 1989.
Konwent Niezależnego Ruchu Ludowego Solidarność, z zatroskaniem obserwuje sytuację jaka powstała w wyniku kontraktu zawartego pomiędzy częścią opozycji a władzami PRL. Porozumienie to, zgodnie z wolą obu umawiających się stron, aprobuje w Polsce istniejący system sprawowania władzy. Apel o udział w niedemokratycznych wyborach do Sejmu PRL wystosowany przez tę część opozycji, która uczestniczyła w obradach Okrągłego Stołu jest wezwaniem społeczeństwa do udzielenia rządzącym w Polsce komunistom prawnych podstaw zachowania faktycznego monopolu władzy. Udział w wyborach do Sejmu i Senatu PRL oznaczać będzie nie tylko oddanie głosów na kandydatów opozycji, ale również aprobatę zawartej ugody przy Okrągłym Stole. W tej części, która zmierza do uwiarygodnienia w oczach światowej opinii publicznej, władz PRL jako posiadających mandat społecznego zaufania. W związku z powyższym Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego Solidarność, nie odmawiając nikomu prawa do tworzenia i realizowania własnych koncepcji politycznych, oświadcza, że nie może zaakceptować działań części opozycji aspirującej do podejmowania decyzji za całe społeczeństwo, tak jak nie może przemilczeć faktu, że do rozmów z władzami dążono łamiąc istniejące wcześniej, formalne zasady i ustalenia. Pluralizm nie może oznaczać wyłącznie spełnienia roszczeń grupy wobec władz PRL. Członkowie Konwentu Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego Solidarność oświadczają, że nie będą kandydowali do Sejmu i Senatu PRL, oraz nie wezmą udziału w głosowaniu. Uważamy, że każdy Polak, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności i fakty, powinien rozstrzygnąć w swoim sumieniu, jak w tej sytuacji należy postąpić.
10 kwietnia 89. Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego.
A później, kiedy okazało się, że wybory czerwcowe zostały wygrane, że wszystkie miejsca jednak zostały przejęte przez Solidarność…
No i co? To chyba taka niezupełnie wygrana. Pamiętam dyskusję nad tym dokumentem na spotkaniu NRLS – czy decydujemy w ten sposób. Przeszedł dzięki mojemu głosowi, czyli połowa chciała czegoś innego.
Część chciała jednak poprzeć czerwcowe wybory.
Tak. To było trudne zadanie.
A czy po wyborach czerwcowych, po tej wygranej – bo tak to powszechnie odbierano, że to był sukces Solidarności – ten stosunek zmienił się w jakiś sposób?
Potem Teliga poszedł na różne ustępstwa, z pół roku trwały przetargi, aż w końcu ZSL, który miał pieniądze i środki … Już się nie dało.
ZSL „zagarniał” starą tradycję peeselowską?
Tak. Oni trochę się bali Teligi, ale też my nie mieliśmy, po prostu, na to środków. Takie jest życie. A przegrywać trzeba umieć. Myślę, że ocena Okrągłego Stołu szczególnie Telidze zaszkodziła.
I działalność OKOR została zakończona?
Przerwana, nie zakończona. OKOR nie został rozwiązany. Tak, Maria Stępniak z Płocka, Jan Beszta-Borowski i inni dostali się do Sejmu. I ponieważ wszystko było już po „demokratycznemu”, Teliga stwierdził, że trudno nie mieć tak ważnych działaczy, jeśli chce się coś robić.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja tekstu – Anna Mieszczanek
PANI ANTONINA KOMOROWSKA PRZEKAZAŁA NAM KOPIE DOKUMENTÓW ZE SWOJEGO BOGATEGO ARCHIWUM.
Lista dokumentów i zdjęć dokumentów ze zbiorów p. Antoniny Komorowskiej
Zdjęcia wykonano – 26.02.2017r. , Warszawa
Segregator nr. 3 – „Konwent Seniorów”
- Komunikat o spotkaniu Konwentu Seniorów (N)RL Solidarność oraz OKOR, 10 maja 1987r., ulotka (dsc.07582, dsc.07582a) – 1 str.
- Tekst ślubowania – III pielgrzymka JPII, Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”– ulotka, (dsc.07582, dsc.07582b) – 1 str.
- Jednością Silni – wyd. prasowe Solidarności Walczącej, Wrocław, luty 1987r. (dsc.07583 do 84) – 2 str.
- Zaproszenie na konferencje prasową – Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego, czerwiec (89?), memoriał Pawła Muchy „Pokłosie okrągłego stołu”, oświadczenie dot. wyborów do Sejmu i Senatu, a także przygotowań do zjazdu założycielskiego PSL , (dsc.07585) – 1 str.
- „Jaka Polska być powinna” – Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, bez daty, (dsc.07586 do 87) – 2 str.
- Oświadczenie Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, dot. deklaracji ideowo-programowej, sytuacji w kraju, sierpień 1988, str.5 nieokreślonego pisma prasy podziemnej (dsc.07588) – 1 str.
- 6 nieokreślonego pisma prasy podziemnej – (dsc.07589) – 1 str.
- 3 nieokreślonego pisma prasy podziemnej, fragment tekstu Hanny Chorążyny – (dsc.07590) – 1 str.
- 4 nieokreślonego pisma prasy podziemnej, tekst dot. Spotkania Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność” w dn. 15 stycznia 1989r., list członków Rady Naczelnej NRL „S” dot. Legalizacji związku zawodowego RI „Solidarność” – (dsc.07591) – 1 str.
- 7 nieokreślonego pisma prasy podziemnej, list Tadeusza Chciuka-Celt, prezesa PSL do Konwentu Seniorów NRL „S”, działaczy OKOR i członków Rady Naczelnej NRL „S” – (dsc.07592, dsc.07593) – 1 str.
- 8 nieokreślonego pisma prasy podziemnej, Oświadczenie PSL – Londyn, październik 1988r; Komunikat NRL „S”, 18 luty 1989r.; Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL „S” 10 kwietnia 1989r. – (dsc.07594) – 1 str.
- List do papieża JP II, 8-14 czerwca 1987r. – NRL „S” – (dsc.07595, dsc.07597) – 1 str.
- Zaproszenie na konferencje prasową na 9 czerwca (89?) – Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego, podpisano Adam F. Wojciechowski rzecznik KS NRL – (dsc.07598) – 1 str.
- List obecności członków NRL „Solidarność” (wraz z adresami) , sygnatariuszy powołanego w dn. 25 czerwca 1989r. PSL – (dsc.07599) – 1 str.
- Rezolucja w sprawie wznowienia działalności PSL, Warszawa 25 czerwca 1989r. , podpisano Adam. F. Wojciechowski, rzecznik NRL „S” – (dsc.07600) – 1 str.
- List do prymasa J. Glempa, z komunikatem z obrad I Ogólnopolskiego Zjazdu NRL „S” wraz z rezolucją dot. Wznowienia działalności PSL, Warszawa 26 czerwca 1989r., podpisano Adam. F. Wojciechowski, rzecznik NRL „S” – (dsc.07601) – 1 str.
- List członka Konwentu Seniorów NRL (Teliga?) do Prezydium Ogólnopolskiego Społecznego Komitetu Odrodzenia Ruchu Ludowego, poł. 1989r. (ok. 1.05 – 15.08.89r) – (dsc.07602) – 1 str.
- Apel Polskiego Stronnictwa Ludowego – aut. p. Paweł Mucha były poseł KRN z ramienia PSL i członek PSL od 1945r, bez daty (dsc.07603 do 06) – 4 str.
- Artykuł prasowy, wycinek, Ogłoszenie powołania NRL „S” przez Konwent Seniorów NRL „S”– (dsc.07607) – 1 str.
- Zawiadomienie Konwentu Seniorów NRL „Solidarność” o obradach zjazdu NRL „S” w dn.25 czerwca 1989r, data 12 czerwca 1989r. , podpisane Józef Teliga oraz Zaproszenie na obrady 25 czerwca 1989r. Żytnia 3/9 Warszawa, Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego, 14 czerwca 1989r. podpisane Wieńczysław Nowacki – (dsc.07608) – 1 str.
- Proklamacja Józefa Marcinkowskiego, 2, 14 kwietnia 1989r. – (dsc.07609, dsc.07609a, dsc.07609b) – 1 str.
- Decyzje po Krajowym Zjeździe Delegatów w dn. 25 czerwca 1989r. (zapowiedź odnowienia PSL) – list do władz państwowych, Konwent Seniorów NRL „Solidarność”, Warszawa 11.07.1989r., podpisano Przewodniczący Zarządu Tymczasowej Rady Krajowej PSL Teliga – (dsc.07610) –1 str.
- 5 dokumentu, Odezwa do chłopów, Konwent Seniorów NRL, grudzień 1987r. – (dsc.07611) –1 str.
- Zagadnienia dot. Odradzającego się ruchu ludowego, Konwent Seniorów NRL, Warszawa 20 luty 1987r. – (dsc.07612 do 613) –2 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL „S” w spr. ustaleń „okrągłego stołu”, odmowa udziału w wyborach i głosowaniu do Sejmu i Senatu, 10 kwietnia 1989r. – (dsc.07614) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL – o próbach utworzenia partii chłopskiej, 13 luty 1988r., podpisy 6 członków Konwentu – (dsc.07615) – 1 str.
- „Jednością Silni” – pismo podziemne Solidarności Walczącej, Wrocław luty 1987r. – (dsc.07616 do 619) – 4 str.
- „Jeszcze jeden Tymczasowy Komitet PSL” – dot. Tworzenia PSL „wilanowskiego”, 19 sierpnia 1989r. – (dsc.07620 do 621) – 2 str.
- Dziennik Ludowy „Żywią i Bronią” – egz. Gazety, listopad 1989r. – (dsc.07622) – 1 str.
- Skład Konwentu Seniorów NRL „Solidarność” – (dsc.07623, 07624) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL – o próbach utworzenia partii chłopskiej, 13 luty 1988r., podpisy 6 członków Konwentu – (dsc.07625) – 1 str.
- „Mój pogląd na źródło konfliktu pomiędzy towarzyszami Zygmuntem Zarębą a Adamem Ciołkoszem” , aut. Franciszek Smereczyński, Londyn, bez daty – (dsc.07626 do 627) – 2 str.
- Komunikat – termin zjazdu krajowego PSL, ustalony po spotkaniu różnych ośrodków PSL i PSL Solidarność, Warszawa 15 października 1989r. (dsc.07628) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów – powołanie NRL „S”, Warszawa 10 maja 1987r. – (dsc.07629 do 633) – 1 str. opis dokumentu + 3 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów – powołanie NRL „S”, Warszawa 10 maja 1987r., oryginał (?) – (dsc.07634 do 635) – 2 str.
- Odezwa działaczy chłopskich po pogrzebie ks. Popiełuszki, Warszawa 3 listopad 1984r. – (dsc.07636) – 1 str.
- Decyzje po Krajowym Zjeździe Delegatów w dn. 25 czerwca 1989r. (zapowiedź odnowienia PSL) – list do władz państwowych, Konwent Seniorów NRL „Solidarność”, Warszawa 11.07.1989r., podpisano Przewodniczący Zarządu Tymczasowej Rady Krajowej PSL Teliga – (dsc.07637, 07638 ) –1 str.
- Lista członków NRL „S”, sygnatariuszy powołanego w dn. 25 czerwca 1989r. PSL – (dsc. 07639 ) –1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów i Ogólnopolskiej Rady NRL w sprawie referendum narodowego w dn. 29 listopada 1987r. (dsc. 07640 do 641) –2 str.
- Komunikat Prezydium Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL w spr. działań organizacyjnych, Warszawa 28 sierpnia 1989r. – (dsc. 07642 do 643) –2 str.
- Odezwa „Bracia Chłopi” Tymczasowy Naczelny Komitet Wykonawczy PSL, Częstochowa 3 września 1989r. oraz Komunikat Prezydium Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Warszawa 28 sierpnia 1989r., dot. utworzenia PSL „wilanowskiego”, rozbicia ruchu PSL i równoległego działania dwóch Komitetów Wykonawczych – (dsc. 07644 do 645) –2 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów i Ogólnopolskiej Rady NRL w sprawie referendum narodowego w dn. 29 listopada 1987r. (dsc. 07646) –1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL „S” w spr. ustaleń „okrągłego stołu”, odmowa udziału w wyborach i głosowaniu do Sejmu i Senatu, 10 kwietnia 1989r. – (dsc.07647) – 1 str.
- Projekt przemówienia na 31 lipca 1994r. oraz Oświadczenie Porozumienia Kombatanckich Organizacji Niepodległościowych i Sekretariatu Ugrupowań Centroprawicowych, Warszawa 6 czerwca 1994r. – (dsc. 07648 do 649) –2 str.
- Komunikat OKOR, dot. Spotkania Konwentu Seniorów RL „Solidarność” i OKOR w dn. 10 maja 1987r, w spr. sytuacji bieżącej w Polsce, powołania ruchu ludowego, założeń ideowych KS „Jaka Polska być powinna” – (dsc.07650) – 1 str.
- „Solidarność Rolników” (str. 3-6?), artykuł „Żeby Solidarność była Solidarnością” – rozmowa z J. Teligą – (dsc. 07651 do 653) – 3 str.
- Postanowienie Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego w Warszawie, Warszawa 12 marca 1986 r. – przedłużenie tymczasowego aresztowania J. Teligi, w uzasadnieniu – kontakty z BK NSZZ Solidarność w Brukseli, działalność w OKOR (dsc. 07654 do 655) – 2 str.
- Komunikat o rewizji nadzwyczajnej w Sądzie Najwyższym – Izbie Wojskowej wyroku J. Teligi + potwierdzenie odbioru sądowej przesyłki poleconej, data nadania 29 kwietnia 1991r. (dsc. 07656) – 1 str.
- Zawiadomienie sądowe z 29 kwietnia 1991r. dla J. Teligi, rewizja sprawy – (dsc. 07657 do 658) – 2 str.
- Postanowienie Sądu Najwyższego Izby Wojskowej dot. postępowania karnego wobec J. Teligi, Warszawa 12 września 1986r. – (dsc. 07659 do 660) – 2 str.
- Komunikat NRL Solidarność, dot. przywrócenia działalności NSZZ Solidarność RI , deklaracji braku udziału NRL „S” w wyborach czerwcowych 1989r. oraz Rezolucja – dot. stanowiska NRL „S” wobec ustaleń Okrągłego Stołu oraz wyborów 89r. , Rzeszów-Słocina, 18 luty 1989r. (dsc. 07661) – 1 str.
- List otwarty –projekt, Konwent Seniorów NRL „S” do Sejmu PRL, dot. sytuacji kryzysowej w rolnictwie, brak daty –korektor (dsc. 07662 do 664) – 3 str.
- 3 tekstu Pawła Muchy dot. Antypaństwowa i anty-chłopska działalność członków ZSL, 14 sierpnia 1989r., podpisano Paweł Mucha, były poseł KRN z ramienia PSL. – (dsc. 07665) – 1 str.
- Deklaracja – powołanie przez Konwent Seniorów – Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, podpisano M. Bartoszcze, Adam Bień, Stanisław Janisz, Józef Marcinkowski, Roman Michałkiewicz, Józef Teliga, Mieczysław Wardziński, ks. Jan Zieja, Hanna Chorążyna (Bruksela/Belgia), bez daty oraz Komunikat o spotkaniu w Rzeszowie 80 działaczy ludowych z różnych rejonów Polski (powołanie NRL „S”, praca polityczna w środowisku wiejskim, sytuacja polityczna i gosp. w Polsce) Rzeszów 15 listopada 1987r., podpisano OKOR – (dsc. 07667 do 668) – 2 str.
- Biuletyn Informacyjny „Agencja Solidarności Rolników”nr.5-10/87 – (dsc. 07669 do 670) – 2 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL „S” w spr. ustaleń „okrągłego stołu”, odmowa udziału w wyborach i głosowaniu do Sejmu i Senatu, 10 kwietnia 1989r. – (dsc.07672) – 1 str.
- Statut Tymczasowy Niezależnego Ruchu Ludowego Solidarność oraz Komunikat Komisji programowo-statutowej NRL „Solidarność” o zakończeniu prac nad statutem, Poznań, 12 luty 1989r. (dsc. 07673 do 674) – 4 str.
- Deklaracja ideowo-programowa Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, sierpień 1988r. , broszura (dsc. 07675 do 679) – 7 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów Ruchu Ludowego „S”, zarys historii PSL, Warszawa Maj 1989r. aut. P.Mucha, podpisy członków Konwentu – Józef Teliga, Janina Mucha, ks. Jan Zieja, Antonina Komorowska – (dsc. 07679 do 692) – 14 str.
- W im. Konwentu Seniorów list Józefa Teligi do Jana Nowaka-Jeziorańskiego – (dsc. 07693 do 698) – 6 str.
- List Pawła Muchy do działaczy NRL, „Wici” i „Solidarności”, Warszawa 12 luty 1988r. – (dsc. 07699) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL – o próbach utworzenia partii chłopskiej, 13 luty 1988r., podpisy 6 członków Konwentu – (dsc.07700, dsc.07701 ) – 1 str.
- List Józefa Marcinkowskiego do Konwentu Seniorów, dot. m.in. użycia nazwy „Solidarność” w nazwie ruchu ludowego, Kraków 12 luty 1988r. (dsc.07702 ) – 1 str.
- Idea Fundacji Rolniczej, tekst Konwentu Seniorów, Warszawa 22 stycznia 1989r. (dsc.07703 ) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL Solidarność, 10 kwietnia 1989r. , stanowisko dot. wyborów czerwcowych, podpisano J. Teliga, R. Michałkiewicz, ks. J. Zieja, A. Komorowska (dsc.07704, 07705 ) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów i Ogólnopolskiej Rady NRL w sprawie referendum narodowego w dn. 29 listopada 1987r, 15 listopada 1987r. (dsc.07706 do 707) – 2 str.
- Stanowisko Konwentu Seniorów w spr. odradzającego się Ruchu Ludowego „S”, Warszawa 20 luty 1987r. (dsc.07708 do 07710 ) – opis 1 str. + 2 str.
- Oświadczenie – konieczność powołania Konwentu Seniorów, Warszawa 23 listopad 1986r. Podpisano M. Bartoszcze, P. Baumgart, J. Beszta-Borowski, S. Helski, S. Janisz, J. Kozłowski, T. Nawrocki, L. Pełka, J. Rożek, J. Teliga, M.Wiak (dsc.07711, dsc.07712 ) – 1 str.
- List działaczy chłopskich w spr. śmierci ks. Popiełuszki do ks. Prałata T. Roguckiego z parafii p. weź. Św. S. Kostki, Warszawa 3 listopad 1984r. , (dsc.07713 ) – 1 str.
- Odezwa działaczy chłopskich po pogrzebie ks. Popiełuszki, Warszawa 3 listopad 1984r. – (dsc.07714) – 1 str.
- List działaczy chłopskich do prymasa Polski J. Glempa, dot. śmierci ks. J. Popiełuszki, Warszawa 3 listopad 1984r. – (dsc.07715) – 1 str.
- Ulotka – List do papieża JP II, 8-14 czerwca 1987r. – KS RL „S” oraz ulotka – Komunikat o spotkaniu Konwentu Seniorów (N)RL Solidarność oraz OKOR, 10 maja 1987r. – (dsc.07716) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów i Ogólnopolskiej Rady NRL w sprawie referendum narodowego w dn. 29 listopada 1987r, 15 listopada 1987r. (dsc.07717 do 07719 ) – 2 str.
- Tekst „Panowie w stolicy dopuście wreszcie do głosu chłopów”, wrzesień 1989r. , podpisano: członkowie Konwentu Seniorów i PSL – P. Mucha, A. Komorowska, J. Marcinkowski, (dsc.07720 do 07724 ) – 5 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL „S” w spr. ustaleń „okrągłego stołu”, odmowa udziału w wyborach i głosowaniu do Sejmu i Senatu, 10 kwietnia 1989r. oraz informacja Rady Naczelnej NRL „S” o powołaniu komisji praworządności i komisji ds. finansów działalności NRL „S”, 29 kwietnia 1989r. (dsc.07725 ) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL „S” w spr. ustaleń „okrągłego stołu”, odmowa udziału w wyborach i głosowaniu do Sejmu i Senatu, 10 kwietnia 1989r. wraz z aneksem, maszynopis – (dsc.07726 do 07727 ) -2 str.
- Pismo Konwentu Seniorów NRL „S” do Władz Naczelnych PSL, prezesów – Franciszka Wilka (Londyn) i Tadeusza Chciuka-Celt (Monachium) oraz wszystkich czynnych i byłych członków PSL na emigracji, apel jedności ruchu ludowego, Londyn 20 grudnia 1988r. , podpisano J. Teliga, (dsc.07728 do 07729 ) -2 str.
- 3 str. KS NRL „S” Oświadczenia Konwentu Seniorów – powołanie NRL „S” , Warszawa 10 maja 1987r. (dsc.07730 ) – 1 str.
- Zaproszenie na konferencje prasową 9 czerwca (89?)- Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego- (dsc.07731 ) – 1 str.
- Pismo NRL „S” do Przewodniczącego Rady Państwa W. Jaruzelskiego, Przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów ds. przestrzegania prawa i porządku publicznego gen. C. Kiszczaka, do Marszałka Sejmu M. Kozakiewicza, Marszałka Senatu A. Stelmachowskiego, dot. włączenia struktur NRL „S” w struktury tworzącej się PSL, oparcie działalności PSL o statut z 1946r., powołanie władz Tymczasowej Rady Krajowej do czasu I Zjazdu Statutowego delegatów PSL, 11 lipiec 1989r. podpisano Przewodniczący Zarządu Tymczasowej Rady Krajowej PSL J. Teliga. (dsc.07732 ) – 1 str.
- O motywach morderstw wg. sprawiedliwości wymiaru, podpisane z up. grona seniorów ruchu ludowego (podpis nieczytelny), Warszawa 21 luty 1985r. (dsc.07733 ) – 1 str.
- Oswiadczenie OKOR , fragment w prasie podziemnej, wrzesień 1984r. (dsc.07734) – 1 str.
- Pismo NRL „Solidarność” do Tymczasowej Krajowej Rady Rolników „Solidarność”, dot. organizacji politycznej i związkowej wsi, Warszawa 15 stycznia 1989r. , podpisano w im. NRL „S” M. Bartoszcze, P. Mucha, L. Pełka, J. Teliga, J. Wlekliński. (dsc.07735) – 1 str.
- „Wieści”, kwiecień-maj 89, nr. 7-8 (dsc.07736 do 740) – 8 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów NRL – o próbach utworzenia partii chłopskiej, 13 luty 1988r., oryginał, podpisy 6 członków Konwentu – (dsc. 07741) – 1 str.
- O motywach morderstw wg. sprawiedliwości wymiaru, podpisane z up. grona seniorów ruchu ludowego (podpis nieczytelny), Warszawa 21 luty 1985r. (dsc.07742 ) – 1 str.
- Oświadczenie Konwentu Seniorów i Ogólnopolskiej Rady NRL w sprawie referendum narodowego w dn. 29 listopada 1987r. (dsc.07743 do 744) – 2 str.
- 19 str. Dokumentu, podpisano KS NRL „S”, do wiadomości episkopat, Przewodniczący NSZZ „Solidarność” L. Wałęsa. (dsc.07745) – 1 str.
Segregator nr. 4 – „PSL”
- Lista członków Komisji Kongresowej XI Nadzwyczajnego Kongresu Politycznego Odrodzenia Ruchu Ludowego, 231 osób, (dsc.07748 do 757) – 9 str.
- Apel do społeczeństwa – zawiązanie Porozumienia Obywatelskiego na Rzecz Wolnych Wyborów oraz Wniosek Obywatelski do Rady Państwa PRL o dostosowanie ordynacji wyborczej do Sejmu, Senatu i Rad Narodowych. Lista 26 osób. (dsc.07758) – 1 str.
- Pismo dot. porozumienia 3 uczelnianych organizacji ZSL – UW, SGPiS, SGGW oraz Członków ZSL, przedstawicieli historycznego PSL, utworzono Ogólnopolski Społeczny Komitet Odrodzenia Ruchu Ludowego z siedzibą w SGGW na Rakowieckiej w Warszawie, Zapowiedz utworzenia partii PSL., Warszawa 19 kwiecień 1989r. (dsc.07759) – 1 str.
- Deklaracja programowa, Przekształcenie OKOR(?) w PSL Solidarność”, prawdopodobnie projekt pisma, 15 sierpnia 1985r. (dsc.07760 do 767) – 7 str.
- Lista Kandydatów do Rady Nauki, (dsc.07768) – 1 str.
- Pismo dot. posiedzenia NKW PSL w dn. 28 października 1989r. ,Tymczasowy Komitet Wykonawczy PSL Prezydium (Rakowiecka 26/30), podpisano sekretarz prezydium NKW (nieczytelne), H. Chorążyna wiceprezes NKW, Warszawa 20 października 1989r. (dsc.07769) – 1 str.
- Wystąpienie J. Teligi na II Ogólnokrajowym Kongresie PSL w dn. 11 listopada 1989r. (dsc.07770 do 772) – 3 str.
- II Kongress PSL i jego znaczenie, (dsc.07773 do 776) – 4 str.
- Regulamin Sadów Koleżeńskich PSL, Warszawa 1990r. (dsc.07777 do 789) – 6 str.
- Pismo Pawła Muchy do Leon Tel-Oganian Seniora Ormian Warszawskich, podpisano P. Mucha członek NRL, (dsc.07790 do 791) – 2 str.
- 2 pisma Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Londyn październik 1998r. (dsc.0792) – 1 str.
- Deklaracja w sprawie wznowienia działalności PSL, wzór pisma, brak daty, (dsc.07793 do 796) – 4 str.
- Odezwa J. Teligi do działaczy ludowych ws. organizacji PSL, organizacji kół wiejskich i miejskich oraz wyboru delegatów na Kongres 11 listopada 1989r. , Warszawa 20 października 1989r, podpisano J. Teliga, (dsc.07797 do 798) – 2 str.
- Pismo Wicemarszałka Sejmu RP p. Olgi Krzyżanowskiej do byłych członków OKP (?), Warszawa, 11 maja 1996r. (dsc.07799) – 1 str.
- Pismo Jerzego Regulskiego do Stowarzyszenia OKP, 21 stycznia 2006r. (dsc.07800) – 1 str.
- Komunikat w sprawie obrad I Ogólnopolskiego Zjazdu NRL, uchwały: wznowienie PSL, powołanie Tymczasowej Rady Krajowej PSL z przewodniczącym J. Teligą, powołanie zastępców, sekretarza, skarbnika i rzecznika prasowego, podpisano rzecznik prasowy NRL „S” Adam F. Wojciechowski, Warszawa 25 czerwca 1989r. – (dsc.07801) – 1 str.
- Rezolucja w sprawie wznowienia działalności PSL, Warszawa 25 czerwca 1989r.- (dsc.07802) – 1 str.
- Notatki odręczne – (dsc.07803 do 804) – 2 str.
- Apel PSL, podpisano Paweł Mucha b. poseł KRN z ramienia PSL i członek PSL od 1945r. – (dsc.07803 do 808) – 4 str.
- Odezwa Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Częstochowa 3 września 1989r. (Dożynki) dot. reaktywacji partii ludowej oraz Komunikat Prezydium Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL – dot. reaktywacji PSL (dsc. 07809) – 1 str.
- Legitymacja członkowska Stronnictwa Ludowego p. Pawła Muchy na rok 1948, (dsc.07810 do 811) – 2 str.
- Uwagi w zw. z zebraniem Niezależnych Działaczy Ludowych w dn.25 czerwca 1989r. , podpisano Paweł Mucha, Warszawa 24 czerwca 1989r. (dsc. 07812 do 813) – 2 str.
- Odezwa do Przyjaciół Niezależnego Ruchu Ludowego, (dsc. 07814) – 1 str.
- Członkowie Rady Naczelnej wybrani na II Kongresie PSL, 11 listopad 1989r. (dsc. 07815) – 1 str.
- Lista Kandydatów do Rady Nauki, pismo odręczne (dsc. 07816) – 1 str.
- Posiedzenie „Zielonego okrągłego stołu”, pismo odręczne – (dsc. 07817) – 1 str.
- Lista osób – prawdopodobnie zw. z „zielonym okrągłym stołem” , pismo odręczne – (dsc. 07819 do 820) – 2 str.
- Naczelna Rada Wykonawcza (NRW) – lista osób, pismo odręczne, (dsc. 07821) – 1 str.
- Skład prezydium – lista osób, pismo odręczne, (dsc. 07822) – 1 str.
- Posiedzenie przedstawicieli terenowych PSL w dn. 1 października 1989r., skład NKW, prezydium – pismo odręczne – (dsc. 07823) – 1 str.
- Lista województw, prawdopodobnie bez przedstawicieli terenowych- (dsc. 07824) – 1 str.
- Lista województw z przedstawicielami terenowymi (?)- (dsc. 07825) – 1 str.
- Koło PSL w Kielcach/miasto – zapiski odręczne – (dsc. 07826) – 1 str.
- Kalendarz działań (?) 23-29 październik 1989r (?) – zapiski odręczne – (dsc. 07827) – 1 str.
- Komisje – zapiski odręczne – (dsc. 07828) – 1 str.
- Miasta – lista przedstawicieli, pismo odręczne – (dsc. 07829) – 1 str.
- PSL Kielce – lista osób, pismo odręczne – (dsc. 07830) – 1 str.
- Notatki lub projekt przemówienia, J. Teligi (?) – dsc. 07831 do 832) – 2 str.
- 2 pisma, dot. odrodzonego PSL- (dsc. 07833) – 1 str.
- Pismo (przewodnie) do prymasa Polski J. Glempa, komunikat z obrad I Zjazdu NRL „Solidarność” wraz z rezolucją wznowienia PSL, podpisano Adam F. Wojciechowski, rzecznik prasowy NRL „S” , 26 czerwca 1989r. – (dsc. 07834) – 1 str.
- Lista obecności członków NRL „S”- sygnatariuszy powołanego w dn. 25 czerwca 1989r. PSL- (dsc. 07835) – 1 str.
- Blankiet mandatu – – (dsc. 07836) – 1 str.
- Rezolucja w sprawie wznowienia działalności PSL, Warszawa 25 czerwca 1989r. , podpisano Adam. F. Wojciechowski, rzecznik NRL „S” – (dsc. 07837) – 1 str.
- Lista obecności członków NRL „S”- sygnatariuszy powołanego w dn. 25 czerwca 1989r. PSL, uzupełniona o nazwiska 6 osób pismem odręcznym – (dsc. 07838) – 1 str.
- List dr. Jacka Michalczyka do J. Teligi, dot. wznowienia działalności PSL i działań w woj. leszczyńskim, 28 października 1989r. – (dsc. 07839) – 1 str.
- Pismo NRL „S” do Przewodniczącego Rady Państwa W. Jaruzelskiego, Przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów ds. przestrzegania prawa i porządku publicznego gen. C. Kiszczaka, do Marszałka Sejmu M. Kozakiewicza, Marszałka Senatu A. Stelmachowskiego, dot. włączenia struktur NRL „S” w struktury tworzącej się PSL, oparcie działalności PSL o statut z 1946r., powołanie władz Tymczasowej Rady Krajowej do czasu I Zjazdu Statutowego delegatów PSL, 11 lipiec 1989r. podpisano Przewodniczący Zarządu Tymczasowej Rady Krajowej PSL J. Teliga. (dsc. 07840) – 1 str.
- Pismo NRL „S” do Przewodniczącego Rady Państwa W. Jaruzelskiego, Przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów ds. przestrzegania prawa i porządku publicznego gen. C. Kiszczaka, do Marszałka Sejmu M. Kozakiewicza, Marszałka Senatu A. Stelmachowskiego, ze stemplem wpływu do Kancelarii Sejmu (12 lipca) , 11 lipiec 1989r. podpisano Przewodniczący Zarządu Tymczasowej Rady Krajowej PSL J. Teliga. (dsc. 07841) – 1 str.
- Lista obecności członków NRL „S”- sygnatariuszy powołanego w dn. 25 czerwca 1989r. PSL, uzupełniona o nazwiska 6 osób pismem odręcznym – (dsc. 07842 do 843) – 2 str.
- Pismo (przewodnie) do prymasa Polski J. Glempa, komunikat z obrad I Zjazdu NRL „Solidarność” wraz z rezolucją wznowienia PSL, podpisano Adam F. Wojciechowski, rzecznik prasowy NRL „S” , 26 czerwca 1989r. – (dsc. 07844) – 1 str.
- Rezolucja w sprawie wznowienia działalności PSL, Warszawa 25 czerwca 1989r. , podpisano Adam. F. Wojciechowski, rzecznik NRL „S” – (dsc. 07845 do 846) – 2 str.
- Deklaracja w sprawie wznowienia działalności PSL, wzór pisma, brak daty– (dsc. 07847 do 849) – 3 str.
- PSL wznawia działalność, Tymczasowy Komitet Wykonawczy (siedziba Rakowiecka 26/30, gmach SGGW), dot. wznowienie PSL w dn. 15 sierpnia 1989r., lista 25 członków Naczelnego Komitetu Wykonawczego – (dsc. 07850) – 1 str.
- Odezwa J. Teligi do działaczy ludowych ws. organizacji PSL, organizacji kół wiejskich i miejskich oraz wyboru delegatów na Kongres 11 listopada 1989r. , Warszawa 20 października 1989r, podpisano J. Teliga, (dsc.07851 do 852) – 2 str.
- Program spotkania PSL w Kielcach 15 listopad (lub grudzień) 1989r. – (dsc. 07853) – 1 str.
- Wykaz delegatów na Kongres PSL w Warszawie, wybranych na zebraniach kół PSL z woj. kieleckiego, lista 15 delegatów, podpisano Pełnomocnik na woj. kieleckie J. Teliga – (dsc. 07854) – 1 str.
- Pismo J. Teligi do działacza ludowego (nazwisko nieczytelne), wyznaczające do reprezentowania „PSL z 25 czerwca 1989r” w Naczelnym Komitecie Wykonawczym PSL „połączonego”. Informacja o zebraniu w gmachu SGGW (pok.nr. 13 /PSL/) w Warszawie, sprawa Kongresu PSL 11 listopada 1989r., data: Warszawa 22 października 1989r. , podpisano J. Teliga Czł. Prezydium NKW PSL – (dsc. 07855) – 1 str.
- Odezwa Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Częstochowa 3 września 1989r. (Dożynki) dot. reaktywacji partii ludowej oraz Komunikat Prezydium Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL – dot. reaktywacji PSL – (dsc. 07856 do 857) – 2 str.
- Zasady naboru członków do PSL, Warszawa marzec 1989r., sygnowane: Komisja ideologiczno-polityczna TKW PSL oraz Komisja Organizacyjna TKW PSL – (dsc. 07858 do 859) – 2 str.
- Zaproszenia TNKW PSL na II Kongres PSL 11 listopada 1989r. sala Audytorium Maximum UW (dla Stanisławy Plewako i Jana Parafiniaka) – (dsc. 07860) – 1 str.
- „Na święto ludowe 1988r.” – odezwa PSL, podpisano za NKW PSL, Prezydium: Franciszek Wilk (prezes), Stanisław Wiszniowski (sekretarz), Jan Kazimierski (wiceprezes), Londyn maj 1988r. (dsc. 07861 do 863) – 3 str.
- List Wandy Ferencowej do episkopatu Polski, Warszawa luty 1986r. (dsc. 07864 do 865) – 2 str.
- Deklaracja reaktywowania Niezależnego Ruchu Ludowego, Rzeszów 27 kwietnia 2003r. – 21 osób, Poznań 6 maja 2003r.- 6 osób – (dsc. 07866) – 1 str.
- Lista osób popierających utworzenie Komitetu Wyborczego Wyborców JOW, w wyborach uzupełniających do Senatu dn. 28 marca 2004r. w Okr. Wyb. Nr.3 – (dsc. 07867) – 1 str.
- Odezwa Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Częstochowa 3 września 1989r. (Dożynki) dot. reaktywacji partii ludowej oraz Komunikat Prezydium Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL – dot. reaktywacji PSL – (dsc. 07868 do 869) – 2 str.
- Deklaracja członka PSL, wzór blankietu, pismo odręczne – (dsc. 07870) – 1 str.
- Deklaracja utworzenia koła PSL we wsi/gminie, wzór blankietu (uchwała nr1.) – (dsc. 07871) – 1 str.
- Odezwa Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Częstochowa 3 września 1989r. (Dożynki) dot. reaktywacji partii ludowej, ulotka – (dsc. 07872) – 1 str.
- Odezwa J. Teligi do działaczy ludowych ws. organizacji PSL, organizacji kół wiejskich i miejskich oraz wyboru delegatów na Kongres 11 listopada 1989r. , Warszawa 20 października 1989r, podpisano J. Teliga – (dsc. 07873) – 1 str.
- „Dlaczego opuszczam grupę Ujawnić prawdę”, Rzeszów 20 maja 2007r., podpisano Janusz Szkutnik (dsc. 07874 do 875) – 2 str.
- Komunikat nr. 1 TKKW PSL dot. powołania 15 sierpnia 1989r PSL „wilanowskiego” – (dsc. 07876) – 1 str.
- Pismo Konwentu Seniorów NRL do PPS, Warszawa 23 listopad 1987r. – (dsc. 07877 do 881) – 1 str.
- Pismo dot. posiedzenia NKW PSL w dn. 28 października 1989r. ,Tymczasowy Komitet Wykonawczy PSL Prezydium (Rakowiecka 26/30), podpisano sekretarz prezydium NKW (nieczytelne), H. Chorążyna wiceprezes NKW, Warszawa 20 października 1989r. (dsc. 07882) – 1 str.
- Instrukcja dotycząca przygotowania do kongresu PSL dn. 11 listopada 1989r., PSL TNKW, podpisano Stanisław Zuber (sekretarz), Stanisław Laskowski (v-prezes). – (dsc. 07883) – 1 str.
- Pismo (przewodnie) do prymasa Polski J. Glempa, komunikat z obrad I Zjazdu NRL „Solidarność” wraz z rezolucją wznowienia PSL, podpisano Adam F. Wojciechowski, rzecznik prasowy NRL „S” , 26 czerwca 1989r. – (dsc. 07884) – 1 str.
- Komunikat w sprawie obrad I Ogólnopolskiego Zjazdu NRL, uchwały: wznowienie PSL, powołanie Tymczasowej Rady Krajowej PSL z przewodniczącym J. Teligą, powołanie zastępców, sekretarza, skarbnika i rzecznika prasowego, podpisano rzecznik prasowy NRL „S” Adam F. Wojciechowski, Warszawa 25 czerwca 1989r. – (dsc. 07885) – 1 str.
- Pismo (przewodnie) do prymasa Polski J. Glempa, komunikat z obrad I Zjazdu NRL „Solidarność” wraz z rezolucją wznowienia PSL, podpisano Adam F. Wojciechowski, rzecznik prasowy NRL „S” , 26 czerwca 1989r. – (dsc. 07886) – 1 str.
- Lista członków, pismo odręczne – (dsc. 07887 do 889) – 3 str.
- Mandat oraz Ogłoszenie (blankiet) o Kongresie PSL 11 listopada 1989r UW – (dsc. 07890) – 1 str.
- Komunikat nr. 8 TKW PSL z I zebrania plenarnego Komisji Organizacyjnej PSL w dn. 12 lutego 1989r., dot reaktywowanie PSL, oparcie o statut PSL z roku 1946, utworzenie Tymczasowego Komitetu Wykonawczego, wybór prezydium: H. Bąk, E. Koleja, S. Matejczuk, I. Pluta, J. Rożek, M. Wardziński. A. Wojnarowicz, Warszawa 12 luty 1989r. – (dsc. 07891) – 1 str.
- „Do ujarzmionych narodów Europy środkowo-wschodniej” – posłanie, broszura, (dsc. 07892 do 898) – 12 str.
Segregator nr. 2 – „Solidarność RI, OKOR, NRL „S”, Ojcowizna”
- Ankieta do uczestników/sympatyków OKOR, NSZZ RI, Konwentu Seniorów RL, NRL „Solidarność” – (dsc. 07901) – 1 str.
- Zaproszenie na zebranie dla J. Teligi, Przymierze Ludowo Narodowe Komitet Obrony Polskiej Ziemi, Kraków 1 sierpnia 2004r. (dsc. 07902) – 1 str.
- Koperta adresowana do J. Teligi, adres – (dsc. 07903) – 1 str.
- Pismo „Ojcowizna”, 5 września 2004r. (dsc. 07904 do 905) – 4 str.
- Statut Tymczasowy Niezależnego Ruchu Ludowego Solidarność oraz Komunikat Komisji programowo-statutowej NRL „Solidarność” o zakończeniu prac nad statutem, Poznań, 12 luty 1989r (dsc. 07906 do 908) – 4 str.
- Deklaracja ideowo-programowa Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, sierpień 1988r. , broszura (dsc. 07909 do 913) – 7 str.
- Deklaracja ideowo-programowa Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, sierpień 1988r. , broszura (dsc. 07914 do 918) – 7 str.
- „Cegiełka” na sztandar NRL „Solidarność” (dsc. 07919) – 1 str.
- Odezwa w 50 rocznicę Powstania Warszawskiego (dsc. 07920 do 921) – 2 str.
- Podzwonne AK, podpisano płk. AK J. Teliga (dsc. 07922) – 1 str.
- Deklaracja – odrodzenie ruchu ludowego, wycinek prasowy z gazety „Tydzień Polski”, 30 stycznia 1988r. , podpisano Konwent Seniorów NRL „S”, (dsc. 07923) – 1 str.
- Upoważnienie OKOR „Solidarność” dla p. Witolda Hatki, do reprezentacji interesów OKOR na terenie USA, Warszawa 1 marca 1989r. , podpisano przewodniczący J. Teliga (dsc. 07924) – 1 str.
- Znaczek OKOR 50 zł – „Więźniowie sumienia” Jan Beszta-Borowski (dsc. 07925) – 1 str.
- Znaczek OKOR 50 zł– „Więźniowie sumienia” Janusz Szkutnik (dsc. 07926) – 1 str.
- Lista obecności członków NRL „S”- sygnatariuszy powołanego w dn. 25 czerwca 1989r. PSL (dsc. 07927) – 1 str.
- Dokument dot. sprawy sądowej (dsc. 07927) – 1 str.
- Apel do braci chłopów – Myśl Ludowa, oskarżenia dot. J. Teligi – okres działalności w AK w trakcie II Wojny Światowej i działalność WiN, podpisano za Samodzielny i Niezależny Ruch Ludowy Bartosz Głowacki (dsc. 07928) – 1 str.
- Pismo do Konfederacji Włoskich Chrześcijańskich Związków Zawodowych CSIL, do p. Franco Martini Sekretarza Generalnego, podziękowania za protest przeciwko uwięzieniu, 8 grudnia 1986r. podpisano J. Teliga (dsc. 07929 do 930) – 2 str.
- Apel PSL, podpisano Paweł Mucha b. poseł KRN z ramienia PSL i członek PSL od 1945r. (dsc. 07931 do 935) – 4 str.
- Odezwa Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, Częstochowa 3 września 1989r. (Dożynki) dot. reaktywacji partii ludowej oraz Komunikat Prezydium Tymczasowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL – dot. reaktywacji PSL (dsc. 07936 do 937) – 2 str.
- „Żywią i Bronią”, pismo OKOR nr1/83 (dsc. 07938 do 942) – 6 str.
- Wolna Europa – październik 1985, informacja o aresztowaniu J. Teligi – (dsc. 07943) – 1 str.
- „Kolejne osoby ujawniły się”, wycinek prasowy Życie Warszawy 17-18 grudnia 1983r. (dsc. 07944) – 1 str.
- „Jaka Polska być powinna” – Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego „Solidarność”, Warszawa 10 maja 1987r. (dsc. 07945 do 946) – 2 str.
- Informacja o OKOR, rozdz. XII nieznana pozycja wyd. – (dsc. 07947) – 1 str.
- Świadectwo zwolnienia Romana Rzepeckiego z Ośrodka Odosobnienia w Uhercach – (dsc. 07948) – 1 str.
- „KOS”, Komitet Oporu Społecznego, pismo podziemne 19 listopada 1984, nr. 64 (dsc. 07949 do 952) – 4 str.
- List Franciszka Wilka do J. Teligi, odpowiedź – podziękowania za zaproszenie do wejścia do NKW PSL (z funkcja członka prezydium) i odmowa wejścia przedstawicieli emigracyjnego PSL do struktur krajowych, jednoczesne poparcie dla odbudowy PSL, Londyn 30 września 1989r. (dsc. 07953 do 954) – 1 str.
- Apel do braci chłopów – Myśl Ludowa, oskarżenia dot. J. Teligi – okres działalności w AK w trakcie II Wojny Światowej i działalność WiN, podpisano za Samodzielny i Niezależny Ruch Ludowy Bartosz Głowacki (dsc. 07955) – 1 str.
- Odezwa do obywateli, PSL Tymczasowy Zarząd Wojewódzki w Ustrzykach Dolnych, styczeń 1989r. dot. zmian politycznych w Polsce, podpisano TZW PSL Prezydium – (dsc. 07956 do 957) – 2 str.
- Zaproszenie Prezydium KK NSZZ „Solidarność” na spotkanie poświęcone omówieniu integracji programowej ugrupowań Polski posierpniowej w dn 25 maja 1996r. , podpisano Janusz Tomaszewski v-przewodniczący KK (dsc. 07958) – 1 str.
- Tezy programu NRL „S”, aut. Józef Teliga (dsc. 07959) – 1 str.
- Konstytucja Polskiej Wsi projekt, Jarosław 20-21 marca 2004r. , stempel Stronnictwo Ludowe Ojcowizna – (dsc. 07960 do 966) – 2 str.
- Posłanie do duchowieństwa katolickiego w Polsce, Rzeszów 16 kwietnia 2007r.,podpisano Stronnictwo Ludowe Ojcowizna, dot. Konstytucji Polskiej Wsi. (dsc. 07967) – 1 str.
- Apel do mediów publicznych w Polsce, podpisano Stronnictwo Ludowe Ojcowizna, dot. Konstytucji Polskiej Wsi. (dsc. 07968) – 1 str.
- List do J. Teligi w spr. spotkania NRL”S” w styczniu 1989r. (dsc. 07969 do 970) – 2 str.
- Deklaracja – odrodzenie ruchu ludowego, wycinek prasowy z gazety „Tydzień Polski”, 30 stycznia 1988r. , podpisano Konwent Seniorów NRL „S” – (dsc. 07971) – 1 str.
- „Solidarność Walcząca” – pismo nr.1/145 4-18 stycznia 1987r. (dsc. 07972 do 974) – 4 str.
- „Żywią i Bronią”, pismo OKOR nr1/83 (dsc. 07975 do 982) – 6 str.
- Ankieta członków, działaczy i współpracowników OKOR, NRL – w latach 82-89 (dsc. 07983 do 984) – 2 str.
- Przemówienie wygłoszone 31 sierpnia 1994r. na uroczystościach obchodów 50-tej rocznicy Powstania Warszawskiego pod Grobem Nieznanego Żołnierza przez płk. J. Teligę. (dsc. 07985) – 1 str.
- Pismo w jęz. włoskim do Konfederacji Włoskich Chrześcijańskich Związków Zawodowych CSIL, do p. Antonio Martino, podziękowania za protest przeciwko uwięzieniu, marzec podpisano J. Teliga (dsc. 07986) – 1 str.
- Oświadczenie Komisji Programowej NRL „S” i PSL w sprawie Klubu Poselskiego PSL z dn. 15 październik 1989r. dot. mandat poparcia dla Klubu Poselskiego PSL, Warszawa 15 październik 1989r, podpisano Komisja Programowa NRL „S” i PSL (35 członków i eksperci), za zg. Wieńczysław Nowacki (dsc. 07988) – 1 str.
- Artykuł „Nie oddawać ziemi”, brak nazwy wydawnictwa, (dsc. 07989 do 991) – 3 str.
- Artykuł „Po wyborach”, brak nazwy wydawnictwa, (dsc. 07992 do 993) – 2 str.
- Artykuł „Praca oświatowa…”, brak nazwy wydawnictwa, (dsc. 07994) – 1 str.
- Artykuł „Zapluty karzeł reakcji”, brak nazwy wydawnictwa, (dsc. 07995 do 996) – 2 str.
- 12 str. Artykuł brak nazwy wydawnictwa, (dsc. 07997) – 1 str.
- Dożynki, dodatek do pisma Solidarność Rolników nr 4/20/84 (dsc. 07998) – 1 str.
- „Cegiełka” na sztandar NRL „Solidarność” (dsc. . 07999) – 1 str.
- Uchwała w sprawie wyborów do parlamentu europejskiego, dot. nie wystawiania kandydatów do wyborów, Rzeszów 22 luty 2004r. Stronnictwo Ludowe Ojcowizna (dsc. . 08000) – 1 str.
- Homilia wygłoszona przez ks. Infułata Józefa Sandeja (dsc. . 08001 do 003) – 4 str.
- Uchwała w spr. obrony prywatnej własności, Rzeszów 22 luty 2004r. Stronnictwo Ludowe Ojcowizna (dsc. . 08004) – 1 str.
- Uchwała w spr. kandydatury na prezydenta RP, Rzeszów 22 luty 2004r. Stronnictwo Ludowe Ojcowizna (dsc. . 08005) – 1 str.
- Komunikat o zjeździe założycielskim Stronnictwa Ludowego Ojcowizna, Rzeszów 22 luty 2004r, podpisano K. Chorzępa, W. Nowacki, J. Szkutnik (dsc. . 08006) – 1 str.
- Pismo ks. Bartnika do Komitetu Założycielskiego Stronnictwa Ludowego Ojcowizna, Lublin 17 luty 2004r. (dsc. . 08007) – 1 str.
- Oświadczenie w sprawie obrony polskiej ziemi w gm. Jedwabno skierowane na ręce senatora RP Adama Bieli, Rzeszów 13 grudnia 2004r. (dsc. . 08008) – 1 str.
- Posłanie do narodu polskiego, Sokołów Małopolski 30 listopada 2008r. (dsc. . 08009 do 010) – 2 str.
- Deklaracja Stronnictw Ludowego Ojcowizna, Rzeszów 22 luty 2004r. (dsc. . 08011 do 012) – 2 str.
- Przesłanie prof. R. Kukołowicza skierowane do Ojcowizny, Warszawa 11 lutego 2004r. (dsc. . 08013 do 015) – 3 str.
- Zaproszenie (dla A. Komorowskiej) na Zjazd Założycielski Stronnictwa Ludowego Ojcowizna, Rzeszów 31 styczeń 2004r. (dsc. . 08016 do 017) – 1 str.
- Lista członków Komitetu Założycielskiego Stronnictwa Ludowego Ojcowizna – (dsc. . 08018) – 1 str.
- Stanowisko Stronnictwa Ludowego Ojcowizna w sprawie protestów społecznych, Rzeszów 30 listopada 2003r. , podpisano Komitet założycielski – (dsc. . 08019) – 1 str.
- Zaproszenie (projekt) na Zjazd Założycielski Stronnictwa Ludowego Ojcowizna, Rzeszów 31 styczeń 2004r. – (dsc. . 08020) – 1 str.
- Zaproszenie na Zjazd Założycielski Stronnictwa Ludowego Ojcowizna, Rzeszów 31 styczeń 2004r. podpisy – (dsc. . 08021 do 022) – 1 str.
- Preambuła – projekt, Konferencja Konstytucja Polskie Wsi, Jarosław 20-21 marca 2004r. (dsc. . 08023 do 026) – 4 str.
- Deklaracja ideowa SL-Ojcowizna, władze stronnictwa – kontakt – (dsc. . 08027) – 1 str.
- Komunikat o zjeździe założycielskim Stronnictwa Ludowego Ojcowizna, Rzeszów 22 luty 2004r, podpisano K. Chorzępa, W. Nowacki, J. Szkutnik (dsc. . 08028) – 1 str.
Dodatkowe dokumenty z Segregatora „Prasa”
- Pismo Ruchu Wolnych Demokratów do Przewodniczącego Tymczasowej Rady Krajowej Polskiego Stronnictwa Ludowego J. Teligi, Wrocław 5 lipca 1989r. (dsc. . 08029) – 1 str.
- PSL wznawia działalność, Tymczasowy Komitet Wykonawczy (siedziba Rakowiecka 26/30, gmach SGGW), dot. wznowienie PSL w dn. 15 sierpnia 1989r., lista 25 członków Naczelnego Komitetu Wykonawczego (dsc. . 08030) – 1 str.
Razem: 238 dokumentów, 452 zdjęcia
Grażyna Kopińska
Zdjęcie z 1997 roku
Urodzona w 1948 r. Z wykształcenia filolog, bohemistka. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego; dziesięć lat pracowała w Instytucie Słowianoznawstwa Polskiej Akademii Nauk. W pierwszych wolnych wyborach do samorządu lokalnego wybrana na radną gminy Warszawa-Mokotów z listy Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”.
Zawodowo od 1992 r. związana z organizacjami pozarządowymi – w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej odpowiadała za program wspierania małych i średnich firm, następnie była konsultantem Fundacji Forda na kraje Europy Środkowej; od 2000 r. pracuje w Fundacji im. Stefana Batorego – od stycznia 2000 do grudnia 2012 r. prowadziła Program Przeciw Korupcji, a od stycznia 2013 r. jako ekspert w Programie Odpowiedzialne Państwo; koordynuje ponadto prace Obywatelskiego Forum Legislacji; w okresie 2000–2002 członkini Grupy Antykorupcyjnej działającej przy Banku Światowym (Biuro Warszawskie). Od lipca 2004 do września 2006 r. członkini Rady Zamówień Publicznych.
W latach 1972-1981 opublikowała sześć artykułów w językoznawczych czasopismach naukowych, a w okresie 1989-1995 kilka artykułów interwencyjnych dotyczących spraw lokalnych w warszawskim dodatku „Gazety Wyborczej”.
Współautorka raportów i opracowań wydanych w latach 2000–2017 przez Fundację im. Stefana Batorego, m.in.
- Wybory prezydenckie 2005,
- Monitoring finansów wyborczych (2006),
- Przejrzystość procesu stanowienia prawa (2008),
- Jak walczyć z korupcją? – Zasady tworzenia i wdrażania strategii antykorupcyjnej dla Polski (2010),
- Polityka antykorupcyjna. Ocena skuteczności polityki antykorupcyjnej polskich rządów prowadzonej w latach 2001–2011 (2011),
- Tworzenie i konsultowanie rządowych projektów ustaw (2014).
W 2011 r. odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W 2015 minister gospodarki Janusz Piechociński nadał jej Odznakę Honorową za Zasługi dla Rozwoju Gospodarki Rzeczypospolitej Polskiej.
Fragment rozmowy z Grażyną Kopińską
Warszawa, listopad 2016 r.
Jak to się stało, że została Pani działaczką Komitetu Obywatelskiego?
Ponieważ wszyscy w środowisku byli, to i ja automatycznie w to środowisko weszłam. Natomiast w momencie, kiedy po wyborach 1989 r. padł pomysł na zmiany w samorządach i Komitet Obywatelski poszukiwał kandydatów na radnych w roku 1990, w tych pierwszych wolnych wyborach, to po prostu koledzy z Komitetu Obywatelskiego zapytali, czy nie wystartowałabym, czy nie spróbowałabym zostać radną. Zgodziłam się i zostałam wybrana. Potem wszelkie działania, które dalej prowadziłam, stały się niejako wywiązywaniem się z tego mojego przyrzeczenia w trakcie kampanii wyborczej.
Czy może Pani po kolei opowiedzieć, jak to wyglądało?
Na jednym ze spotkań wyborczych, w mojej okolicy – na Stegnach – grupa młodych ludzi powiedziała mi, że tu właśnie, naprzeciwko nas, od lat powstaje szkoła, która nie może powstać, i czy Pani pomoże nam tę szkołę dokończyć i w tym budynku zrobić porządną, sensowną, integracyjną szkołę. […]
Chciałam się jeszcze dowiedzieć czegoś o samym Komitecie, w którym Pani działała. Jak to wyglądało, na czym koncentrowano się w pracach Komitetu?
Moment, kiedy do niego weszłam, tak jakoś głębiej, to był właśnie okres przygotowania do wyborów samorządowych. Komitet skupiał się głównie na tym, żeby przygotować kandydatów, aby zrobić kandydatom jakieś niewielkie przeszkolenie. Takie niewielkie, jakieś parę godzin pogadanki, ponieważ tak prawdę mówiąc, to jeszcze nikt wtedy nie wiedział, jak będzie wyglądał samorząd. Startowaliśmy do wyborów w momencie, kiedy jeszcze nie było uchwalonej ustawy. A dlatego zaczynaliśmy, gdy jeszcze nie było ustawy, bo chodziło nam o to, żeby wybory zrobić jeszcze przed wakacjami. To był zupełny żywioł. Właściwie nie bardzo wiedzieliśmy, co będziemy robić, jak to będziemy robić itd. Byłam bardzo zadziwiona, ponieważ wcześniej z Komitetem Obywatelskim spotykałam się na poziomie krajowym, gdzie działali powszechnie znani ludzie itd. Był jakiś poziom, tak mi się przynajmniej wydawało, ale potem, kiedy zeszliśmy na poziom warszawski, zwłaszcza dzielnicy Mokotów, no to nagle obok nas pojawiły się różne dziwne osoby, których z niczym nie kojarzyłam, z żadną działalnością, znikąd. Miałam takie wrażenie, że niektórzy po prostu poczuli „wiatr historii”. Niemniej te nasze spotkania stały się dość częste, lecz było to wszystko skumulowane w dwóch-trzech miesiącach i dotyczyły one głównie tego, żeby się przygotować do wyborów. Po wyborach w zasadzie nie spotykaliśmy się już w ramach Komitetu. Po prostu tyle było roboty w Radzie Gminy, że wszyscy skupiali się na bieżącej pracy, zwłaszcza że większość naszego mokotowskiego Komitetu, ci, co aktywniejsi, weszli do Rady. […]
Jak wyglądała sama struktura Komitetu? Jak były wyłaniane władze? Jak rekrutowano…
Wie Pani, że kompletnie nie pamiętam tego. W mojej pamięci pozostało to raczej jako pospolite ruszenie, na zasadzie: kto przyszedł, przedstawił się, ten był. Nikogo się nie pytało, skąd jesteś. Żadnych legitymacji. W ogóle nie miałam niczego takiego jak legitymacja. Nie wiem, czy mam legitymację radnego, pewnie jakąś mam… W ogóle nic, żadnej karteczki, że przystępuję – w ogóle nic takiego nie było. To było minimum sformalizowania. Poza tym było tak, że wiadomo, iż szefem został Łukasz Abgarowicz. Ale nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek go wybierali, raczej miałam takie wrażenie, że po prostu „góra” powiedziała, iż Mokotów będzie organizował Łukasz i wszyscy przyjęli, że Łukasz organizuje. Nie pamiętam, żeby było głosowanie …
A jak były podejmowane decyzje?
To były wielogodzinne dyskusje w każdej sprawie. Wielogodzinne. Przegadywaliśmy rzeczywiście z tego powodu godziny, mogę powiedzieć, że to było niezwykle demokratycznie. Każda sprawa była omawiana. […]
Mam jeszcze pytania dotyczące działania Komitetu, ile osób aktywnie uczestniczyło w zebraniach, czy potrafi Pani oszacować?
Wydaje mi się, że tak około trzydziestu.
Te spotkania odbywały się często, pamięta Pani gdzie?
W tym początkowym okresie, przed wyborami, były przynajmniej raz w tygodniu. Zbieraliśmy się po takich różnych miejscach, głównie – pamiętam, wydaje mi się – to było w Instytucie Geologii, czy jakoś tak. To jest przy ul. Wiśniowej. Były to jakieś sale użyczane na tej zasadzie, że np. pracował tam sprzyjający nam dyrektor Instytutu (lub ktoś podobny) i nas do siebie zapraszał. To wszystko wyglądało więc tak…
Półformalnie?
Półformalnie.
Czy były jakieś protokoły z tych zebrań?
Skąd! Gdzież tam!
Czy był jakiś regulamin?
Skąd! Z pierwszymi regulaminami zaczęłam się spotykać w momencie, kiedy zostałam wybrana do Rady i trzeba było w Radzie głosować – tam zaczęły się kłótnie o regulaminy. Przedtem – nie. Wszystko na zasadzie…, w zasadzie dochodziliśmy do konsensusu, staraliśmy się dojść do konsensusu, do „ugniecenia” jakiegoś kompromisu, na który się wszyscy zgadzali.
Niesamowite czasy!
Nie, to był nieprawdopodobny czas!
Rozmawiała dr Zofia Kinowska
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja tekstu – Marta Wilińska
Jarosław Kozanecki
Urodzony w 1961 r. w Jeleniej Górze, w 1980 ukończył III Liceum Ogólnokształcące im. Marii Dąbrowskiej w Płocku, w latach 1982-1988 studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim.
Pracę zawodową rozpoczął w 1980 r. jako robotnik magazynowy w PKS oddział Towarowy w Płocku, od listopada 1980 r. pracował Organizacji Regionu Płockiego NSZZ „Solidarność”. 13 grudnia 1981 r. został internowany w zakładzie karnym w Mielęcinie k. Włocławka.
Po studiach przez 10 lat pracował jako nauczyciel języka polskiego w Zespole Szkół Budowlanych Nr 2 w Płocku przekształconym w Zespół Szkół Ochrony Środowiska, a następnie w Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki S.A., RUCH S.A., Urzędzie Miasta Płocka, Miejskim Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej w Płocku.
Obecnie pracuje w Miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego w Płocku na stanowisku dyrektora ds. rozwoju.
W latach 1994-1998 był radnym Rady Miasta Płocka wybranym z listy Unii Wolności.
W latach 2011-2017 był członkiem Rady Programowej „Radia dla Ciebie”, a od 2009 jest członkiem Rady Społecznej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku.
W 2014 roku został odznaczony przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Fragment rozmowy z Jarosławem Kozaneckim
Płock, 5 kwietnia 2016 r.
Jak funkcjonował płocki Komitet Obywatelski?
Przewodniczącym był Jurek Tokarczyk, wiceprzewodniczącą ̶ Marysia Stępniak z Solidarności Rolników Indywidualnych, późniejsza posłanka, ja byłem sekretarzem, a Longin Garkowski skarbnikiem. Zatrudniliśmy jeszcze księgową na umowę zlecenie, żeby to wszystko liczyć, choćby potężne torby „cegiełek”, sprzedawanych przez innych ludzi.
Czyli finansowanie było poprzez..?
Samodzielne, absolutnie!
Absolutnie samodzielne, poprzez „cegiełki”…
Przecież nie dostawaliśmy żadnych pieniędzy ani żadnych faktur nie wystawialiśmy na Warszawę.
Absolutnie lokalnie czy też z pomocą „Centrali”?
Nie. Z „centrali” – nic. „Centrala” dawała nam pewne rzeczy, których nie mogliśmy sami sobie załatwić (druk i papier). Było porozumienie między Lechem Wałęsą a Stanisławem Cioskiem o przydział papieru, bo kluczem do sukcesu w tej kampanii był papier. Więc oni dostali papier i wydrukowali, co było trzeba. My dostawaliśmy te wszystkie plakaty, w ostatniej chwili otrzymaliśmy także „ściągawki”, czyli karteczki z objaśnieniem, w jaki sposób głosować na kandydatów Komitetu Obywatelskiego, jak zakreślać. Ludzie szli z tym ściągawkami i głosowali. Kiedy w dniu wyborów robiłem objazd wszystkich komisji wyborczych w Płocku, to widziałem, jak ludzie z tymi karteczkami, nie krępując się, wchodzili do siedziby komisji. Kładli kartkę i zakreślali według tego wzoru. Takie to były czasy. Tak że z „Centrali” otrzymaliśmy wyłącznie różnego rodzaju druki, przede wszystkim plakaty. Nic poza tym.
Mógłbym opowiedzieć parę ciekawostek. Andrzej Celiński prowadził dość profesjonalną kampanię wyborczą. Miał ekipę młodych studentów socjologii. Wynajęliśmy dla nich mieszkanie. Oni jeździli małym fiatem po całym województwie płockim i wieszali plakaty z Andrzejem. W tej ekipie były dwie, później bardzo znane, postacie z życia politycznego, społecznego czy medialnego – długowłosy blondyn Wojtek Cejrowski, podróżnik, oraz Jakub Wygnański, wybitny działacz organizacji pozarządowych. Ekipa Andrzeja Celińskiego, ci młodzi chłopcy, byli autorami według mnie nowatorskiego, genialnego pomysłu dotyczącego rozlepiania plakatów na różnych płotach. Te plakaty były niestety zrywane przez konkurencję i ludzi złej woli, więc oni wymyślili specjalną mieszankę klejową. Kupowali bombki choinkowe, miażdżyli je i powstały proszek wrzucali do kleju. Gdy ktoś chciał zedrzeć te plakaty, to boleśnie się kaleczył. Jeden plakat, przyklejony na przystanku autobusowym przy szosie z Płocka do Warszawy, wisiał chyba z piętnaście lat, bo wszyscy bali się go zedrzeć w trosce o swoje palce. Potem zdarto go za pomocą jakiejś szpachli. Taki mieli wtedy pomysł… Plakaty z Celińskim rozkleili po całym województwie. Andrzej Celiński uzyskał najlepszy wynik, Stanisław Stomma nieco gorszy.
Druga anegdota jest związana z tym, że nasi przyszli sojusznicy nie bardzo wierzyli, że ówczesna rewolucja dotarła na prowincję. Najlepiej było ją widać w Warszawie, np. tłumy ludzi w kawiarni „Niespodzianka”. Ale Warszawa to jeszcze nie Polska! A co się dzieje w takim Płocku czy Gostyninie? Kiedyś mieliśmy spotkanie Gostyninie, w nieistniejących już zakładach Polam, które produkowały żarówki. Prowadził je znany aktor Krzysztof Kowalewski, to wtedy było bardzo ważne, ale co ciekawe na to spotkanie przyjechał też pracownik ambasady amerykańskiej, który chciał zobaczyć na własne oczy, czy solidarnościowa rewolucja dotarła na prowincję. Centrala zawsze dbała o to, aby przysyłać nam na spotkania znanych ludzi. Nie przypominam sobie, ile razy z tego skorzystaliśmy, pamiętam spotkanie z aktorem Krzysztofem Kowalewskim, może jeszcze ktoś był. Nie koordynowałem wszystkich spotkań. Nie byłem w stanie, byłem nauczycielem polskiego, przygotowywałem uczniów do matury. Wtedy to była zupełnie inna matura. Naprawdę miałem bardzo dużo pracy.
Na czym polegała Pana praca w Komitecie Obywatelskim?
Byłem sekretarzem, to znaczy robiłem wszystko. Jurek Tokarczyk wpadał rzadko, bo często chodził na różne spotkania związkowe. Longin Garkowski odpowiadał za finanse. Wyznaczyłem pewien rytm pracy. Każdy z kandydatów na posłów miał swojego asystenta, oni musieli pewne rzeczy uzgadniać itd., ale generalnie koordynowałem całość. Nie chwaląc się, mogę stwierdzić, że „trzymałem to w ręku”. Ponadto musiałem koordynować współpracę z Kutnem, ponieważ podlegał nam Komitet Obywatelski z tego miasta, wszystko od nich przez nas przechodziło.
Osoby z Centrali, m.in. Henryk Wujec, znały mnie z 1981 r., więc mi bardzo ufały. Zresztą w nagrodę za pracę w Komitecie Obywatelskim miałem pojechać do Francji, ale nie chciało mi się składać podania o paszport. To był wyjazd do Wandei, zorganizowany po wygranych wyborach. Po raz pierwszy na lotnisku Okęcie wylądował samolot Concorde, który zabrał 200 osób z komitetów obywatelskich na obchody dwusetnej rocznicy powstania w Wandei (konserwatywna rewolucja w Wandei była antytezą Rewolucji Francuskiej). Henryk Wujec namawiał mnie: pojedziesz, tylko dostarcz nam paszport, bo bez paszportu przecież cię wypuszczą. Ale mnie się nie chciało, czułem obrzydzenie do wypełniania wniosku o paszport: trzeba było podać członków rodziny do trzeciego pokolenia wstecz, poinformować, czy ma się kogoś za granicą …
W każdym razie przez cały czas trzymałem ten Komitet w ryzach, bo Longin odpowiadał za sprawy finansowe, razem z księgową pilnował pieniędzy. Poza tym był elektrykiem, specjalistą od telekomunikacji, więc obsługiwał teleks. Przez cały używaliśmy teleksu, wtedy jeszcze nie było faksów. Mieliśmy jeden numer telefoniczny.
Pamiętam, że zwróciliśmy się o pożyczkę do biskupa Zygmunta Kamińskiego. Ksiądz biskup bardzo się zaangażował, jest to dla mnie postać wielce szacowna.
Rozmowę przeprowadził Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja tekstu: Ewa Wosik
Więcej na temat Komitetu Obywatelskiego w Płocku można przeczytać w Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego nr 7, 135-201, 2015 – artykuł Jarosława Kozaneckiego pt. Udział Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Płocku w wyborach do Sejmu i Senatu 4 czerwca 1989 r.
http://mazowsze.hist.pl/43/Rocznik_Towarzystwa_Naukowego_Plockiego/1045/2015/37604/
oraz w wywiadzie udzielonym dla Gazety Wyborczej z dn. 27 marca 2014 r. – wydanie płockie
Jerzy Bogdan Lisiecki
Jerzy Bogdan Lisiecki (zdjęcie z 1990 r.)
Urodzony w 1939 r. w Cudzieniszkach (woj. Wileńskie); w latach 1952-1956 wraz z rodziną zesłany do Kazachstanu; do Polski powrócił w 1956 r.
Absolwent matematyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (1966); informatyk w ośrodkach obliczeń komputerowych w Koszalinie i Słupsku w latach 1969-1990.
Uczestnik strajku w Zakładzie Obuwia „Alka” w Słupsku w 1980 r.; członek Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Zakładzie Obuwia „Alka” oraz członek Zarządu Regionu Słupskiego NSZZ „Solidarność” (1981); członek Komitetu Obywatelskiego w Słupsku i jego pierwszy przewodniczący (lipiec 1989 – grudzień 1990). Radny miasta Słupska (1990-1994) oraz Sejmiku Województwa Pomorskiego (1998-2002); członek Unii Demokratycznej i Unii Wolności do 2005 r.; członek Związku Sybiraków, prezes Zarządu Oddziału w Słupsku (od 2009). Na emeryturze od 2003 r.
Fragment rozmowy z Jerzym Lisieckim
Słupsk, 20.07.2016
Jak powstał Komitet Obywatelski w Słupsku?
Był kalendarz i należało się spieszyć. Była presja. Duży chaos na początku, podczas pierwszych spotkań organizacyjnych Komitetu. Dnia 12 kwietnia 1989 roku doszło do porozumienia między grupami społecznymi. Ogłoszenie zawiązania Komitetu podpisali przedstawiciele: związku Solidarność, KIK-u, Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej i Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W Komitecie byli przedstawiciele gmin i miast dawnego województwa słupskiego. Była też reprezentacja Solidarności Rolników Indywidualnych[1]. Od momentu zatwierdzenia kandydatów do parlamentu – co się odbywało w okolicach 24 kwietnia – do terminu głosowania było niewiele ponad miesiąc. W maju należało przystąpić do kampanii wyborczej. Wziąłem dwutygodniowy urlop, żeby zorganizować biuro. Kierownikiem biura wyborczego był Krzysztof Wojcieszek z KIK-u, człowiek przez lata oddany sprawie Solidarności, działał również w zakresie reformy samorządowej, później też przekształceń gospodarczych.
Pod koniec kwietnia uzyskaliśmy lokal na biuro w wojewódzkim domu kultury, przy ulicy Findera, dzisiaj Armii Krajowej. Dostaliśmy jeden pokoik, który był za mały. Musieliśmy jeszcze wynegocjować użytkowanie większej, klubowej części domu kultury na naszą działalność.
Jak wyłoniono władze, jak podzielono na funkcje, zadania?
W czasie przygotowań do wyborów 4 czerwca istniało tylko Biuro Wyborcze Komitetu Obywatelskiego. Cała aktywność członków była nakierowana na sprawy związane z wyborami. Dopiero po nich – już nie pamiętam który to był miesiąc, może lipiec, może później – odbyły się wybory władz Komitetu. Zostałem wybrany przewodniczącym.
Dopiero po wyborach stworzono władzę.
Tak.
Wcześniej obyło się bez formalizowania, spontanicznie.
Tak, bez formalnych władz.
A wracając do wyborów. W województwie słupskim, które było też okręgiem wyborczym, należało wyłonić kandydatów na dwa miejsca w Sejmie oraz dwa miejsca do Senatu. Nasz Komitet zaakceptował kandydatury i przedstawiał je Komitetowi przy Lechu Wałęsie. Były trzy: Henryk Grządzielski, Anna Bogucka-Skowrońska, adwokat, działacz, obrońca z okresu stanu wojennego oraz Edward Müller, przywódca związkowej grupy koszalińsko-słupskiej. Ten ostatni, na zebraniu członków Komitetu Obywatelskiego i tymczasowych władz Solidarności, nie uzyskał akceptacji Słupska jako kandydat na posła, nie przeszedł w głosowaniu. Jednak Krzysztof Dowgiałło i Bogdan Borusewicz, członkowie władz związku, którzy byli na spotkaniu, przekonali związkowców i przedstawicieli Komitetu, żeby Müller został kandydatem do Sejmu. Taka była koncepcja porozumienia i zażegnania tego rozłamu w Solidarności. Ale to nie zlikwidowało podziałów. Były one przez lata w Solidarności i na scenie politycznej Słupska.
Drugi mandat poselski również nam się należał, ale go nam zabrano. Na dobrą sprawę, trudno powiedzieć dlaczego, chyba środowiska warszawskie chciały coś ugrać dla siebie. Przysłano nam osobę spoza Słupska. Dobry kandydat, a później dobry poseł – Jan Król, którego Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie przysłał nam „w teczce”. Później został wicemarszałkiem Sejmu, posłował przez trzy kadencje, dzisiaj nie jest już w polityce i szkoda, że nie jest też w środowisku Słupska.
Tak zostali wybrani przez Komitet Obywatelski nasi kandydaci – jeszcze ze znaczkiem „Solidarność”. To, że dwóch nie pochodziło z naszego środowiska, tylko zostali narzuceni odbiło się negatywnie na kondycji politycznej regionu w następnych latach.
Wróćmy jeszcze do lokalu Komitetu.
Pokoik przydzielony przez wojewodę został wyremontowany, ale był za mały, więc wzięliśmy większą salę na spotkania wyborcze. I na początku maja wprowadziliśmy się do tego większego pomieszczenia, ale było podejrzane…
„Przygotowane”?
Tak, „przygotowane”. Myśmy się wtedy spodziewali wszystkiego – podsłuchów, „wtyczek”, współpracowników SB. W każdym razie, podejrzenia zaowocowały tym, że przy suficie znaleźliśmy mikrofon, przy pomocy którego, przez sieć telefoniczną, SB mogła podsłuchiwać to, co się dzieje w Komitecie. To była słynna afera, „Słupiagate”[2]. Jedyny fakt wykrycia podsłuchu w kampanii wyborczej, opisany zresztą szeroko w prasie i w naszej dokumentacji[3].[…]
Przed wyborami byliśmy jednak zwarci i silni – razem z władzami Solidarności. Oni prowadzili kampanię w strukturach związku, a my, jako Komitet Obywatelski, w gminach, w miastach, w środowiskach zawodowych, fabrykach i instytucjach. Mieliśmy przecież wspólnych kandydatów.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja: Anna Mieszczanek
Ferdynand Morski
Urodzony w 1949 r. w Wojcieszowie; dr nauk prawnych. Absolwent Liceum im. Orląt Lwowskich w Gliwicach (1967); studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz na kierunku historia (Wydział Nauk Społecznych UŚ); 1979 r. – doktorat na Wydziale Prawa i Administracji UŚ.
Od 1977 do 1988 r. związany zawodowo z Wydziałem Prawa i Administracji UŚ (asystent, adiunkt); visiting fellow – The University of Melbourne (1989-1990), podróże studialne – w USA (trzykrotnie), Wielkiej Brytanii, Niemczech, Austrii, Belgii i Francji (m.in. wizyty w instytucjach UE).
W latach 1991-1992 praca w Biurze ds. Samorządów i Organizacji Lokalnych Kancelarii Prezydenta RP; od 1992 r. dyrektor biura Śląskiego Związku Gmin i Powiatów (dawniej, w 1991 r. – Związek Gmin Górnego Śląska, 1992–1999 – Związek Gmin Górnego Śląskiego i Północnych Moraw).
Członek NSZZ „Solidarność” od jesieni 1980 r.; aresztowany w okresie stanu wojennego przebywał od 17 lutego do 23 lipca 1982 r. w różnych ośrodkach dla internowanych. W latach 1988-1989 należał do Klubu Myśli Politycznej „Dziekania”; a w 1991–2002 do: Forum Prawicy Demokratycznej, Partii Konserwatywnej, Koalicji Konserwatywnej, Stronnictwa Ludowo-Konserwatywnego (w ramach Akcji Wyborczej „Solidarność”);
Był członkiem różnych zespołów zajmujących się sprawami publicznymi, np.: Zespołu Roboczego ds. prac nad Kontraktem Regionalnym dla Województwa Katowickiego (1994-1995), Zespołu ds. Informacji Publicznej w związku z przeprowadzaniem reformy ustrojowej państwa w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (1999), Zespołu Programującego ds. Strategii Rozwoju Województwa Śląskiego (1999-2000), Zespołu Zadaniowego ds. Planu Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Śląskiego (2003-2004); brał udział w warsztatach przygotowujących projekt Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007-2013, a ostatnio Akademii Dziedzictwa Kresów.
Fragment rozmowy z Ferdynandem Morskim
Gliwice, 10 stycznia 2017 r.
Proszę opisać powstanie Komitetu Obywatelskiego w Gliwicach …
Nasz gliwicki Komitet Obywatelski miał siedzibę blisko Starówki. W centralnym punkcie miasta, przy ulicy Zygmunta Starego, na pierwszym piętrze starej kamienicy w pomieszczeniu charakterystycznym wykuszem. Tu Komitet pracował.
Nie grałem tam „pierwszych skrzypiec”, raczej uczestniczyłem w spotkaniach. Natomiast większą rolę odegrałem w trakcie kampanii wyborczej. Jednocześnie działałem w lokalnej „Dziekanii”. Przytuliliśmy się do parafii. Młody ksiądz, Mikołaj Skawiński dał nam niewielki pokoik w domu parafialnym, gdzie mieściło się również mieszkanie proboszcza.
Pamiętam wzruszenie i wielkie oczekiwania – dziś mogę powiedzieć, że jaskrawo zawiedzione – kiedy w kwietniu 1989 przyszedł pierwszy numer „Gazety Wyborczej”. Przyznaję, że dziś nie znoszę jej do imentu. Ale początki były bardzo obiecujące, cieszyliśmy się – „pierwsza wolna gazeta!”
Ponieważ z końcem września 1988 r., parę lat po doktoracie z prawa konstytucyjnego, opuściłem uczelnię – byłem jak znalazł i zostałem ekspertem od prawa wyborczego. Przez cały okres kampanii wyborczej pełniłem taką rolę: kształciłem tych, którzy z naszej strony mieli być członkami komisji wyborczych i mężami zaufania. Omawiałem z nimi dokładnie całą procedurę wyborczą, przepisy, szczegóły. Pamiętam jak zwracałem uwagę, że musimy być poza wszelkim podejrzeniem i mamy poprowadzić wszystko bardzo porządnie i przyzwoicie. „Od trików to są oni” – mówiłem i pokazywałem, jakie sztuczki może stosować strona przeciwna. Przeprowadziłem wiele takich szkoleń. Czasu było mało, roboty mnóstwo, praca nie tylko w Gliwicach. Nie miałem prawa jazdy, bo nigdy nie wierzyłem, że będzie mnie kiedyś stać na samochód, więc koledzy wozili mnie do Jastrzębia Zdroju czy do mniejszych miejscowości.
Zorganizowałem wiele szkoleń i spotkań z kandydatami, których sam wtedy poznawałem. Była to pani Elżbieta Seferowicz, pan Andrzej Wielowieyski. Do dzisiaj mam też czasami kontakt z panem Januszem Steinhoffem, który osiem lat po tych pierwszych wyborach został wicepremierem w rządzie Buzka. Uczestniczyłem też w spotkaniu wyborczym tuż przed 4 czerwca, chyba w Gliwicach, gdzie występował znany wtedy aktor, Maciej Rayzacher i Yves Montand, już wtedy sędziwy, ale pięknie śpiewający.
Pamiętam ten okres jako czas wielkiego zaangażowania i, niewątpliwie, wielkiej nadziei.
Jakie środowiska tworzyły Komitet?
Powiem banalnie: to było środowisko solidarnościowe, ci, którzy ocaleli z czasu pierwszej Solidarności. Kiedy byłem internowany, widziałem jak wielu ludzi się łamało. W Komitecie byli ci, którzy przetrwali. Był, na przykład, Jan Mazurkiewicz, człowiek, który długo przed komitetami, w czasie oficjalnej Solidarności i w stanie wojennym, organizował ważną imprezę o charakterze seryjnym, raz na rok: Tydzień Kultury Chrześcijańskiej. Teraz, w takim mieście jak Gliwice jest mnóstwo imprez o bardzo różnym charakterze. Wtedy – nie było. Jan Mazurkiewicz organizował Tygodnie w ramach duszpasterstwa akademickiego, razem z bardzo znanym w Gliwicach i Zabrzu księdzem Herbertem Hlubkiem, prowadzącym wspomniane duszpasterstwo akademickie, z pochodzenia Morawianinem, z rodziny żyjącej w pasie przygranicznym niedaleko Raciborza. Mazurkiewicz miał dobre kontakty z Warszawą, jeździł tam często, przywoził informacje, ploteczki.
Był łącznikiem z tak zwaną centralą?
Tak. I można powiedzieć, że w pierwszym okresie Komitetu stał się jego rzeczywistym liderem. Był chyba związany z BUMAREM Łabędy, wielkim, do dziś istniejącym zakładem zbrojeniowym, o którym w żartach mówiło się zawsze, że robi pralki i lodówki, bo rzeczywiście produkowali tam jakieś ich elementy. Pamiętam jak dyskutowaliśmy o tym, co by było, gdyby przyszła wojna atomowa i koleżanka powiedziała: „Nie przejmuj się, jedno z pierwszych uderzeń będzie na BUMAR i zostanie po nas tylko plama!” Ale że na to nie starczało wyobraźni, nawet mnie to nie przerażało.
Wracając do Jana Mazurkiewicza: w połowie czerwca 1989 r., po wyborach, pojawił się pierwszy konflikt w łonie Solidarności. Zainicjował to Andrzej Gałażewski, który potem został pierwszym nowym prezydentem Gliwic. Zarzucił temu poczciwemu Jasiowi Mazurkiewiczowi, robotnikowi, że nie ma wykształcenia … i pozbawiono go funkcji przewodniczącego.
W skład Komitetu wchodziło też wiele osób ze środowisk parafialnych. Ważną postacią był, nieżyjący już, niestety, Zbigniew Pańczyk. Jak się potem dowiedziałem, jeszcze w latach sześćdziesiątych spędził chyba rok w więzieniu. Nie istniała wtedy opozycja demokratyczna i aresztowanie pozostawiało człowieka na niełasce losu – opiekowała się nim tylko najbliższa rodzina. Człowiek bardzo prawy, uczciwy, mający dużą wiedzę nie tylko na temat systemu ale i doświadczenie w pracy organizacyjnej. Zapamiętałem go jako osobę niezwykle pozytywną, o takiej prostolinijności, że bez względu na to, czy popełniał jakieś błędy polityczne, co się każdemu zdarzało i zdarza, na pewno nie były to błędy etyczne. Człowiek odważny a jednocześnie bardzo głęboki, wspaniała postać.
Właściwie to on dowodził operacyjnymi działaniami Komitetu, szczególnie w czasie kampanii wyborczej. Gdybym miał kogoś z tamtego okresu umieścić na pierwszym miejscu, zdecydowanie wybrałbym jego, bez względu na formalną funkcję.
Bardzo aktywnie działał na rzecz jednego z dwóch wybranych kandydatów, czyli Janusza Steinhoffa, który razem z Elżbietą Seferowicz dość często przyjeżdżał potem na posiedzenia Komitetu i zdawał sprawę z tego, co dzieje się w Warszawie. Jeżeli nie mógł przyjechać, robił to w jego imieniu Zbigniew Pańczyk.
Pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów był wielki dylemat dyskutowany w Komitecie: co zrobić z listą krajową, co zrobić, żeby przeszli (albo wg innych nie przeszli) kandydaci z listy partyjnej. To był dość ostry spór. Właściwie, wybory są taką cezurą w gliwickim Komitecie. Wtedy zaczęła się bieżąca polityka i różnice zdań.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja tekstu: Anna Mieszczanek
Maciej Musiał
Zdjęcie z 1990 r.
Urodzony w 1952 r. w Poznaniu. Ukończył Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; pracownik naukowy Instytutu Technologii Drewna (ITD) w tym mieście.
Harcerz – od 1965 r. instruktor ZHP (w 1972 r. na IV Zjeździe ZHP głosował przeciwko wprowadzeniu do Statutu zapisu o przewodniej roli PZPR), 1980-1982 w Radzie Porozumienia Kręgów Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego, następnie we władzach niejawnego Ruchu Harcerskiego; lider tego środowiska w Poznaniu; organizator harcerskiej Białej Służby podczas wizyty w 1983 r. Jana Pawła II w Poznaniu; współzałożyciel Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej (1989).
W Solidarności od września 1980 r.; członek Komitetu Założycielskiego, wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej w ITD, członek Prezydium Regionalnej Komisji Porozumiewawczej Jednostek Badawczo-Rozwojowych „Solidarności” w 1981 r. delegat na Walne Zebranie Delegatów NSZZ „Solidarność” Regionu Wielkopolska, członek Regionalnej Komisji Wyborczej; po 13 grudnia 1981 r. przewodniczący Tymczasowej Komisji Zakładowej (TKZ), a od 27 maja 1982 r. członek Konspiracyjnego Zarządu Regionu Wielkopolska.
Organizator w 1982 r. zaplecza dla Tymczasowego Zarządu Regionu Wielkopolska (TZR) i pozostającego w podziemiu przewodniczącego Janusza Pałubickiego; od 1983 r. członek TZR Wielkopolska; w latach 1984-1987 „łącznik merytoryczny” Regionu z TKK; 1989-1990 – wiceprzewodniczący TZR Wielkopolska. Od kwietnia 1989 r. wiceprzewodniczący Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Poznaniu i jego pełnomocnik ds. wyborów.
W okresie 1990-1996 dyrektor Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, od 1991 r. – dyrektor Wojewódzkiego Biura Wyborczego, a w latach 1996-1997 poznańskiej Delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Od 1997 r. wojewoda poznański (od 1999 do 2000 r. wielkopolski), W okresie 2000-2001 był szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka. W latach 2002-2006 wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu; 2006-2008 prezes Zarządu Kopalni Węgla Brunatnego Konin S.A.
W latach 2011-2017 dyrektor Biura Stowarzyszenia Metropolia Poznań.
Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2011).
Źródło Encyklopedia Solidarności:
http://www.encysol.pl/wiki/Maciej_Musia%C5%82
Fragment rozmowy z Maciejem Musiałem
Poznań, 05 stycznia 2017 r.
Jak rozpoczęła się kampania wyborcza Komitetów Obywatelskich „Solidarność” w Wielkopolsce?
Z tworzeniem komitetów nie było łatwo, a to był mój podstawowy pomysł na kampanię: stworzyć sieć komitetów obywatelskich w każdej gminie. Poznań nie był takim problemem, tu osiedlowe komitety powstawały jak grzyby po deszczu, był nim teren, przecież połowa mieszkańców mieszkała właśnie tam. Jak budowaliśmy tę strukturę? Mieliśmy w województwie poznańskim trzy okręgi wyborcze do Sejmu i czwarty, osobny okręg w wyborach do Senatu. Trzy okręgowe komisje wyborcze i jedną komisję wojewódzką w wyborach do Senatu. Powołałem pełnomocników na te trzy okręgi. Byli to: Andrzej Porawski, Marek Zieliński – późniejszy poseł z Unii Wolności, Unii Demokratycznej i Zbyszko Markiewicz – już nieżyjący. Miałem więc województwo podzielone na trzy części i każdy z pełnomocników zajmował się już swoim obszarem. Pierwszym zadaniem każdego z nich było jechać w teren i tworzyć komitety w każdej gminie. Wykorzystywali wszelkie kontakty, najbardziej prywatne. Przyszedł do mnie, na przykład, Zbyszko Markiewicz i mówi, że nie wie z kim rozmawiać w Wielichowie. A w mojej drużynie był harcerz, który się tam „wżenił”. Zbyszko zapisał więc adres, pojechał do człowieka, powiedział mu ode mnie, że ma powołać komitet, tamten potraktował to jak rozkaz. Tak powstał Komitet Obywatelski w Wielichowie.
„Przeszukaliście” tak różne środowiska.
Różnie bywało. Były miejsca gdzie ludzie sami coś organizowali. Taki Śrem – duże miasto, wielki zakład przemysłowy, odlewnia. Ale były i „zapyziałe”, wiejskie gminy, gdzie nic się nie działo. W ten sposób zbudowaliśmy jednak strukturę. Spotkania z przedstawicielami lokalnych komitetów były potem stałym narzędziem pracy. Mniej więcej raz w tygodniu przyjeżdżali przedstawiciele z gmin, mieliśmy w ten sposób łączność z terenem.
Solidarność Rolników Indywidualnych nie obejmowała całego regionu?
Nie, zdecydowanie nie. Gdyby obejmowała, nie byłoby problemu. Owszem, były tereny gdzie byli silniejsi i tam korzystaliśmy z kontaktów. Ale to nie była większość z 63 gmin. Budowaliśmy więc struktury, zgodnie z pierwszym założeniem. Drugie założenie dotyczyło pieniędzy – nie ma ich, ale będziemy działać tak, jakby nie było tego ograniczenia, wierząc, że pieniądze przyjdą. Jak się potem okazało – przyszły. A na początku sprzedawaliśmy „cegiełki”. Według trzeciego założenia, mieliśmy działać tak, że jakby przyszedł „gajowy Marucha” i chciał zrobić swoje porządki –musimy umieć się obronić. Zakładałem, że zawsze może się zdarzyć taki moment, że ktoś powie: „Chłopcy, koniec tej zabawy”.
Pod uwagę brane były różne scenariusze, niekoniecznie pozytywne.
Tak, zdecydowanie. W związku z tym, moi najważniejsi sztabowcy musieli mieć ochronę prawną. Skąd ją wziąć? Zostali wiceprzewodniczącymi okręgowych komisji wyborczych, ja byłem wiceprzewodniczącym komisji wojewódzkiej, więc te cztery osoby miały dodatkowo ochronę prawną przysługująca funkcjonariuszom publicznym.
Oczywiście sztab był większy, bo kandydaci wybrali do kontaktu ze sztabem i ze mną, swojego pełnomocnika – prof. Zbigniewa Woźniaka. Osobno działały też dwa zespoły medialne. Pierwszym była samodzielna redakcja gazetki „Głos Wolny”, którą wydawaliśmy pod kierownictwem Zenona Bosackiego, ojca późniejszego ambasadora w Kanadzie. Był też zespół radiowy i zespół telewizyjny, bo przecież komitetom przysługiwał czas antenowy i trzeba było produkować audycje i dostarczać je 24 godziny przed emisją do radia i 48 godzin przed emisją – do telewizji. Do cenzury! Szefem zespołu radiowego był Piotr Frydryszek, późniejszy wieloletni dyrektor Radia Merkury, regionalnej stacji publicznej. Zespołem telewizyjnym kierował Jacek Kubiak, późniejszy dyrektor Oddziału TVP. Oba zespoły działały w pewnym sensie autonomicznie, wszyscy mieliśmy takie nastawienie, że jesteśmy samorządni, niezależni i nikt nikomu niczego nie narzuca, zwłaszcza dziennikarzom podziemnym.
Jak przebiegała kampania?
Opowiem jeszcze o szkoleniach, bo udało nam się na potrzeby sztabu zorganizować dwa. Pojawił się ktoś, kto był dłuższy czas w Stanach i właśnie przyjechał – opowiadał nam jak tam wyglądają wybory. Niewiele dało się przenieść wprost, ale przynajmniej mieliśmy jakiś wzór. Z kolei jeden z członków sztabu, dr Jerzy Krężlewski, socjolog, zrobił nam wykład na temat komunikacji wizualnej. Do dziś pamiętam jaki kolor na jakim tle jest najlepiej postrzegany: niebieski na białym. Drugie co do skuteczności jest żółte na czarnym, a potem czarne na białym. Parę elementów z tego wykładu wykorzystaliśmy. Ale poza tym nie bardzo było się od kogo uczyć.
Chociaż, jak się paradoksalnie okazało, byli wśród nas fachowcy od spraw, z którymi druga strona sobie nie radziła. Osią kampanii miało być zbieranie podpisów, bo pod każdą kandydaturą trzeba było ich zebrać trzy tysiące. Pomyślałem więc, że im więcej podpisów zbierzemy, tym lepiej, bo każdy złożony podpis, to na sto procent głos, więc zbierajmy ile się da. Z jednej strony okazało się to nie takie proste, bo podczas spotkania w Arenie, gdzie na samych trybunach było sześć tysięcy ludzi, nie udało nam się zebrać trzech tysięcy podpisów. Mimo, że w kuluarach wszędzie stali wolontariusze z listami i ustawiały się do nich kolejki. Ale był też w naszym gronie Krzysztof Bąk, który rok wcześniej zebrał sto tysięcy podpisów przeciwko projektowi elektrowni jądrowej w Klempiczu[4]. Wtedy zbierał podpisy przez pół roku, a teraz się nam spieszyło, bo był przecież termin. Udało się zebrać 333 tysiące pod ośmioma kandydaturami, a dotarliśmy do 90 tysięcy ludzi, czyli do dziesięciu procent wyborców. Zrobiliśmy manifestację z zaniesienia tych podpisów do komisji wyborczych. Dzień wcześniej pan pułkownik Kwiatkowski, szef CBOS, ojciec późniejszego prezesa TVP, chwalił się w telewizji, że zebrał 12 tysięcy podpisów, więc ja, na tym małym improwizowanym wiecu powiedziałem z satysfakcją, że my mamy ich 333 tysiące. I była to, zdaje się, najwyższa liczba w kraju, nikt jej nie przebił. Zanieśliśmy to dużym pochodem do siedziby komisji wojewódzkiej, do urzędu wojewódzkiego i potem do komisji okręgowych. Parę lat temu znalazłem, zachowane w archiwum urzę
du wojewódzkiego, podpisy pod kandydaturą prof. Ganowicza, gdyby więc ktoś chciał policzyć tych, którzy byli wtedy za Solidarnością, znajdzie tam 90 tysięcy nazwisk. Bo warto pamiętać, że nie wszyscy byli „za”. Tamta strona dostała całkiem sporo głosów.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja: Anna Mieszczanek
Jarosław Obremski
Stoi Jarosław Obremski. Siedzą Barbara Trzeciak-Pietkiewicz, Ewa Szumańska z Kabaretu 202, Władek Stasiak, Lothar Herbst, Rafał Bubnicki (fotografia z 1989 r.)
Na dole od lewej: Krzysztof Wojtyła, Paweł Skrzywanek, Krzysztof Turkowski, Tomasz Szajnok, Henryk Feliks
Stoją: n/n, Dariusz Michalski, n/n , Grzegorz Schetyna, Rafał Budnicki, Jarosław Obremski, n/n , Zbigniew Magdziarz, Dariusz Stanek, Rafał Dutkiewicz, Władysław Frasyniuk, (brak imienia) Olesiewicz, Bogdan Zdrojewski (fotografia z 1990 r.)
Urodzony w 1962 r. we Wrocławiu; samorządowiec i polityk, senator VIII i IX kadencji.
Studia z zakresu chemii ukończył w 1988 r. na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego; następnie pracował w Katedrze Chemii Nieorganicznej Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu (1987–1989), będąc zarazem przewodniczącym Ruchu Młodych Katolików (RMK) „U siebie” (jako współzałożyciel i współautor deklaracji ideowej). W 1987 r. odmówił odbycia służby wojskowej; w 1989 r. został członkiem wrocławskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”.
W latach 1981-1988 aktywny działacz wrocławskich Duszpasterstw Akademickich (DA), współorganizator Mszy za Ojczyznę, Tygodni Społecznych w DA „Dominik” oraz corocznych Wrocławskich Tygodni Kultury Chrześcijańskiej; przewodniczył radzie tego duszpasterstwa; od 1983 r. w ramach działalności w DA współorganizator obozów formacyjnych w Białym Dunajcu.
Jesienią 1981 r. uczestniczył w strajku okupacyjnym na Uniwersytecie Wrocławskim (UWr); od września 1981 r. – kolporter prasy podziemnej, brał też udział w akcjach ulotkowych i malowaniu napisów na murach we Wrocławiu i Legnicy; od 1982 r. w strukturze kolportażowej RKS „Solidarność” Dolny Śląsk; rozwoził do skrzynek kontaktowych duże części nakładu np. pisma „Z Dnia na Dzień”.
Od listopada 1981 r. w NZS; 1982-1988 działacz konspiracyjnej struktury NZS UWr (prowadził w swoim środowisku bibliotekę wydawnictw niezależnych); 1983-1985 członek Samorządu Studenckiego UWr; 1985-1988 – działacz Klubu Niezrzeszonych Studentów „Wagant”; w latach 1986-1988 współorganizator niezależnego samorządu studenckiego na UWr tzw. Dwunastki; wielokrotny uczestnik demonstracji ulicznych we Wrocławiu, a od 1986 r. happeningów Pomarańczowej Alternatywy
Redaktor, wydawca, autor tekstów „Gazety Akademickiej” i „CDN” od 1985 r.; publikował w piśmie „Na Indeksie”; w 1985 r. zorganizował niezależne wydawnictwo Constans.
W latach 1989-1990 członek Komisji Zakładowej „Solidarność” Akademii Ekonomicznej, 1989-1991 członek wrocławskiego Komitetu Obywatelskiego; w 1990 r. szef współpracy zagranicznej i zarazem radny Rady Miasta Wrocławia; 1990-1998 członek Zarządu Miasta Wrocławia; 1999-2001 przewodniczący Rady Miasta Wrocławia;
2001-2011 wiceprezydent Wrocławia. Zasiada także w Radzie Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu.
W 2011 roku został Senatorem RP. Startował z Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza, który wchodził w skład szerszego ruchu Unia Prezydentów – Obywatele do Senatu. Wstąpił do Koła Senatorów Niezależnych (KSN). W Senacie zasiada w Komisjach Spraw Zagranicznych i Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.
W 2012 roku został przewodniczącym Rady Programowej Europejskiej Stolicy Kultury – Wrocław 2016.
W 2015 z powodzeniem ubiegał się o senacką reelekcję, otrzymując 89 699 głosów w okręgu numer 8 (Wrocław). Startował jako kandydat niezależny z poparciem prawicy (m.in. PiS i Polski Razem). W Senacie ponownie przystąpił do KSN. W maju 2016 r. został członkiem klubu PiS.
Należał kolejno do Partii Konserwatywnej, Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego i Platformy Obywatelskiej (tę ostatnią partię opuścił w styczniu 2009 r. w związku z konfliktem między PO a prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem).
Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi (2001) i Medalem Pro Eclessia et Pontifice, który otrzymał od Jana Pawła II za organizację 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego (1997).
Źródło: Encyklopedia Solidarności i Wikipedia
Zob. też: http://obremski.senat.pl/
Fragment rozmowy z Jarosławem Obremskim
Wrocław, 2 marca 2017 r.
Jak rozpoczęła się kampania wyborcza Komitetów Obywatelskich „Solidarność” we Wrocławiu?
Miałbym problemy z umiejscowieniem wydarzeń w czasie, ale wydaje mi się, że pierwsze posiedzenie Komitetu Obywatelskiego odbyło się w lutym albo w marcu 1989 r. na Uniwersytecie. Przypominam sobie też spotkanie chyba kwietniowe, które odbyło się „pod czwórką”, przy katedrze, w siedzibie Centralnego Duszpasterstwa Akademickiego. To właśnie podczas tego spotkania zdecydowano, kto będzie kandydował do Sejmu, a kto do Senatu. I podczas tego spotkania miałem taki własny epizod, bo profesorowie zaproponowali mi, żebym kandydował na posła, chcieli zgłosić moją kandydaturę. Odmówiłem, bo w czasie drugiej tury wyborów miałem mieć ślub i wesele. Ponadto nie chciałem podejmować takiej decyzji bez uzgodnienia z narzeczoną. Zresztą wcześniej oni już próbowali znaleźć kogoś, kto reprezentowałby środowisko uczelniane. Później wielkie pretensje miał do mnie o tę odmowę Adolf Juzwenko – obecnie dyrektor Wydawnictwa Ossolineum, a wtedy znany opozycjonista, szef delegatów Dolnego Śląska na Zjazd Solidarności.[…] Pamiętam, że prowadzono bardzo długie debaty nad tym, kto ma kandydować na posłów, ale chyba w pięć minut został przyjęty, przez aklamację, wybór na senatorów Karola Modzelewskiego i Romana Dudy. To nie budziło żadnych wątpliwości. […]
Uważam z perspektywy czasu, że wybory kandydatów odbywały się według pewnego klucza: wystawiliśmy rolnika, który był aktywnym członkiem Solidarności rolniczej, wystawiliśmy pana Andrzeja Piszela z Solidarności pracowniczej itd. Uważam, że błędem było niewystawienie osób niezwiązanych z Solidarnością, ponieważ nie otwierało to nas na żadne nowe środowiska, ale tak to się wszystko poukładało. […]
Skład pierwszego Komitetu Obywatelskiego później się trochę rozrastał ze względu na to, że szukano ludzi nie tylko do reprezentacji, ale także do roboty. Członkami Komitetu byli m.in. profesorowie, np. rektorzy, którzy zostali odwołani w stanie wojennym. O ile pamiętam: profesorowie Józef Łukaszewicz, Tadeusz Krupiński i Roman Duda. Później nastąpił podział na grupy zadaniowe. Zostałem oddelegowany do komisji spraw zagranicznych i przez pewien czas nawet jej szefowałem.
Czyli w Komitecie powstały jakieś sekcje?
Tak. Bardzo szybko. „Moja” komisja zajmowała się kontaktami z zagranicą. Bardzo dużo „zagranicy” do nas pisało, przyjeżdżali także zagraniczni dziennikarze czy inni goście. Oprócz tego staraliśmy się pozyskać jakiś sprzęt. Najważniejsze było jednak przygotowywanie do wyborów. Jeździłem więc w teren, agitowałem, występowałem na jakichś scenach. […]
Co pewien czas w Komitecie odbywały się narady. Czasami miałem wrażenie, że część uczestników, starszych ode mnie, jest zupełnie „urwana z choinki”. Na przykład odbyła się bardzo burzliwa debata na temat zorganizowania przez nas koncertu rockowego. Leszek Budrewicz zgłosił postulat, żeby zorganizować taki koncert jako formę reklamy. Tymczasem pani Ewa Szumańska, redaktor ze Studia 202 (autorka audycji „Z pamiętników młodej lekarki”) stwierdziła, że jesteśmy poważnym ruchem, więc powinniśmy się reklamować muzyką klasyczną, a nie czymś tak niepoważnym jak muzyka rockowa. Mnie to nawet wzruszało, że można w ten sposób patrzeć na politykę. Moje wcześniejsze doświadczenia samorządowe dużo mnie nauczyły, np. na temat agitacji. Nie odbierałem tego świata aż tak idealnie jak pani Szumańska. Przypominam sobie jednak, że na temat tego koncertu odbyła się bardzo poważna dyskusja. Przerwał ją chyba Władek Frasyniuk stwierdzając, że on ufa Budrewiczowi, więc niech organizuje ten koncert, a profesura nie musi na niego iść.
Ale też chodziło o przyciągnięcie…
Nie. Właściwie nie mieliśmy przekonania, że wygramy te wybory, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba jednak dołożyć pewnej staranności. Oczywiście teraz, z perspektywy czasu, widzimy, że bez względu na to, czy robiliśmy dobrą kampanię (jak we Wrocławiu), czy też na to, że gdzieś struktury były bardzo słabe, to wynik był w miarę podobny. We Wrocławiu Roman Duda i Karol Modzelewski zdobyli powyżej 70 proc. głosów, więc to był bardzo dobry wynik.
Któregoś dnia przyszedł do Komitetu Obywatelskiego Bogdan Zdrojewski. Powiedział, że jest socjologiem i może przeprowadzić badania – prognozę wyników wyborów. Sekretarzem Komitetu był Rafał Dutkiewicz (był on osobą, która spajała działalność Komitetu pod względem organizacyjnym), który zgodził się na przeprowadzenie przez niego takich badań. Bogdan zrealizował te badania w sposób chałupniczy, ale przyniósł nam prawdziwsze wyniki niż np. te uzyskiwane przez Centrum Badania Opinii Publicznej. Mam za to duży szacunek do Bogdana, chociaż wtedy mu nie wierzyliśmy. Według przeprowadzonych przez niego badań okazało się bowiem, że na pewno zdobędziemy dwie trzecie głosów. Uważaliśmy wtedy, że jest zbyt dużym optymistą.
Mieliśmy też bardzo dużo pracy związanej z wyborem mężów zaufania do komisji wyborczych. Nie ufaliśmy władzom, więc w każdej komisji chcieliśmy mieć swoich mężów zaufania. Ponadto trzeba było wyznaczyć członków komisji. I jedno, i drugie to była dosyć duża zabawa.
Jeszcze wcześniej przeprowadziłem wiele spotkań we wrocławskich kościołach, podczas których wyjaśniałem zasady działania systemu wyborczego. Była to więc nie tyle agitacja wyborcza, ile tłumaczenie, jak ten system działa […]
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja: Ewa Wosik
Wojciech Obremski
Urodzony w 1965 r. we Wrocławiu. Ukończył Liceum Zawodowe nr 1 w Zespole Szkół Elektryczno-Mechanicznych w Legnicy (1984); od 1984 do 1989 r. pracownik Zakładu Radiokomunikacji i Teletransmisji we Wrocławiu, Oddział w Legnicy; w okresie 1989-1995 pracownik Zarządu Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ „Solidarność”; 1982-1989 kolporter wydawnictw niezależnych. W 1988 r. współzałożyciel Ruchu Młodych Katolików „U siebie” przy Duszpasterstwie oo. Dominikanów we Wrocławiu; od 1992 r. redaktor naczelny gazety „Solidarność Zagłębia Miedziowego”.
W Solidarności od 1989 r., także jako współzałożyciel Komitetu Obywatelskiego w Legnicy; 1995-1998 delegat na Walne Zjazdy Delegatów (WZD) NSZZ „Solidarność” Regionu Dolny Śląsk. Od 1998 r. członek ZR Zagłębie Miedziowe; od 2002 – 2018 r. delegat na kolejne WZD Regionu Zagłębie Miedziowe oraz Krajowych Zjazdów Delegatów NSZZ „Solidarność” (2002-2014), członek Krajowej Komisji Rewizyjnej (2002-2012).
W latach 1990-2002 radny miasta Legnica. Od 1998 do 2002 r. należał do Ruchu Społecznego AWS. W 1998 r. oddelegowany do pracy w Urzędzie Wojewódzkim w Legnicy; potem od 1999 r. pracownik ZR Zagłębie Miedziowe i od 2007 r. fotoreporter w portalu internetowym www.lca.pl oraz w „Gazecie Legnickiej”.
Odznaczony w 2015 r. Złotym Krzyżem Zasługi za wybitne zasługi dla przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w pracy samorządowej i działalność na rzecz środowisk lokalnych oraz wieloletnie zaangażowanie w działalność na rzecz społeczności lokalnej; wyróżniony również odznaką Zasłużony dla Miasta Legnicy (2003).
Fragment rozmowy z Wojciechem Obremskim
Legnica, 25 sierpnia 2017 r.
Jak przebiegała kampania do wyborów czerwcowych w dawnym województwie legnickim? Czy Komitet na tym etapie w jakiś sposób się wyspecjalizował, tzn. utworzył jakieś sekcje, grupy do działań w gminach?
Kampania była o tyle łatwa, że właściwie wszystkie materiały drukowane otrzymywaliśmy z centrali. Także słynne zdjęcia każdego kandydata z Lechem Wałęsą. Tych plakatów było dużo, trzeba było je rozlepiać. Zajmowała się tym specjalna grupa. Mieliśmy grupę „nagłaśniającą”, która się zajmowała zapewnianiem nagłośnienia np. podczas wieców. Mieliśmy wydrukowane własne cegiełki, była osoba odpowiedzialna za ich rozliczanie. Wiesław Sagan miał wówczas wartburga i albo jeździł z tubami wysuniętymi przez okna i przez te tuby nadawaliśmy różne komunikaty, albo przez okno samochodu sprzedawał cegiełki. Chodziło o bezpieczeństwo: samochód był zamknięty, otwarte tylko okienko, żeby nie było np. jakichś prób kradzieży czy innych zdarzeń. Organizowaliśmy manifestacje, a właściwie wiece wyborcze, w prawie każdym mieście. Wtedy nie każdy miał samochód. Stanisław Obertaniec, który był kandydatem, miał zieloną zastawę, więc nią jeździliśmy. W każdej małej miejscowości, na dzień przed spotkaniem wyborczym, trzeba było nawiązać kontakt, rozwiesić plakaty. Gotowe plakaty dostarczała nam centrala, trzeba było tylko wpisać flamastrem datę i godzinę spotkania oraz je rozwiesić. Pamiętam wiece wyborcze w Chojnowie, Prochowicach i Legnicy.
Dawne województwo legnickie było podzielone na pół. W jego części południowej wybierało się jednego posła i dwóch senatorów, a w części północnej – dwóch posłów jednego i senatora. Do naszego okręgu należały Legnica, Prochowice, Chojnów, Złotoryja i Jawor – i tam organizowaliśmy przedwyborcze spotkania. Największe odbyło się w Legnicy, na rynku. Udało nam się na nie zaprosić aktorkę Annę Nehrebecką oraz francuskiego piosenkarza i aktora Yves Montanda, który chyba był wtedy tylko w Warszawie i właśnie w Legnicy (może zatrzymał się jeszcze gdzieś po drodze). Tadek Pokrywka przyjaźnił się albo kolegował z Anną Nehrebecką, czy bardziej z jej mężem. Powiedział do nich: „Jak macie Yves Montanda, to go przywieźcie, będzie wesoło”. Oni się zgodzili, i przywieźli tutaj Yves Montanda. Chyba był jeszcze we Wrocławiu, ale to już nieważne. Takiego wiecu wyborczego nie było chyba nigdzie. Cały Rynek wypełniony ludźmi. Yves Montand dużo nie mówił, ale gdy w tamtym czasie ktoś z Zachodu przyjeżdżał, popierał i krzyczał „Niech żyje Solidarność”, to zawsze zagrzewało ludzi i ich budowało. Anna Nehrebecka też była rozpoznawalna, ludzie wiedzieli, że to nie są anonimowe osoby. No bo ile można patrzeć na gęby Pokrywki, Juniszewskiego, Obremskiego, którzy na wiecach wciąż to samo gadają…
Przed każdym wiecem przeprowadzaliśmy szkolenie – informowaliśmy, jak będą przebiegać wybory, w jaki sposób głosować, jak zakreślać, na czym polega głos ważny, kiedy jest nieważny. Takie instrukcje przygotował nasz prawnik, Andrzej Potycz. Napisał te „ściągi” w taki sposób, żeby było to zrozumiałe dla ludzi, bo przecież mało kto rozumie tekst ordynacji wyborczej. Najważniejsze rzeczy sformułował w punktach i przed każdym wiecem, godzinę wcześniej, aż do znudzenia objaśnialiśmy, jak głosować, jak oddać głos ważny i agitowaliśmy, żeby głosować na kandydatów Solidarności.
W Legnicy był też duży wiec przedwyborczy na Osiedlu Kopernika, przy budującym się kościele Matki Bożej Królowej Polski. Zorganizowaliśmy także wiele spotkań w domach kultury i różnych świetlicach. […]
Jak było zorganizowane biuro Komitetu Obywatelskiego? Gdzie miało siedzibę?
Pierwsza siedziba biura mieściła przy parafii Świętej Trójcy, przy ul. II Armii Wojska Polskiego. Później przenieśliśmy się do Zamku, do lokalu, który załatwił Tadeusz Pokrywka. Były to pomieszczenia dosyć duże, z telefonem. Dano nam też maszynę nam do pisania.
Czyli trzeba było jednak coś uzgadniać z lokalną władzą?
Tak.
Jak te uzgodnienia przebiegały?
Nie pamiętam, czy lokal na Zamku Urząd udostępnił nam odpłatnie, czy nieodpłatnie. Chyba nieodpłatnie. Ten lokal zajmowaliśmy dosyć długo. Tuż przed wyborami samorządowymi przenieśliśmy się na ulicę Skarbową, blisko hotelu Cuprum (teraz Qubus). Na Zamku mieliśmy dobre warunki: dwa pokoje, w tym drugim pokoju można było spokojnie porozmawiać, gdy ktoś przyszedł, policzyć „cegiełki” i pieniądze, żeby to wszystko „miało ręce i nogi”. Ważne też, że był tam telefon. Wtedy się wszystko mieszało, bo nie było wiadomo, czy lokal ma nam przydzielić wojewoda, czy prezydent? Tadeusz Pokrywka, który był handlowcem, miał wielki dar do załatwiania tego typu spraw. Potrafił też rozmawiać z władzą. Po pierwszych wolnych wyborach samorządowych został wybrany przez Radę na prezydenta Legnicy.
A jak reagowały władze? Czy można było mówić o pewnego rodzaju przychylności wobec Komitetu Obywatelskiego, czy też o niechęci lub wrogości?
W czasie kampanii przed wyborami czerwcowymi raczej nie było wrogości. Nie przypominam sobie, żeby nam cokolwiek utrudniano. Oczywiście, gdybyśmy chcieli za wiele, np. całą willę czy kamienicę dla Komitetu, to pewnie byśmy nie dostali. Ale dostaliśmy lokal, maszynę do pisania i oczywiście telefon, bo to była podstawa. Nie pamiętam, żeby ówczesne władze Legnicy stwarzały nam jakieś utrudnienia.
Czy zdarzyły się jakieś incydenty inspirowane przez Służbę Bezpieczeństwa? Czy działalność Komitetu Obywatelskiego była w tamtym czasie obserwowana?
Nie przypominam sobie, żebyśmy wtedy byli obserwowani. Wprawdzie zdarzało się zrywanie plakatów, ale nie do końca wiemy, czy nie robiły tego przypadkowe osoby, np. podpita młodzież, która nawet nie wiedziała, co zrywa. Żadnych incydentów ze strony Służby Bezpieczeństwa czy przesłuchań sobie nie przypominam.
Jakie trudności występowały w kampanii przed wyborami czerwcowymi? Czy zdarzały się trudniejsze rejony lub gminy? Jakie było nastawienie ludzi?
Ludzie bardzo pozytywnie podchodzili do tych wyborów. Dokądkolwiek się pojechało, raczej nikt nie był przeciwny, żeby np. na prywatnym płocie powiesić plakat czy niewielki transparent namalowany na płótnie (ale tych ostatnich nie mieliśmy za dużo). Zaangażowanie ludzi było niesamowite. Takiej kampanii później już raczej nie było. Byłem później jeszcze zaangażowany w kampanię prezydencką Lecha Wałęsy (byłem nawet szefem tej kampanii), w kolejnych latach angażowałem się w wybory samorządowe czy parlamentarne, ale kampania z 1989 roku, mimo że to była pierwsza kampania, którą robiliśmy, była chyba najłatwiejsza. Zarówno pod względem organizacyjnym, jak i zaangażowania ludzi – tych z samego Komitetu, ale także tych, którzy przychodzili na wiece. Kiedy np. trzeba było tubę nagłaśniającą przytrzymać w górze, to zgłaszała się nie jedna osoba, tylko kilka. Teraz trzeba płacić, żeby trzymali taką tubę. To już trochę inne czasy…
Rozmowę przeprowadził Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Paweł Połeć
Fotografia z 1985 r.
Urodzony w 1951 r. w Słupsku. Szkołę podstawową i średnią ukończył w Słupsku;
w 1970 r. rozpoczął studia prawnicze w Gdańsku, gdzie poznał m.in. Lecha Kaczyńskiego. Służbę wojskową (Szkoła Oficerów Rezerwy w Elblągu) i praktykę dowódczą w jednostce liniowej odbył w 1976 r.; po promocji oficerskiej powrócił do rodzinnego miasta, pracował tam przez wiele lat na różnych stanowiskach.
Od 1980 r. związany z ruchem solidarnościowym. W Słupsku współorganizował tygodnik „Słupska Solidarność” i został jego redaktorem naczelnym; 13 grudnia 1981 r. internowany (do 30 stycznia 1982 r.). Po wyjściu na wolność wraz z kolegami powołał grupę wydającą biuletyn „OKO”. W kwietniu 1982 r. ponownie internowany (do lipca 1982 r.); nadal jednak kontynuował działalność podziemną; 15 grudnia 1982 r. – aresztowany. Sąd wojskowy skazał go na dwa lata i sześć miesięcy więzienia; wyrok odbywał w Zakładzie Karnym w Potulicach; na wolność wyszedł 30 lipca 1983 r. na mocy amnestii.
W 1989 r. włączył się w tworzenie Komitetu Obywatelskiego w Słupsku – był jego sekretarzem, a następnie wiceprzewodniczącym. Związany z grupą wokół Tadeusza Mazowieckiego współtworzył Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna i później Unię Demokratyczną.
Rozpoczął także działalność charytatywną (Towarzystwo im. Brata Alberta, Dom Pomocy dla Dzieci w Przytocku, Towarzystwo Opieki Paliatywnej w Słupsku).
Kilka lat był dziennikarzem w dzienniku „Głos Słupski”.
Za działalność opozycyjną odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Fragment rozmowy z Pawłem Połciem
Słupsk, 20.07.2016 r.
A w jaki sposób tworzył się Komitet Obywatelski w Słupsku? Kto przyszedł na spotkanie założycielskie?
Tu była Hania Skowrońska, Jurek Lisiecki, Edek Müller, małżeństwo Kuzyniaków…
Z pierwszej Solidarności?
Z tej grupy był Jurek Lisiecki, Hanka Skowrońska, Edek Müller i ja.
A pozostałe osoby?
Dołączały potem. I to było fajne, bo byli to ludzie, których nigdy byśmy nie podejrzewali o to, że mogą nam sprzyjać, a byli naprawdę bardzo oddani, robili fantastyczną robotę. Miałem taką zabawną historię z klejeniem plakatów. Pracowałem wtedy w niemieckiej firmie, miałem służbowy samochód, co było dużym plusem, bo nie musiałem się z niczego rozliczać, firma płaciła za benzynę. Pracował tam ze mną były sekretarz komitetu miejskiego PZPR. Znaliśmy się wcześniej, bo przecież Słupsk to jest „grajdół”, tu się wszyscy znają. I ten sekretarz mówi któregoś dnia: „Też mam samochód i prawie dorosłego syna, chętnie byśmy pokleili.” Więc dostawali co wieczór porcję plakatów, wiadro kleju i faktycznie, robili to uczciwie.
Pierwsza przymiarka w Komitecie była taka, że do Sejmu miał od nas startować Aleksander Małachowski, ale stwierdził, że to dla niego za daleko, że jest za stary i że trzeba znaleźć kogoś młodszego. Padło na Janka Króla. I muszę przyznać, że chociaż Janek nie był stąd…
To była kandydatura „zewnętrzna”.
Tak. Ale bardzo szybko wszedł w środowisko i rzeczywiście wiele dla owoczesnego województwa słupskiego zrobił. Uważał, że to jego obowiązek i to było naprawdę fajne. Włączał się nawet w różnego rodzaju akcje społeczne, charytatywne, którymi ja zajmowałem się już wcześniej. M.in. współtworzyłem, najpierw w Słupsku, Schronisko Brata Alberta dla bezdomnych. Potem to się zrobił „samograj”, więc zająłem się domem dla dzieci upośledzonych w Przytocku, który od zakonnic przejęło Zgromadzenie Braci Szkolnych. Tam było fatalnie, ale przy pomocy Janka Króla udało mi się to wyprowadzić na prostą. Przy pomocy Janka i Holendrów, bo nawiązaliśmy kontakt… właściwie to oni nawiązali kontakt z nami.
Był taki okres wsparcia holenderskiego dla niepełnosprawnych…
Bardzo nam pomogli. W rejonie słupskim było bardzo wiele zachorowań na nowotwory, zajęliśmy się więc organizowaniem hospicjum domowego opartego na wolontariacie. I pojawił się znów Holender – pierwsza dziesiątka tamtejszych finansów – który robił wielkie biznesy na naszym terenie i oferował pomoc. Najpierw chciał zobaczyć w jakich warunkach żyją nasi podopieczni i to, co zobaczył spowodowało, że zdecydował o budowie hospicjum stacjonarnego. Miasto dało działkę, uzbroiło i wybudowało całą infrastrukturę, natomiast budowę sfinansował Jan, a potem ja organizowałem wyposażenie z różnych możliwych i niemożliwych źródeł. Minęło 20 lat, hospicjum funkcjonuje, Jan, niestety, w międzyczasie zmarł na raka – szkoda go bardzo. Spowodowałem, że przy okazji otwarcia hospicjum rada miejska nadała mu tytuł honorowego obywatela. A w pierwszą rocznicę jego śmierci, uliczka przy której stoi hospicjum dostała nazwę Jana Druyffa.
Wracając do kandydatów Komitetu: jaki był klucz przy ich wystawianiu?
Do Senatu Hanka Skowrońska – to było oczywiste. Adwokatka związana z Solidarnością od samego początku, broniąca nas w procesach. Jako drugi – Heniek Grządzielski. Powiedzmy, że tutaj też kontrowersji nie było. Natomiast były co do Edka Müllera. Ale tu „Borsuk”, czyli Bogdan Borusewicz postawił sprawę jasno: że albo będzie Müller albo nie będzie nikogo! Znali się jeszcze z czasów gdańskich, zanim Edek przyjechał do Słupska. No i był Müller.
A jak przebiegała kampania? Jak wyglądał wasz dzień pracy?
Podstawa to były plakaty, plakaty, plakaty. I bardzo dużo spotkań z ludźmi. Duże, ogólne „spędy” na Placu Zwycięstwa, ale i mniejsze. Przekonywanie, namawianie, tym bardziej, że Słupsk był bardzo „czerwony”, była tu i szkoła milicyjna. A po wyborach czerwcowych współpraca w parlamencie między naszymi posłami, a tymi z „drugiej strony” układała się w miarę przyzwoicie. Nie było awantur. Natomiast kiedy przyszły wybory samorządowe, Komitet Obywatelski był już tak podzielony, że startowaliśmy jako dwa konkurencyjne ugrupowania, które jednak chciały tego samego: odsunąć „czerwonych” od władzy. […]
A jak wyglądała współpracą Komitetu z „centrami” w Warszawie i Gdańsku? Skąd płynęły materiały, finanse przy wyborach czerwcowych?
Finanse częściowo organizowali parlamentarzyści. Wtedy jeszcze był jeden Komitet i plakaty dostawaliśmy i z Warszawy i z Gdańska. Później, szybko powstało wspólne biuro parlamentarne – wszystkich z naszej strony. Ale zaraz doszło do podziału i biura były dwa. W jednym był Edek Müller, w drugim Hanka Skowrońska, Heniek Grządzielski i Janek Król. Ta grupa była związana bardziej z „Warszawą”. Natomiast Edek Müller – bardziej z „Gdańskiem”. Jeszcze przed formalnym powstaniem partii, a przed wyborami prezydenckimi grupa Edka Müllera popierała Wałęsę, a my Mazowieckiego. I tu ewenement – Mazowiecki nie wszedł do drugiej tury w skali kraju, natomiast w naszym województwie pierwszą turę wygrał, miał 37 proc. głosów. Nieskromnie mogę powiedzieć, że praktycznie ja kierowałem tą kampanią i była to wielka satysfakcja.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja –Anna Mieszczanek
Włodzimierz Puzyna
Urodzony w 1947 r. w Szczecinie; dr nauk przyrodniczych. Absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego (1972) i Uniwersytetu Jagiellońskiego (doktorat, 1979);
staże naukowe: Université de Paris-Sud, Laboratoire de Physico-chimie des Rayonnements (1980), National ESR Center, Milwaukee (1981-1982).
W latach 1972–1974 był nauczycielem fizyki w IV i VI Liceum Ogólnokształcącym w Szczecinie; w okresie 1974–1990 zatrudniony jako st. asystent i adiunkt w Akademii Rolniczej w Szczecinie (Zakład Fizyki).
Od 1990 do 1995 r. pełnił funkcję dyrektora w Centrum Szkoleniowym Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Szczecinie;
W latach 1991–2001 poseł na Sejm RP;
1995–2013 rektor Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Szczecinie;
2004–2017 konsul honorowy Francji w Szczecinie;
1991-2013 konsultant w projektach międzynarodowych dotyczących demokratycznej transformacji państwa w Białorusi, Łotwie, Ukrainie, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Tunezji.
Od roku 2013 emeryt.
Działalność polityczna i społeczna: 1972–1980 członek Związku Nauczycielstwa Polskiego; od 1980 r. członek NSZZ „Solidarność”; w latach 1989–1990 przewodniczący Regionalnej Komisji Wyborczej „Solidarność”; 1982–1989 członek Biskupiego Komitetu Charytatywno-Społecznego; 1989–1990 wiceprzewodniczący Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego Ziemi Szczecińskiej; 1991-2005 członek Unii Demokratycznej, później Unii Wolności i Partii Demokratycznej Demokraci.pl; 2013 – 2015 Prezes Szczecińskiego Oddziału Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Francuskiej; członek Alliance française w Szczecinie.
Odznaczony Legią Honorową (kawaler 2003, oficer 2017), Złotym Krzyżem Zasługi (2004) i Odznaką Honorową za Zasługi dla Samorządu Terytorialnego (2015).
Zdjęcia z początku lat 90. – w pierwszym rzędzie od lewej: W. Puzyna, Jerzy Zimowski, Zbigniew Zdanowicz. W drugim rzędzie: Irena Zdanowicz, Michał Sobecki, Janina Paradowska, Ewa Sobecka, Maria Chosia (żona).
Od lewej: Zbigniew Zdanowicz, Jan Wesołowski, Jerzy Chmura, Andrzej Milczanowski, Włodzimierz Puzyna, Michał Kurowski.
Fragment rozmowy z Włodzimierzem Puzyną
Szczecin, grudzień 2015 r.
Jak doszło do Pana zaangażowania w Komitecie Obywatelskim?
Tu, w Szczecinie, powstał chyba jako pierwszy w Polsce regionalny Komitet Obywatelski na wzór Komitetu przy Lechu Wałęsie. Znalazłem się w nim z inspiracji Przemka Fenrycha, który wrócił z Warszawy, opowiedział, jak działa Komitet Wałęsy, i padło pytanie, czy nie moglibyśmy czegoś podobnego zrobić u siebie. Próbował zebrać jakąś grupę, ale pierwsze spotkanie nie doszło do skutku. Kolejne spotkanie, 23 marca 1989 r. w kościele ojców Jezuitów, zainicjowało działalność Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego Regionu Pomorza Zachodniego, którego podstawą było porozumienie środowisk opozycyjnych Szczecina.
W każdym razie, w momencie, kiedy pojawiło się hasło „wybory 1989 roku”, my już mieliśmy działający Komitet Obywatelski. W mojej świadomości ten komitet był emanacją Solidarności, która równocześnie się odradzała. Wtedy te dwa procesy – organizowanie wyborów i rewitalizacja Solidarności – toczyły się równolegle. Przystąpiliśmy do tego metodycznie i systemowo. Zrobiliśmy sobie mapę terenu i ustaliliśmy, gdzie będą nam potrzebne placówki, aby cały teren „ogarnąć” wyborczo, a równocześnie przywrócić sprawne działanie Solidarności. Mając doświadczenie w budowaniu „maszynerii” Solidarności w latach osiemdziesiątych, znaliśmy ludzi i ich predyspozycje. Przyjęliśmy więc za podstawę nowej konstrukcji siatkę z 1980 roku, i to się sprawdziło. Należałem do ekipy, która odtwarzała struktury Solidarności, a jednocześnie zakładała lokalne komitety obywatelskie. Nasza metoda działania sprawiła, że kolejne komitety nie były przypadkowe, nie składały się z ludzi nieznanych, tak jak się to zdarzało w innych częściach kraju. Jeśli w jakimś miejscu nie mieliśmy nikogo znanego, to szliśmy do proboszczów, znajomych z okresu działania Biskupiego Komitetu Charytatywno-Społecznego, i oni wskazywali zaufanych ludzi, którym można było powierzyć zadania budowy struktur Solidarności i Komitetu Obywatelskiego.
Podczas wyborów czerwcowych byłem członkiem Miejskiej Komisji Wyborczej z ramienia Solidarności, a przed wyborami odpowiadałem za wprowadzenie do obwodowych komisji wyborczych w Szczecinie przedstawicieli Związku. Prowadziłem też kilka spotkań z kandydatami. W 1989 r. zostałem przewodniczącym Regionalnej Komisji Wyborczej Solidarności z zadaniem przygotowania kolejnego Walnego Zebrania Delegatów.
Jak działał Obywatelski Komitet Porozumiewawczy?
Nasz Komitet działał dość sprawnie i harmonijnie, choć zdarzały się też sytuacje nagłe, które powodowały, że mieliśmy różne opinie i dyskutowaliśmy ze sobą podniesionymi głosami. Na ogół jednak dobrze się dogadywaliśmy i potrafiliśmy dobrze zorganizować pracę, mimo pewnych tarć personalnych, jakie zawsze zdarzają się między ludźmi o twardych charakterach. Późniejsze podziały polityczne nigdy nie wywołały między nami trwałych antagonizmów. Do dziś utrzymujemy przyjazne kontakty mimo różnic, które teoretycznie mogły nas mocno podzielić i w wielu miejscach kraju doprowadziły do bardzo głębokich podziałów
Czy Obywatelski Komitet Porozumiewawczy zakończył swą działalność po wyborach czerwcowych?
Rozmawiała Marta Marcinkiewicz
Transkrypcja – Marta Marcinkiewicz
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Anna Rajner
Fotografia z 1985 r.
Urodzona w 1934 r. w Suminie (pow. Lipno). Do wybuchu wojny mieszkała w Poznaniu, potem przebywała w Tarnopolu i na Podolu, gdzie wraz z matką ukrywały się przed bolszewikami; po wkroczeniu na te tereny Niemców wróciły do Warszawy. W czasie Powstania Warszawskiego zostały wywiezione do obozu pracy w Niemczech; po wyzwoleniu, do maja 1947 r., mieszkały w Brukseli.
Po powrocie do Polski rozpoczęła naukę w liceum plastycznym oraz działalność w harcerstwie, za co w listopadzie 1951 r. została aresztowana i skazana na cztery lata więzienia; zwolniona po dwóch latach w wyniku amnestii po śmierci Stalina, ukończyła pomaturalną szkołę pielęgniarską i Studium nauczycielskie średnich szkół medycznych.
W zawodzie pracowała do końca 1990 r. – najpierw kolejno w dwóch zakładach przeciwgruźliczych, a od 1973 do 1990 r. w Stołecznym Zespole Rehabilitacji w Konstancinie jako przełożona pielęgniarek.
W Solidarności jawnej działała od 1980 r., później w podziemiu, prowadząc m.in. duży punkt kolportażu prasy i książek drugiego obiegu. Od 1989 r. wraz z koleżankami i kolegami z pracy reaktywowała „Solidarność” w Konstancinie, natomiast w Warszawie podjęła działalność w Komitecie Obywatelskim, zaangażowała się wówczas w parlamentarną kampanię wyborczą do tzw. sejmu kontraktowego i potem do samorządu, do którego kandydowała.
1990–1994 była radną Gminy Mokotów, a podczas drugiej kadencji – Rady Gminy Warszawa-Centrum. W Radzie pracowała w Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej, pomagała m.in. powstającym wówczas masowo organizacjom pozarządowym. Nie będąc już radną, zaangażowała się w 1998 r. w pracę w Fundacji SYNAPSIS, działającej na rzecz dzieci i dorosłych z autyzmem, z którą już wcześniej nawiązała kontakty jako radna. Została członkiem Zarządu i pracowała tam do 2009 r.; obecnie jest członkiem Rady Nadzorczej Fundacji.
Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2011 r. ) oraz nagrodą POLCUL za działalność społeczną (1993 rok)
Fragment rozmowy z Anną Rajner
Warszawa, 9 listopada 2016 r.
Czy pamięta Pani swoją decyzję o kandydowaniu na radną w wyborach samorządowych 1990 r.? Co Pani rozważała – jakieś za czy przeciw?
Ja chciałam kandydować. Szłam na to zebranie z takim postanowieniem, że jeżeli przejdę w tych „prawyborach”, w ramach tego Komitetu, to zdecydowanie będę kandydować. […]
Chciałam wreszcie coś robić jawnie. Działać, żeby naprawdę coś dobrego robić! Bo wybory, cały Komitet Obywatelski, to wszystko fajne i świetnie, i wszyscy się cieszyli, że nasi wygrali.
Żeby móc przełożyć te wszystkie nowe możliwości na realia…
Ależ tak! Tych możliwości było tyle i ten samorząd był wielką nadzieją. Jednak my, radni, byliśmy wtedy nowicjuszami. Pełniliśmy swoje obowiązki po raz pierwszy. Ale potem sama dochodziłam do różnych rzeczy, zdobywałam doświadczenia. Miałam tę przeszłość harcerską. To bardzo mi pomagało, bo byłam przyzwyczajona do tego, że z ludźmi rozmawiam, że coś robię społecznie.
Pamiętam jak dzisiaj: początkowo sesje Rady były zwoływane przed południem. Jeden z pierwszych moich wniosków jako radnej był taki – przenieśmy te sesje na popołudnie. Co to jest! Jeszcze wtedy pracowałam i musiałam się zwalniać z pracy z Konstancina dużo wcześniej, żeby dojechać na tę sesję. Nie dość, że Polska była gospodarczo w takiej sytuacji, w jakiej była, to jeszcze ileś osób urywało się z pracy, żeby być na sesji rady dzielnicy czy miasta. No i rzeczywiście ten wniosek przeszedł i nigdy już nie było sesji w godzinach przedpołudniowych, zawsze były po południu. To było jedno z pierwszych moich osiągnięć jako radnej.
Praktycznie, konkretnie…
Wracając do naszej obietnicy wyborczej – trzeba było skończyć budowę tej szkoły integracyjnej na Stegnach. I wtedy ja z Grażyną Kopińską stworzyłyśmy nawet stowarzyszenie w celu budowy tej szkoły. Grażyna potem nawiązała kontakt ze Szwedami, ale najpierw wymyśliłyśmy, kto będzie patronem. Przewidywałyśmy, że to będzie ważne, gdyż może być również źródłem pozyskania pieniędzy na budowę. I dlatego wybrałyśmy Wallenberga. Raoul Wallenberg był szwedzkim dyplomatą. W czasie II wojny światowej pracował w Budapeszcie jako sekretarz szwedzkiej ambasady i swoimi działaniami uratował życie co najmniej 20 tysiącom węgierskich Żydów. To jest wspaniała postać. I postanowiłyśmy, że będzie to szkoła jego imienia. Grażyna nawiązała kontakt z rodziną Wallenberga w Szwecji. Ci Szwedzi tu do nas przyjeżdżali i rzeczywiście – znalazły się i pieniądze. Dzięki temu udało się tę budowę szkoły w miarę szybko skończyć. Szwedzi bardzo długo współpracowali z nami, przez długie lata ta rodzina miała kontakty ze szkołą.
Właściwie dopiero gdy zostałam radną, to przeszłam na emeryturę. Dojeżdżałam do pracy w Konstancinie, a radną byłam w Warszawie, bo mieszkałam już wtedy w Warszawie. Trudno mi było godzić to wszystko. Z Konstancina do Warszawy jednak się dosyć długo jechało, a sesje Rady były o różnych godzinach, zresztą komisji też. Dlatego przeszłam na wcześniejszą emeryturę i oddałam się już całkowicie pracy społecznej. Jako radna byłam przewodniczącą Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej i nawiązałam szybko kontakty z różnymi organizacjami pozarządowymi. One wtedy powstawały jak grzyby po deszczu, bo otworzyła się akurat taka możliwość. I wobec tego radziłam im, dopomagałam jak mogłam. Czasami starałam się, żeby im jakiś lokal przyznali, różne tam rzeczy robiłam, co im było akurat potrzebne. I wtedy poznałam Fundację Synapsis, która zajmuje się dziećmi z autyzmem. I od razu w to wsiąkłam – wszystkie wolne chwile poświęcałam na współpracę z nimi i bardzo się do nich zbliżyłam. Gdy już przestałam być radną, to weszłam do zarządu tej fundacji. Wcześniej nie chciałam, żeby mi ktoś powiedział, że jako radna dbam o własną organizację. Ale gdy już przestałam być radną, to nie miałam żadnych hamulców. I weszłam do Zarządu Fundacji Synapsis i dopiero w wieku 75 lat wyszłam z tego Zarządu. Jednocześnie w Fundacji pracowałam nie jako, broń Boże, pielęgniarka, bo tam pielęgniarki nie były potrzebne. Byłam tam raczej od organizowania systemu opieki. Autyzm jest ciągle jeszcze jednym z bardziej zaniedbanych problemów w polskiej opiece zdrowotnej. Ale wtedy to nikt nie wiedział, co to jest autyzm, mówiło się – dzieci „artystyczne” zamiast autystyczne. Dosłownie. Nikt wtedy w Polsce nie miał pojęcia o autyzmie. Prezesem Fundacji Synapsis był wtedy (i jest!) ojciec autystyka (dzisiaj już trzydziestokilkuletniego mężczyzny) – z zawodu lekarz psychiatra, który pół świata zjeździł, żeby się nauczyć czegoś o autyzmie i rzeczywiście nauczył się bardzo dużo. I potem, w 1998 r., stworzyliśmy ogólnopolskie stowarzyszenie organizacji zajmujących się autyzmem: Porozumienie Autyzm – Polska. Ja pracowałam przy sprawach systemowych. Korzystałam trochę ze swoich kontaktów i znajomości z czasów, gdy byłam radną, bo znałam rzeczywiście masę osób (również pośród polityków), więc upominaliśmy się wspólnie o prawa dla tych chorych dzieci i dla ich rodzin, bo to zawsze całe rodziny są autyzmem dotknięte. I sporo dobrego udało nam się zrobić, już nie mówiąc o tym, że postanowiliśmy zbudować ośrodek diagnostyczno-konsultacyjny. Broń Boże, nie stacjonarny, bo te dzieci powinny się wychowywać w rodzinach. Po długich bojach udało się. Problemów było masę, bo jeden burmistrz nam przyznał działkę, a drugi zaraz potem chciał ją odebrać i w związku z tym nie mieliśmy aktu notarialnego. Janowi Rokicie to zawdzięczam i do dzisiaj mu to pamiętam, bo zmienił owego czasu ustrój Warszawy. Podzielili gminę Ochota na dwie gminy. I niestety zrobiono to w takim momencie, że trzeba było w obu tych gminach zrobić przedwczesne wybory. No i właśnie wtedy zmienił się burmistrz. Ten następny był już dla nas bardzo nieżyczliwy, wmawiał nam, że na pewno stację benzynową chcemy budować, a nie ośrodek dla dzieci. No więc długo tak walczyliśmy i wreszcie Marcin Święcicki mi pomógł, bo się znowu ustrój w Warszawie zmienił. I Święcicki wreszcie doprowadził do tego, że podpisali z nami ten akt notarialny. Przepadły nam wprawdzie, przez te długie lata bojów, obiecane pieniądze z Fundacji Polsko-Niemieckiej, tej, którą Mazowiecki z Kohlem zakładali. Niestety, tych pieniędzy już nie dostaliśmy, więc potem przez dziewięć lat stawaliśmy na głowie, żeby ten ośrodek w ogóle zbudować, bo nie bardzo było za co. Ale udało się nam i ośrodek powstał! Obecnie Synapsis ma już dwa własne ośrodki, bo drugi ma dla dorosłych autystów, pod Warszawą, w Wilczej Górze, w gminie Lesznowola. I ma jeszcze przedszkole w Warszawie.
Czyli niezależnie od ustroju, od czasów, zawsze Pani działała…
Zawsze gdzieś coś próbowałam robić. W PRL często w podziemiu, nielegalnie. A już w wolnej Polsce to mi się nawet, nie mogę powiedzieć, dosyć udawała ta działalność.
Rozmawiała Zofia Kinowska
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Andrzej Ruszkowski
Na wiecu przedwyborczym w Burzeninie: przemawia poseł Henryk Michalak, obok senator Andrzej Tomaszewicz i przewodniczący KO Andrzej Ruszkowski
Polski prawnik, działacz krajoznawczy i turystyczny. W latach 1990–1991 wicewojewoda, od 1991 do 1994 wojewoda sieradzki. Wieloletni członek i działacz Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Redaktor naczelny kwartalnika „Na Sieradzkich Szlakach”
Urodzony w 1936 r. w Sieradzu. Maturę zdał w Liceum Ogólnokształcącym w Sieradzu w 1956 roku. W szkole średniej członek tajnej drużyny harcerskiej „Orzeł Biały”, której powstanie było reakcją na uwięzienie członków organizacji „Katyń”, działającej w tej szkole w latach 1947-1950;
W latach 1958-1963 instruktor Związku Harcerstwa Polskiego, członek Instruktorskiej Drużyny Akademickiej w Toruniu, drużynowy drużyny ZHP przy Technikum Budowlanym w Toruniu.
Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (1963); 1975-1976 studia podyplomowe na Uniwersytecie Łódzkim z prawa gospodarczego i prawa pracy.
W latach 80. radca prawny w Zakładach Przemysłu Dziewiarskiego „Wola” i innych zakładach na terenie Zduńskiej Woli i Sieradza. Od początku istnienia „Solidarności” jej członek w ZPD „Wola”. Organizator obsługi prawnej Zarządu Regionu „Solidarności” w Sieradzu. W stanie wojennym współorganizator kolportażu podziemnej prasy i książek na terenie województwa sieradzkiego.
W 1989 roku Przewodniczący Komitetów Obywatelskich „Solidarność” w województwie sieradzkim. Radny i przewodniczący Rady Miasta Sieradza I kadencji;
W latach 1990–1991 wicewojewoda, od 1991 do 1994 wojewoda sieradzki.
Odbył szkolenia w Berlinie i Paryżu (1992 i 1993) z zakresu funkcjonowania administracji państwowej.
Współorganizator partii Porozumienie Centrum w woj. Sieradzkim.
Od 1965 roku działacz PTTK, także prezes ZW PTTK w Sieradzu, członek ZG PTTK w Warszawie, twórca społecznej opieki nad zabytkami w b. województwie sieradzkim, wieloletni członek Komisji Opieki nad Zabytkami i Ochrony Przyrody ZG PTTK.
Autor dwóch wydań przewodnika krajoznawczego Sieradz i okolice (270 s.), współautor książki Z dziejów LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu. Twórca i redaktor naczelny kwartalnika krajoznawczego Na Sieradzkich Szlakach, autor ponad 200 artykułów krajoznawczych, publikowanych w prasie krajowej i regionalnej, głównie dotyczących zabytków i dziejów historycznej Ziemi Sieradzkiej.
Obecnie na emeryturze.
Za działalność społeczną odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Posiada także liczne wyróżnienia i medale za działalność na rzecz kultury fizycznej i turystyki oraz odznaki regionalne.
Dzieje sieradzkiej Solidarności i Komitetów Obywatelskich opisał A. Ruszkowski w artykule pt. Obywatelskie Komitety wyborcze w woj. sieradzkim, „Na sieradzkich szlakach”, 2009 r.
http://cyfrowa.pbp.sieradz.pl/dlibra/publication?id=1314&tab=3
Źródła biogramu: Wikipedia oraz http://sieradz-praga.pl/miastosieradz/znani-sieradzanie/ruszkowski-andrzej/
Fragment rozmowy z Andrzejem Ruszkowskim
Sieradz, 06.10.2016 r.
Wróćmy do momentu tworzenia się Komitetów Obywatelskich w województwie sieradzkim[5] przed wyborami czerwcowymi 1989 roku. Jak to się odbywało? Czy ludzie z pierwszej Solidarności dotrwali do tego momentu?
Przeżyliśmy razem „karnawał” Solidarności i zachłysnęliśmy się wolnością, potem przeszliśmy przez okres „knucia”, choć każdy tutaj był „jak na widelcu”. To wszystko spowodowało zaangażowanie tej grupy. Po obradach Okrągłego Stołu została postawiona sprawa wyborów do Sejmu i Senatu – Polacy zrozumieli szansę jaka jest przed nimi. Komitety Obywatelskie powołane były przez ludzi aktywnych, sprawdzonych w działaniach nowego Związku.
Przyjęliśmy jako pewnik, że wybory, które są planowane jako wolne, na pewno będą sfałszowane. Podstawowe zadanie było więc takie, żeby temu zapobiec. Wytypowano członków komisji wyborczych w całym okręgu wyborczym. Założono, że każda komisja wyborcza powinna mieć w swym składzie członków Solidarności albo Komitetów Obywatelskich i mężów zaufania do obserwacji wyborów. Zajęło się tym dwóch kolegów: Janusz Marszałkowski i szef sieradzkiej Solidarności – Krzysiek Sokołowski. Usiedli do telefonów i zaczęli dzwonić. Kontakty z okresu kolportowania gazetek i bezdebitowej literatury, którą trzeba było rozprowadzać także w terenach wiejskich, zaczęły procentować.
”Uruchomiły się” dawne punkty kolportażu?
Tak. Sprawnie to zrobili. Potem były zebrania, szkolenia. Postawiliśmy przed ludźmi zadanie: nie pozwolić na fałszowanie wyborów, wszystkie głosy przeliczać samodzielnie, patrzeć uważnie, nie odchodzić od urn, bo jak będą zaniedbania w pilnowaniu to na pewno będzie jakaś „machloja”.
I to było podstawowym tematem pierwszych zebrań w regionie?
Tak. Zgromadziliśmy chętnych do udziału w obsłudze wyborów w największej sali Urzędu Wojewódzkiego, gdzie odbywały się szkolenia członków komisji wyborczych i mężów zaufania mających pilnować prawidłowego przebiegu wyborów.
A sam wybór władz komitetów kiedy się obył?
Komitet Obywatelski Województwa Sieradzkiego ukonstytuował się 11 kwietnia 1989 r. podczas zebrania w budynku weterynarii przy ulicy Armii Czerwonej, dziś Jana Pawła II, w którym mieści się teraz Szkoła Muzyczna. Zostałem wybrany na przewodniczącego, zastępcą został Marek Cieślak ze Zduńskiej Woli, sekretarzem również zduńskowolanin filozof Tarcyzjusz Matusiak, a członkiem sieradzki sędzia Jerzy Gauza. W przygotowanie wyborów włączyli się sprawdzeni działacze „Solidarności”, na czele z sieradzanami: Krzysztofem Sokołowskim, Michałem Gorczycą, Januszem Marszałkowskim, Andrzejem Miętkiewiczem, Edwardem Pasiem. Pozostałe miejscowości województwa reprezentowali: Łask – Andrzej Owczarek i Adam Siuda; Wieluń – Aleksander Bartela, Roman Grzegorczyn, Wiesław Mulas i Józef Olczyk; Mokrsko – Stanisław Strózik, Kowale – Piotr Andrych; Skomlin – Jarosław Dybka; Dzierżawy k. Wartkowic – Jerzy Kończak; Poddębice – Wiesława Litwicka; Lutomiersk – Robert Rządziński; Zduńską Wolę – Jan Brzozowski; Błaszki – Tadeusz Zakrzewski i Henryk Wietrzyk. Chętnych do działania było wielu, ale nie wszystkie nazwiska zachowały się w pamięci, bowiem nie było czasu na sporządzanie protokołów czy notatek z krótkich roboczych zebrań i spotkań.
Korzystaliśmy wówczas z pomocy Warszawskiego Komitetu Promocyjnego przy Komitecie Obywatelskim, skąd przywożono plakaty i ulotki wyborcze. Każde województwo miało w stolicy swojego opiekuna, który dbał o dostarczanie niezbędnych materiałów, jak choćby trudno dostępny papier. Mogliśmy tam również wypożyczać aparaturę nagłaśniającą i zamawiać obsadę aktorską na większe wydarzenia kampanii. Dostaliśmy też sprzęt poligraficzny, niezbędny w czasie kampanii wyborczej, na którym drukowaliśmy tysiące ulotek z nazwiskami naszych kandydatów. Rozdawaliśmy je później podczas wieców wyborczych na terenie całego województwa. Zgłaszali się ludzie chętni do działania.
Jako przewodniczący KO w województwie sieradzkim pojechałem przed wyborami na kilkudniowe szkolenie w Urzędzie Rady Ministrów. Zestaw tematów proponowali organizatorzy, można było wybrać kilka z nich. Szkolenie prowadzili specjaliści z Kanady, z Francji, ze Stanów. Po powrocie zostałem mianowany zastępcą przewodniczącego wojewódzkiej Państwowej Komisji Wyborczej. Ta funkcja, umożliwiała mi wgląd we wszystkie czynności związane z wyborami.
Przedtem była kwestia wyłonienia kandydatów do Sejmu i Senatu. Odbywało się to na otwartych zebraniach członków i sympatyków „Solidarności”. Do Senatu wybraliśmy sieradzanina, który był internowanym w stanie wojennym – historyka Andrzeja Tomaszewicza. Pojawiła się propozycja, żeby na drugie miejsce w Senacie zgłosić prof. Andrzeja Stelmachowskiego z Warszawy, ale okazało się, że on został już zgłoszony chyba w Ostrołęce.
A dlaczego spoza regionu?
Uznaliśmy, że najważniejsze jest dobro kraju i rozmyślnie zrezygnowaliśmy z kandydatury do Senatu na rzecz Warszawy, która mogła mieć tylko trzech senatorów.
Zaproponowano nam zamieszkałego w Katowicach profesora prawa pracy z Uniwersytetu Jagiellońskiego Tadeusza Zielińskiego. Zgodziliśmy się rozumiejąc, iż w Senacie powinni być wykształceni ludzie. Podczas akcji wyborczej prof. Zieliński musiał być na miejscu. Przyjeżdżał do Sieradza z żoną i rezydował w moim domu.
Akcję wyborczą zorganizowaliśmy bardzo sprawnie. Czasu było bardzo mało, wszyscy pracowaliśmy zawodowo a od godz. 15 do północy organizowaliśmy zwykle trzy wiece w terenie. Początkowo jeździliśmy prywatnymi samochodami na własny koszt, ale z czasem pojawiły się „cegiełki”: emitowane przez wałęsowski KO, więc były już pieniądze na wyjazdy w teren.
„Cegiełki”?
Tak, które trzeba było sprzedać i w ten sposób zamienić na pieniądze. Członkinie „S” z Zakładu Przemysłu Dziewiarskiego „Sira”, gdzie była aktywna komisja „Solidarności,” zajęły się dystrybucją i ich obsługą księgową oraz innych koniecznych wydatków związanych z akcją wyborczą. Z Warszawy przysyłano plakaty wyborcze, także ten słynny – „W samo południe”. Trzeba było je rozwieźć po terenie okręgu wyborczego, którym było całe województwo sieradzkie. Mieliśmy też swoje stemple, przy pomocy których drukowaliśmy w dużych ilościach ulotki wyborcze z informacjami o naszych kandydatach do parlamentu. Drukowaniem zajmowali się z własnej woli uczniowie z LO im. Kazimierza Jagiellończyka. Gdy trzeba było ruszyć w teren wyjeżdżaliśmy w składzie: kandydaci na parlamentarzystów i dwaj prawnicy: przewodniczący i jego zastępca z wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego.
Kto był Pana zastępcą?
Marek Cieślak, z zawodu radca prawny, późniejszy wicewojewoda. Koledzy od ustalania list kandydatów do komisji wyborczych w terenie uzgadniali, korzystając ze swoich kontaktów, miejsca wieców, które odbywały się najczęściej w remizach Ochotniczych Straży Pożarnych albo na placach przy kościołach lub, w razie złej pogody – w salach parafiach. W rejonie Wielunia wozy ochotniczych straży pożarnych objeżdżały teren – z megafonów podawali miejsce i czas wiecu. Zdarzyło się np. w Złoczewie, że ksiądz zaprosił zgromadzonych do kościoła, wtedy ze stopni ołtarza otwierałem zebranie uzasadniając konieczność głosowania i jego znaczenie dla naszej przyszłości. Po otwarciu zgromadzenia zabierali głos kandydaci na posłów i senatorów, po czym były odpowiedzi na pytania oraz dyskusja. Marek Cieślak zamykał spotkanie omawianiem zasad głosowania. Wtedy jeden z nas wyjeżdżał już na otwarcie następnego wiecu, a reszta dojeżdżała jak skończyło się poprzednie spotkanie. Czasami te spotkania się przeciągały, zabierali też głos – jak się potem okazało – dyżurni ubowcy zadając z reguły jakieś głupie pytania obliczone na sianie zamętu. Z reguły kwestionowali jako kandydata prof. Tadeusza Zielińskiego pochodzącego z Krakowa.
A jak byliście przyjmowani? Jak ludzie reagowali na ekipę kampanijną?
Niesamowicie! Andrzej Tomaszewicz, ten, który został senatorem napisał potem: Do końca życia będę wspominał entuzjazm tamtych dni. Przyjmowali nas – obcych przecież ludzi – fantastycznie. Wystarczyło hasło „Solidarność”, wolne wybory – wyczuwano koniec komunizmu i radowano się z tego powodu…
Tak było w całym regionie, czy mieliście jednak jakieś problemy?
Nie było zdarzeń nieprzyjemnych. To było coś nowego, nietypowego, ludzi na wiecach było pełno. Pamiętam spotkanie w Masłowicach k. Wielunia (w pobliżu urodził się autor hymnu harcerskiego „Wszystko co nasze Polsce oddamy”[6]). Był późny wieczór, poprzednie spotkanie się przedłużyło, ktoś opowiadał długo jak był krzywdzony przez komunistów, inny mówił o zesłaniu na Sybir – przecież nie było można przerwać tych wypowiedzi. Zbliżała się północ, a tu ktoś podchodzi z informacją, że jeszcze czekają na nas w Szynkielowie, wsi w pobliżu. Nie wiem jak to się stało, że o tym nie wiedzieliśmy, może w tym rozgardiaszu ktoś zapomniał? Czy można było powiedzieć mu: „Panie, noc, już nie mamy siły”? Pojechaliśmy. Było grubo po północy. Już na miejscu wchodzę, przepraszam zebranych że tak długo, próbuję tłumaczyć dlaczego tak późno … A tu ktoś wstaje i mówi: „Czekaliśmy na was kilkadziesiąt lat! To tych parę godzin nie ma znaczenia”. Wzruszające.
Niezwykłe!
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja tekstu: Anna Mieszcznek
Zbigniew Rykowski
Fotografia z 1989 r.
Urodzony w 1956 r. w Warszawie. Absolwent Liceum Ogólnokształcącego im. T. Reytana (1975) i Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego (1981).
Przewodniczący rady programowej Klubu Dyskusyjnego (1978-1979) i przewodniczący Koła Naukowego Studentów Socjologii (1979-1980); Współzałożyciel i przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Warszawskiego (1980-1981). Od 1980 r. – członek Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, członek zarządu Oddziału Warszawskiego (1987-1991) oraz Zarządu Głównego (1990-1993), także jego sekretarz (od 2009).
W latach 1983-1986 pracował jako preser w zakładzie przetwórstwa tworzyw sztucznych; w 1987-1989 został st. specjalistą w Instytucie Turystyki, a w latach 1989–1992 był st. asystentem w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji / Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.
W 1989 r. pełnił funkcję sekretarza delegacji strony solidarnościowo-opozycyjnej na obrady grupy roboczej ds. stowarzyszeń w czasie obrad Okrągłego Stołu; w latach 1989-1991 współpracownik Zespołu Analiz Wyborczych Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i Ośrodka Prac Społeczno-Zawodowych przy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”; w okresie 1990-1992 – sekretarz Przewodniczącego Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie. Od 1991 r. pracownik Urzędu Rady Ministrów / Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Rządowego Centrum Studiów Strategicznych; od 2000 r. urzędnik służby cywilnej, dyrektor departamentu (1992-2000, 2001-2006, 2008-2009) oraz zastępca dyrektora (2000-2001, 2006-2007, 2009-2013), obecnie radca generalny.
Członek Rady Centrum Badania Opinii Społecznej 1991-1993, 2008-2011 i od 2007 r. – Rady Statystyki.
Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2017) i Krzyżem Wolności i Solidarności (2017).
Fragment rozmowy ze Zbigniewem Rykowskim
Warszawa, 14 marca 2017 r.
Gdybyśmy mieli dokonać bilansu komitetów obywatelskich: co się w tym ruchu udało, a co się nie udało?
Przede wszystkim na początku udało się wesprzeć listę kandydatów na posłów i senatorów. Udało się przeprowadzić kampanię wyborczą, bo w jej trakcie powstawały komitety, jako z jej punktu widzenia funkcjonalne. I to się skończyło ich sukcesem. Po wyborach komitety pozostały i było poszukiwanie odpowiedzi, co dalej robić. Przyszły wybory samorządowe – kolejne, które te komitety wygrały. Potem była kampania prezydencka, w której wystąpił już wyraźny podział – część komitetów popierała Tadeusza Mazowieckiego, część – Lecha Wałęsę, więc wszyscy nie mogli wygrać. Te komitety, które popierały Wałęsę, wygrały, ale już na zasadzie rywalizacji z tymi, które popierały Mazowieckiego. I potem nastąpił okres schyłkowy komitetów obywatelskich. Swoją rolę odegrały. Były pomysły, żeby komitety przekształciły się w jakieś stowarzyszenia lokalne, podobno gdzieniegdzie takie istnieją. Ale ta formuła przestała z czasem być wygodna dla ludzi. Zaczęto zakładać stowarzyszenia o charakterze kulturalnym. Gdy się jeździ po Polsce, to widać, że jest coraz bardziej kolorowa, coraz bardziej zróżnicowana, ale właśnie wokół jakichś inicjatyw lokalnych. Tę dynamikę jako pierwszy chciał zinstytucjonalizować i wzmocnić Andrzej Siciński (profesor socjologii i minister kultury w rządzie Jana Olszewskiego). Czy udają się inicjatywy o charakterze kulturalnym, czy też inne, to trochę zależy od tego, na co są dostępne pieniądze, bo czasem są to inicjatywy związane z budową infrastruktury, co też sprzyja integracji. To niekoniecznie muszą robić komitety, mogą to być również stowarzyszenia czy fundacje.
Komitet obywatelski jest formułą, która w rzeczywistości polskiej ma długą tradycję (sięgającą chyba XVIII w.) Takie komitety powstawały na pewno w XIX w. W 1989 r. nawiązano do tej tradycji przy wyborach parlamentarnych, a następnie w 1990 r. w wyborach samorządowych, i to się sprawdziło. Istniało wówczas poczucie, że trzeba ożywiać aktywność obywatelską, a komitety stwarzały dogodną płaszczyznę dla jej rozwoju. Na samym początku było z tym trudno, bo wybory parlamentarne były tak poważnie traktowane przez polityków – którzy wówczas jeszcze politykami nie byli nazywani – że oni niechętnie dopuszczali osoby z zewnątrz, aby współdecydowały. Taka ostrożność może i była uzasadniona, bo komitety nie miały możliwości sprawdzania, skąd kto przychodzi, poza małymi miejscowościami, gdzie łatwo było zawiązać komitet, bo wszyscy się znają. U mnie, w Warszawie na Mokotowie, gdy ktoś przychodził i chciał coś robić, to mogła to być też taka osoba, która nie tyle chciała pomóc, ile zaszkodzić, więc nie dziwię się takiej ostrożności.
Podsumowując, jako wymierne rezultaty działalności komitetów obywatelskich można wymienić dwie wygrane kampanie wyborcze, które bym poczytywał za sukces komitetów w formule, która została wówczas przyjęta. Komitety przyczyniły się też do odrodzenia życia politycznego. Po 1989 r. ludzie nie byli gotowi do podjęcia działalności politycznej. W samych zaś komitetach działaczy politycznych sekowano. Gdy ktoś się przyznawał, że jest np. z Polskiej Partii Socjalistycznej, to był traktowany jako gorszy i niepożądany. Z czasem działacze komitetów dojrzeli do tego, żeby się spotykać w szerszych ugrupowaniach, takich jak np. Porozumienie Centrum czy ROAD, a później Unia Demokratyczna. I wtedy być może zobaczyli, że komitety pod względem struktury też przypominały stronnictwa polityczne. To był okres przejściowy między czasami, kiedy nie była dozwolona działalność publiczna na szerszą skalę, tylko w jakichś ograniczonych formach, a czasami współczesnymi, kiedy aktywność w formie partii politycznych znowu jest postrzegana jako normalna. Być może to idzie teraz w jakimś jeszcze innym kierunku, ale to są przemiany raczej cywilizacyjne.
Rozmowę przeprowadził Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja – Ewa Wosik
Maria Stępniak
Zdjęcie z lat 80.
Urodzona w 1949 r. w Górach koło Płocka. Ukończyła Technikum Ogrodnicze w Sochaczewie; w latach 70. zatrudniona w Miejskim Przedsiębiorstwie Robót Ogrodniczych w Płocku, Gospodarstwie Ogrodniczym w Kruku i w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Łącku; właścicielka gospodarstwa ogrodniczego. Posłanka na Sejm kontraktowy X kadencji.
Od marca 1981 r. pracowała w NSZZ „Solidarnośćˮ regionu płockiego z delegacją organizowania Solidarności Rolników Indywidualnych (RI); w Zarządzie NSZZ „Solidarnośćˮ RI pełniła funkcję sekretarza; w drugiej połowie 1981 r. została członkiem Ogólnopolskiej Komisji Wyborczej NSZZ RI „Solidarnośćˮ przy Ogólnopolskim Komitecie Założycielskim w Warszawie. Po wprowadzeniu stanu wojennego nie zaniechała działalności, organizowała wspólnie z innymi członkami msze święte w intencji ojczyzny i internowanych, pomoc dla 11 rodzin w Warszawie na hasło „Ludzie ludziom bliscyˮ, wyjazdy na dożynki do Częstochowy, wyjazd na pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki, systematyczne spotkania rolników z Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników (OKOR) i Duszpasterstwa Rolników w Trzepowie, później w sali kościoła na Stanisławówce w Płocku.
W lutym 1989 r. powierzono jej funkcję Przewodniczącego NSZZ RI „Solidarność” w Płocku; została wiceprzewodniczącą Komitetu Obywatelskiego w Płocku i członkiem KO w Warszawie, a w czerwcu 1989 r. – kandydatką NSZZ KO w Płocku do Sejmu. Mandat posłanki na Sejm kontraktowy X kadencji uzyskała, głosząc hasło wyborcze „Bóg – Honor – Ojczyzna”. Wybrana w okręgu Płock jako kandydatka bezpartyjna, z poparciem Komitetu Obywatelskiego, zasiadała w Komisji Polityki Społecznej i Komisji Rolnej, należąc do Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, a w jego ramach do Koła PSL „Solidarność”.
Po zakończeniu kadencji wycofała się z polityki, a swoje zainteresowania skupiła na prowadzeniu szklarni oraz kwiaciarni na terenie Płocka.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Stępniak.
Maria Stępniak
Płock, 07 lipca 2016 r. oraz 07 września2016 r. (część druga)
Czy środowisko, które Pani tworzyła w 1981 roku przetrwało?
Tak. Może nie byłam we wszystkich gminach, ale województwo było „ogarnięte”. Poza mną jeszcze pan Zygmunt Grabarczyk dbał o kontakty na swoim terenie. Później jeździliśmy razem na dożynki na Jasną Górę, już i Gabriel Janowski był zaangażowany. Kiedy spotykaliśmy się w tym miejscu, można było poczuć jedność i mieć kontakt z rolnikami z całej Polski. Podobnie jak w OKOR[7]. Wymienialiśmy się doświadczeniami co i jak robić. Później, jesienią 1984 r., była śmierć ks. Jerzego Popiełuszki i te msze, pogrzeb – wtedy znów spotykaliśmy się z rolnikami z całej Polski.
A w 1985 roku poszliśmy w cztery osoby do ks. biskupa Zygmunta Kamińskiego, żeby wiedział, że chcemy nadal działać. Biskup przyjął nas serdecznie i uczulał, żeby nie dzielić ludzi na wierzących i niewierzących, na tych, co walczą i na tych, co nie. Mówił, że niewątpliwie, struktury ustrojowe są złe, ale żeby nie przekreślać nigdy stróżów tych struktur, czyli Służby Bezpieczeństwa, milicji, nie mieć w sobie woli potępienia. Zgodził się, żeby naszym spotkaniom przewodniczył ksiądz Tadeusz Kozłowski, wspaniały człowiek. I zaczęliśmy organizować zebrania, nazywając je, jak kto chciał. Na przykład w szkole w Trzepowie spotykaliśmy się raz w miesiącu pod hasłem samokształcenia w rozwiązywaniu problemów rolników. Dyrektor dał nam salkę, ksiądz odprawiał mszę przy stoliku i obradowaliśmy nad doraźnymi, codziennymi problemami. Ludzi przybywało, co miesiąc było więcej. Czasami spotykaliśmy się gdzieś w terenie, później na stałe w salce w Stanisławówce. Mieliśmy też bliski kontakt z Solidarnością robotniczą. A kiedy ktoś miał kłopoty, to pan Włodzimierz Szafrański i pan Janusz Dygowski służyli pomocą prawną. Zwieńczeniem tej wspólnej działalności był krzyż z brzozy, który po śmierci ks. Jerzego wkopaliśmy któregoś dnia o świcie z panem Adamem Molakiem i panem Dygowskim w Stanisławówce. Później była już oficjalna tablica i ks. Koronkiewicz poświęcił ten plac ks. Jerzemu. To był symboliczny wyraz naszej jedności.
Co się działo, kiedy zbliżał się rok 1989?
Raz w miesiącu cały czas jeździłam na spotkania OKOR do Warszawy. Z czasem pojawiła się sprawa Okrągłego Stołu. Teraz często słyszę o zdradzie w Magdalence, ale w tamtym czasie, kiedy spotykaliśmy jeszcze w sposób tajny, cieszyliśmy się, że jest „podstolik” ds. rolników. Sam OKOR i pan Józef Teliga byli przeciwni Okrągłemu Stołowi. Beszta Borowski, ja, Balazs i Józek Ślisz – akceptowaliśmy go. Do tego momentu byliśmy razem, później nasze drogi się rozeszły, bo powstała Tymczasowa Rada Rolników „Solidarność” i podjęła współpracę w ramach Okrągłego Stołu. Nasze kontakty z OKOR się rozeszły, natomiast ja na pewno wyniosłam z tych spotkań nakaz, żeby w ogóle działać, żeby w jakikolwiek sposób realizować cele rolników – chciałam, żeby to był uniwersytet ludowy. Z ramienia Solidarności zostałam oddelegowana do Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie – było nas chyba siedem czy osiem osób, lista została złożona u Henryka Wujca. I będąc członkiem tego Komitetu starałam się walczyć właśnie o uniwersytet ludowy, o organizowanie systematycznych szkoleń. Jeszcze z lutego 1988 roku, kiedy odbywał się nasz kolejny zjazd, mam taką notatkę, luźny zapis propozycji szkoleń, z uczestnictwem doktora Aleksandra (Piotra?) Lutyka, który przyjechał na spotkanie z rolnikami. Wtedy zresztą już nie dochodziliśmy, kto jest z OKOR, kto z Solidarności, tylko tworzyliśmy jedno grono ludzi, którzy dążą do przemian, i którzy później zaakceptowali pójście do Okrągłego Stołu.
Praca w OKOR pomogła stworzyć ten krąg ludzi, którzy poszli później do samorządów. Do 1989 r. te struktury były…
Żywe.
Czy w 1989 roku ludzie związani wcześniej z OKOR przestawiali się na przygotowania do demokracji? Komitet Obywatelski miał serię różnych szkoleń, które były związane i z wyborami, i z samorządami, z finansowaniem…
Tak, tak. Jeszcze prawo spółdzielcze! U nas było tak, że mając te kontakty z OKOR, zaczęliśmy się spotykać w większej grupie, ale i na spotkania OKOR zaczęli przychodzić ludzie z naszej dawnej gwardii. I zaczęła się dyskusja – czy Solidarność ma być klubem, ruchem obywatelskim w dawnym wydaniu, czy partią polityczną? OKOR szedł w kierunku ruchu ludowego, tak wynikało z naszych spotkań. Natomiast wiedzieliśmy, że musimy się rozszerzyć, że niepotrzebna jest już taka ścisła konspiracja, tylko bardziej oficjalne spotkania. I wtedy pod nazwą np. duszpasterstwo rolników czy organizowanie spółdzielni – bo i takie chwyty były, że chcemy się spotkać pod pretekstem gospodarczym – omawialiśmy prawo spółdzielcze. Takie właśnie były zebrania w Trzepowie, w technikum rolniczym. Zasada była zawsze taka, że raz w miesiącu mieliśmy ks. kapelana Tadeusza Kozłowskiego, najpierw msza św. i później, w normalnej sali lekcyjnej omawianie tematu.
Już konkretnego?
Tak. Chłopi byli najbardziej zainteresowani prawem spółdzielczym, tym, co robić z kółkami rolniczymi, co z GS? Jak w majestacie prawa je rozwiązać? Był też zapraszany ktoś z PZU, bo chodziło o przymusowe ubezpieczenia płodów rolnych. Później już, z inicjatywy panów Witolda Trzeciakowskiego i Andrzeja Stelmachowskiego, były takie konkretniejsze szkolenia, a my przenosiliśmy w teren konkretne propozycje rozwiązań i uświadamialiśmy jak ważne jest zaangażowanie w życie publiczne.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja: Anna Mieszczanek
Pani Maria Stępniak udostępniła nam kopie wielu dokumentów i fotografii z czasów swojej działalności opozycyjnej. Są one do wglądu w dokumentacji projektu – w ISP PAN.
Lista dokumentów i zdjęć ze zbiorów p. Marii Stępniak z KO Płock, Solidarności RI w Płocku
- Protokół kontroli przeprowadzony 8.12.1981r przez Komisję Rewizyjną WKZ NSZZ Solidarność w Płocku (dsc.05355 do 57) – 3 str.
- Protokół nr.1 z Posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego NSZZ RI Solidarność 02.06.1981r. (dsc.05359 do 62) – 4 str.
- Protokół z odbytego zebrania Plenum NSZZ RI Solidarność ZW w Płocku z Zarządami Gminnymi woj. Płockiego 16.06.1981r. (dsc.05363 do 72) – 10 str.
- Protokół nr.3 z Posiedzenia Zarządu Wojewódzkiego Prezydium NSZZ RI Solidarność w Płocku, 07.07.1981 (dsc.05373 do 79) – 7 str.
- Protokół nr.4 z Posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego NSZZ RI Solidarność z Zarządem Wojewódzkim ZSMP w Płocku 13.07.1981r (dsc.05380 do 81) – 2 str.
- Protokół nr.5 z Posiedzenia Zarządu Wojewódzkiego z Zarządami Gminnymi NSZZ RI Solidarność w Płocku 14.07.1981 (dsc.05382 do 90) – 9 str.
- Protokół nr.6 z Posiedzenia Zarządu Wojewódzkiego Prezydium NSZZ RI Solidarność w Płocku, 21.07.1981 (dsc.05391 do 05401) – 11 str.
- Protokół nr.7 z Posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Prezydium NSZZ RI Solidarność w Płocku, 27.07.1981 (dsc.05402 do 05404) – 3 str.
- Protokół nr.8 z Posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Prezydium NSZZ RI Solidarność w Płocku, 03.08.1981 (dsc.05405 do 05406) – 2 str.
- Protokół z Posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Prezydium NSZZ RI Solidarność w Płocku, 17.08.1981 (dsc.05407 do 05416) – 10 str.
- Zdjęcie z II Pielgrzymki JPII i mszy św. na Stadionie X-lecia , w tle kompozycja z kwiatów „Polska” M. Stępniak. (dsc.05417 – do 05418)
- Odezwa do rolników 26.02.1989r. – zaproszenia na Zjazd Wojewódzki Solidarności RI (dsc.05419 do 05420) – 2str.
- Protokół ze Wojewódzkiego Zjazdu Solidarności RI Regionu Płock 26.02.1989r. (dsc.05421)
- Tekst przemowy ks. Biskupa Kamińskiego na Zjeździe 26.02.1989r. (dsc.05422 do 05423) – 2 str.
- Sprawozdanie z działalności 13.12.1981 – 26.02. 1989 Solidarności RI Ziemi Płockiej. (dsc.05424 do 05426) – 3 str.
- Akt wotywny z 18.04.1982r. – 30 mszy w intencji internowanych (dsc.05427 do 05428) – 2 str.
- Sprawozdanie z działalności Wojewódzkiego Zarządu Solidarności RI im. Ks Popiełuszki w Płocku 26.02.1989 – 18.11.1989 (dsc.05429) – 1 str.
- Protokół ze Zjazdu Solidarności RI w Płocku 18.11.1989 (dsc.05430 do 05436) – 7 str.
- Uchwała z III Walnego Zjazdu NSZZ Solidarność RI woj. Płockiego 18.11.1989 (dsc.05437 do 05438) – 2 str.
- Uchwała z III Walnego Zjazdu NSZZ Solidarność RI woj. Płockiego 18.11.1989 (dsc.05439 do 05440) – 2 str.
- Sprawozdanie z działalności Rady Wojewódzkiej Solidarności RI w Płocku od 18.11.1989-08.12.1990 (dsc.05441 do 05443) – 3 str.
- Program Zjazdu Wojewódzkiego NSZZ Solidarności RI w Płocku 08.12.1990 (dsc.05444) – 1 str.
- Tekst na otwarcie Zjazdu 08.12.1990 (dsc.05445 do 05446) – 2 str.
- Komunikat KO w Płocku wzywający do poparcia wyborów do Sejmu i Senatu 22.04.1989r. (dsc.05447) – 1 str.
- Orzeczenie Rzecznika Praw Obywatelskich – sprawa Marii Stępniak (dsc.05448) – 1 str.
- Pismo Prezydenta Płocka – sprawa Marii Stępniak (dsc.05449) – 1 str.
- Pismo Biura Poselskiego do Przewodniczącego Rady Miejskiej w Płocku – wyjaśnienie sytuacji na sesji Rady Miasta Płocka – sprawa Marii Stępniak (dsc.05450 do 05451) – 2 str.
- Odpowiedź wiceprezydenta m. Płocka do BPS – sprawa Marii Stępniak (dsc.05452 do 05455) – 4 str.
- NSA – w spr. Skargi obywatelskiej, sprawa Marii Stępniak (dsc.05456) – 1 str.
- Komitet Organizacyjnym PSL Zaświadczenie – przekształcenie ZSL w PSL „Wilanowski”. (dsc.05457) – 1 str.
- Program wyborczy Marii Stępniak w KO (dsc.05458 do 05460) – 3 str.
- Pytanie Komisji Rewizyjnej Solidarności RI do p. M. Stępniak 30.08.1991r. (dsc.05461 do 05462) – 2 str.
- Odpowiedź p. M. Stępniak na pytanie Komisji Rewizyjnej Solidarności RI z 30.08.1991r. (dsc.05463) – 1 str.
- Pokwitowanie odbioru zdjęć przez UOP – sprawa samochodu Solidarności RI w Płocku (dsc.05464) – 1 str.
- Upoważnienie do odbioru samochodu Solidarności RI – 20.05.1985r. (dsc.05465) – 1 str.
- Protokół przejęcia samochodu Solidarności RI – 20.05.1985r. (dsc.05466) – 1 str.
- Pismo Wojewody Płockiego do BSP 04.10.90r – nowelizacja prawa lokalowego (dsc.05467 do 05468) – 2 str.
- Wybory 1989, zgoda Waldemara Zuchniewicza na udział pracach w Komisji Obwodowej w Łącku -(dsc.05469) – 1 str.
- „Cegiełki” Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników (OKOR) z przeznaczeniem na pomoc dla represjonowanych i rozwój wydawnictw – marzec 1983r, nominał 200zł. (dsc.05470) – 1 str.
- Znaczek pocztowy Funduszu Oporu Rolników – nominał 50zł. (dsc.05471) – 1 str.
- Lektury rozpowszechniane przez OKOR – (dsc.05472) – 1 str.
- „KOS” – wydawnictwa OKOR (dsc.05473) – 1 str.
- Solidarność Radia i TV – materiał rozprowadzany przez OKOR (dsc.05474) – 1 str.
- Pismo „Wola” 85r – kolportaż OKOR (dsc.05475) – 1 str.
- Pismo „Nasz czas” – kolportaż OKOR (dsc.05476) – 1 str.
- „Solidarność Rolników’ – Wydawnictwa OKOR, 1985r, 1987r. (dsc.05477) – 1 str.
- Biuletyny Solidarności Ziemi Łęczyckiej 1985r. (dsc.05478 do dsc.05479) – 2 str.
- Szkolenia w Trzepowie – projekt utworzenia Uniwersytetu Ludowego – (dsc.05480) – 1 str.
- Pismo 17.04.89 do Przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej Staroźreby – deklaracja uczestnictwa w komisjach wyborczych, powołanie KO (dsc.05481) – 1 str.
- Skierowanie na rekolekcje 1989 – przygotowanie przemian (dsc.05483) – 1 str.
- Skład KO w Płocku wraz z nr. Tel. – (dsc.05484) – 1 str.
- Lista doradców BPS posłanki Marii Stępniak (dsc.05485) – 1 str.
- Kalendarza 84r. z kompozycja kwiatową M. Stępniak (dsc.05486) – 1 str.
- – pogrzeb ks. Popiełuszki (dsc.05488)
- – spotkania przedwyborcze M. Stępniak z rolnikami (dsc.05489)
- – spotkania przedwyborcze KO na zdjęciu M. Stępniak (dsc.05490)
- – spotkania przedwyborcze KO na zdjęciu M. Stępniak (dsc.05491)
- – spotkania przedwyborcze KO na zdjęciu M. Stępniak (dsc.05492)
- – spotkania przedwyborcze KO, wizyta Wałęsy w Płocku, spotkanie w amfiteatrze nad Wisłą, na zdjęciu Lech Wałęsa oraz kandydaci (dsc.05493)
- – spotkania przedwyborcze KO (dsc.05494)
- – spotkania przedwyborcze KO na zdjęciu M. Stępniak i A. Celiński (dsc.05495)
- – spotkania przedwyborcze KO na zdjęciu A. Celiński (dsc.05496)
- – spotkania przedwyborcze KO, wizyta Wałęsy w Płocku (dsc.05497 do 05498)
- – portretowe A. Celiński nad Wisłą (dsc.05499)
- – spotkania przedwyborcze KO na zdjęciu A. Celiński (dsc.05500)
Razem 144 zdjęć.
Grażyna Sztark
Urodzona w Czaplinku w 1954 r.; polityk, samorządowiec; od 2007 r. senator VII, VIII i IX kadencji; w latach 2010–2011 wicemarszałek Senatu RP. W 2015 r. została ponownie wybrana na senatora.
Wykształcenie wyższe zawodowe o specjalizacji administracja uzyskała w Bałtyckiej Wyższej Szkole Humanistycznej w Koszalinie; czynna zawodowo od 1974 r.; zatrudniona w Zakładzie Obrotu Artykułami Przemysłu Lekkiego w Koszalinie, potem w tymże mieście kolejno: w latach 1986–1991 w Wojewódzkim Zakładzie Weterynarii i 1991–1992 w Wydziale Spraw Obywatelskich Urzędu Wojewódzkiego, skąd w 1992 r. była oddelegowana do pracy w Zarządzie Regionu Koszalińskiego „Pobrzeże” Solidarność; po wyborach do władz statutowych związku wybrana na Przewodniczącą Zarządu Regionu, pełniła tę funkcję do lutego 1998 r., tzn. do powołania na stanowisko wojewody koszalińskiego (gabinet premiera Jerzego Buzka). Po odejściu z rządu zajmowała stanowisko głównego specjalisty w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Szczecinie (w latach 2006–2007 jako naczelnik Wydziału Zamiejscowego Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Szczecinie, Oddział w Koszalinie). Od 1998 do 2002 r. zasiadała w sejmiku zachodniopomorskim, przez kolejne cztery lata w radzie powiatu białogardzkiego.
Od grudnia 2011 r. reprezentowała Senat RP w Krajowej Radzie Sądownictwa; od listopada 2013 r. – członek Rady Programowej Projektu „Archiwa Przełomu 1989-1991”.
W 1998 r. wybrana „Człowiekiem Roku Pomorza Środkowego”.
Działaczką Solidarności była od początku funkcjonowania związku, w tym aktywna w strukturach podziemnych Solidarności na Pomorzu Środkowym – za tę działalność wielokrotnie aresztowana i skazana. Współtworzyła Komitet Obywatelski „Solidarność”, radna pierwszej kadencji Rady Miasta Białogard. Organizowała struktury Akcji Wyborczej Solidarność (AWS) na ziemi koszalińskiej, była pierwszą Przewodniczącą Rady Regionalnej AWS, współtworzyła regionalny program społeczno-gospodarczy AWS dla województwa koszalińskiego.
Radna wszystkich szczebli samorządu terytorialnego; w 1998 r. wybrana na radną Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego; w 2006 r. ponownie wybrana do Sejmiku, gdzie pełniła funkcję przewodniczącej komisji gospodarki, infrastruktury i ochrony środowiska.
W wyborach parlamentarnych w 2007 r. uzyskała mandat senatorski z listy Platformy Obywatelskiej; 17 listopada 2010 r. została wybrana na wicemarszałka Senatu. W Senacie VII kadencji była członkinią Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich, Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Komisji Środowiska oraz Komisji Ustawodawczej.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gra%C5%BCyna_Sztark; http://www.sztark.pl/o-mnie
Fragment rozmowy z Grażyną Sztark
Warszawa, 29.08.2017 r.
Przejdźmy więc do roku 1989. Jak weszła Pani w świat chyba nieco inny?
Nie było czasu na dokonywanie zdecydowanych zmian. Pracowałam dalej fizycznie, tam gdzie przyjaciele z Solidarności załatwili mi pracę po wyjściu z więzienia.
Jako opozycjonistka po pobytach w wiezieniu musiała Pani być obserwowana…
Ależ oczywiście! W tej załatwionej pracy po ukończeniu kursu musiałam podpisać zobowiązanie, że przepracuję tam trzy lata. Pracowałam i byłam pewna, że jestem obserwowana, bo był to zakład „szczególny”. Zatrudnieni tam ludzie doskonale wiedzieli kim jestem i darzyli mnie szacunkiem. Niemniej jednak pracowałam w zimnie, zachorowałam na nerki i koledzy podjęli za mnie decyzję o zmianie zakładu. Tak więc po mojej pierwszej podróży za granicę, już w 1989 roku, dowiedziałam się, że koledzy bez mojej zgody ,,przenieśli mnie’’ do … Komendy Wojewódzkiej Policji w Koszalinie! Biuro paszportowe, które wcześniej podlegało SB, miało być wtedy przekazane do Urzędu Wojewódzkiego, jednak przez trzy miesiące należało się do tej pracy „przygotować” właśnie w KW MO. To było kolejne ciekawe doświadczenie, ponieważ czasem starano się mnie „przećwiczyć”, choćby przed wejściem na komendę. Miałam legitymację służbową i często z niej korzystałam, bo „panowie” na dyżurce’’ nie poznawali mnie.
Co za ironia losu.
Myślę czasem, że miałam ciekawe życie. Wystarczyłoby dla wielu. Podczas pracy w komendzie poznałam również zawartość słynnych szaf. Też ciekawe materiały. Zastanawiałam się często, dlaczego akurat te materiały tam zostały.
Zobaczyła Pani od środka jak funkcjonował system.
Wydaje mi się, że to nie był przypadek. Te materiały były im już zbędne i uznali, że ja jestem odpowiednią osobą, żeby je zobaczyć. Jednak w tym czasie intensywnie pracowaliśmy już w Komitecie Obywatelskim, więc nie było czasu na szczegółowe rozważania. Pojawiali się nowi ludzie, gotowi do pracy, ale też z różnymi życiorysami i pomysłami. Pamiętam, z jaką dumą nosili znaczki Solidarności. I z takiej kompletnej pustki nagle wyłoniła się duża grupa mądrych, młodych ludzi. Cudownie było patrzeć na rodzące się wówczas społeczeństwo obywatelskie.
Jakich ludzi przyciągnął Komitet Obywatelski?
Różnych. Ciekawych, ale i takich, którzy chcieli szybko wypłynąć na tej wznoszącej „fali”.
Skupiliśmy się na pracy merytorycznej, ale ludzie oczekiwali od nas natychmiastowych zmian. Przychodzili też ze swoimi problemami, licząc na błyskawiczną pomoc i wierząc, że my wszystko możemy. Musieliśmy również szybko szukać kandydatów na listy do rad miast i gmin i na listy wyborcze do Parlamentu. Ja również wystartowałam do rady miasta. Część kandydujących była zupełnie nowa, więc nie znaliśmy ich kompetencji i przygotowania. Mieliśmy świadomość, że musimy szybko zmieniać rzeczywistość.
Czy w wyborach samorządowych startowały osoby, które przeszły przez pierwsze tygodnie pracy w Komitecie, czy też on przyciągnął ich do tego samorządu później?
Część ludzi przeszła przez Komitet Obywatelski lub wywodzili się z komisji zakładowych Solidarności. Część została wskazana przez innych działaczy. Nie było łatwo znaleźć właściwych ludzi. Dotychczas funkcjonowaliśmy we własnym gronie, byliśmy nieufni i żyliśmy w takim „kokonie”, bo obawiając się konsekwencji, nie otwieraliśmy się na innych. Ludzie bardzo się zmienili w stanie wojennym. To było jak przejście przez czyściec. Wielka próba charakterów, nie wszyscy zdali egzamin.
A jeśli chodzi o pracę w pierwszej radzie miasta, to była naprawdę ciężka. Często „ucieraliśmy” stanowiska całą noc, tak, aby wszyscy byli przekonani o słuszności podjętych decyzji. Zmieniliśmy nazwy ulic i dziś burmistrz nie ma kłopotów z wdrożeniem w życie ustawy, która w tej kadencji parlamentu została przyjęta. Wiele spraw zostało uregulowanych, załatwionych właśnie w konsensusie. Nie mogło być inaczej. Niestety na rok czy półtora przed zakończeniem kadencji atmosfera w radzie zaczęła się psuć. Ujawniły się ludzkie słabości, które skrzętnie wykorzystał nowy burmistrz. Pokusy były duże, a i ludzie ułomni.
A same wybory czerwcowe – czy rezultat był przewidywalny, czy to się czuło?
Nie. Były obawy. Rozczarowała mnie frekwencja. Jak na drugi „karnawał” Solidarności była niska. Spodziewałam się, że wyniesie 80 proc. – było ok. 60. Stanowiło to dla nas pewien sygnał, bo przecież kandydaci prezentowali siebie przez zdjęcie z Lechem Wałęsą.
Może to była kwestia czasu, bo przecież wszystko działo się szybko – między lutym a czerwcem.
To było duże tempo. Przygotowywaliśmy listy kandydatów, a wszystko było dla nas nowe i nieznane: zasady, przepisy. Dobrze, że zgłosili się do nas prawnicy i wiele nam pomogli. Wcześniej byliśmy „zwierzyną łowną” i trudno było przeistoczyć się w człowieka ufnego i otwartego, ale musieliśmy otworzyć się na ludzi, którzy oferowali pomoc. To również przeszkadzało w bieżącej pracy. Chyba do nas nie docierało, że aż tyle pracy nas czeka.
Nie było idealnie, ale uważam, że takimi minimalnymi siłami zrobiliśmy kawał dobrej roboty, zbudowaliśmy nowe fundamenty do przebudowy samorządności. Nie byliśmy przecież przygotowani do takich zmian – ani merytorycznie, ani praktycznie.
Często nie byliśmy też zadowoleni z decyzji, które podejmowała „Warszawa”, bo tam nie rozumiano specyfiki gmin takich jak nasza. Zaczęły się pierwsze nieporozumienia, bo komitety obywatelskie nie mogły rozwiązać wszystkich problemów, a ludzie oczekiwali od nas szybkich zmian.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja: Paweł Kowalski
Redakcja tekstu: Anna Mieszczanek
Jan Stanisław Tarnowski
Urodzony w 1937 r. w Nowogródku (obecnie Białoruś). W 1967 r. ukończył Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Szczecińskiej: w latach 1967–1992 pracownik Biura Inwestycji Pomorskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych (PDOKP), następnie (do 1997) zatrudniony w Zarządzie Drogowym PDOKP.
Działacz Duszpasterstwa Akademickiego przy parafii św. Andrzeja Boboli w Szczecinie od 1958 r.; od 1976 r. współpracownik Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO); kolporter i drukarz prasy niezależnej. W listopadzie 1977 r. zatrzymany podczas drukowania niezależnych pism „Opinia” i „Rocznica”, co uniemożliwiło mu kontynuowanie rozpoczętych w 1973 r. studiów doktoranckich.
W Solidarności od września 1980 do 1997 r., najpierw jako członek Komisji Zakładowej w Biurze Inwestycji, następnie członek Prezydium Międzyzakładowej Komisji Robotniczej w PDOKP; w 1981 r. delegat na Walny Zjazd Delegatów Regionu Pomorze Zachodnie NSZZ „Solidarność”, członek Prezydium Zarządu Regionu (ZR) oraz Międzyzakładowej Komisji Porozumiewawczej Kolejarzy i Okręgowej Komisji Porozumiewawczej Kolejarzy; 1990-1991 członek ZR Pomorze Zachodnie, delegat na II Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku. Współorganizator i kierownik Ośrodka Badań Społecznych przy ZR.
Od 1981 członek założyciel Stowarzyszenia Katyń w Szczecinie, a także (od listopada 1981 r.) współzałożyciel Przymierza Społecznego „Odrodzenie” jednoczącego działaczy Solidarności i działaczy tzw. struktur poziomych PZPR.
Internowany od 13 grudnia 1981 do 7 kwietnia 1982 r. w ośrodkach odosobnienia w Goleniowie i Wierzchowie Pomorskim; po wyjściu na wolność został członkiem Tymczasowej Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w PDOKP (do 1989 r.), współorganizował Międzyzakładową Komisję Koordynacyjną NSZZ „Solidarność” w Szczecinie; w latach 1988–1989 był członkiem Prezydium Międzyzakładowej Komisji Organizacyjnej. Inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa.
Od 1997 r. na emeryturze.
W latach 1998–1999 członek Chrześcijańskiej Demokracji III RP.
Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2006) oraz Krzyżem Wolności i Solidarności (2015).
Fragment rozmowy z Janem Tarnowskim
Szczecin, 4 września 2017 r.
Jaką formę prawną miał Komitet? Czy to było stowarzyszenie, agenda Solidarności …?
Zdecydowanie był związany z Solidarnością. Decyzja o jego powstaniu zapadła na spotkaniu Międzyzakładowego Komitetu Organizacyjnego NSZZ „Solidarność”. Różnie teraz przypisują autorstwo tego pomysłu, ale jeżeli ktoś mówi, że miał taki pomysł, to niech powie, gdzie zapadła decyzja. A ta zapadła jednoznacznie na poszerzonym posiedzeniu MKO. Prowadził je Andrzej Milczanowski i tam wybrano większość ludzi do prezydium – właśnie z MKO. W prezydium była jeszcze bardzo sprawna grupa prawników, prowadzona przez Bogdana Tańskiego. Nie żyje. To była elita prawników ze Szczecina.
Panowie Chmura, Sochański, Zimowski, Frey, tak?
Tak. Bogdan Tański, Jerzy Zimowski, Jan Wesołowski, Artur Frey, Jerzy Chmura… Ten ostatni był wybitnym prawnikiem, adwokatem broniącym w procesach politycznych. Też już nie żyje. Frey ma 86 lat … mieszka dosyć daleko.
Jaka była struktura Komitetu?
Trzy pierwsze zebrania miały raczej charakter organizacyjny, dopiero na trzecim został spisany skład Komitetu. Znalazły się w nim osoby oddelegowane z Międzyzakładowego Komitetu Organizacyjnego, Szczecińskiego Klubu Katolików, z Solidarności Rzemieślników, Solidarności Rolników Indywidualnych, Niezależnego Związku Studentów, a także ze środowisk twórczych. Na zebraniu wyłoniono Zarząd, a z Zarządu wyłoniono Prezydium. Powstało chyba siedem grup, o ile dobrze pamiętam. Każda grupa miała swoje zadania. Zbieraliśmy się, co najmniej raz na dobę i zdawaliśmy sprawozdanie ze swojej działalności. Uzgadnialiśmy, co trzeba zrobić w następnych dniach itd. Tak to się toczyło.
Powstał m.in. zespół ds. kandydatów do Sejmu i Senatu, i to Pan w nim był?
Tak, takie mi powierzono zadanie.
Zespół ds. uwiarygodnienia wyborów do Sejmu i Senatu, i tu był pan Antoni Kadziak. Biuro Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego, za które odpowiadał pan Andrzej Kropopek, zespół ds. finansowych i zaopatrzenia…
Tak, gospodarkę finansową prowadził Marek Przygodzki.
Zespół ds. propagandy i informacji z panią Aliną Głowacką i zespół prawników, tak?
Tak, z Bogdanem Tańskim. Tam jeszcze była jedna grupa, taka trochę od propagandy, drukowania, ale jej nazwa nie była dokładnie sformułowana. Należeli do niej m.in. drukarze. Przecież drukowaliśmy sporo.
W jaki sposób były wyłaniane władze?
Na drugim spotkaniu, którego celem było określenie nazwy naszego Komitetu, powołano skład Zarządu i ustalono nazwę: Obywatelski Komitet Porozumiewawczy „Solidarność” Ziemi Pomorza Zachodniego, później nazwę tę skrócono. Spotkanie prowadziła Alina Głowacka. Zarząd wyłonił ze swojego grona Prezydium. Po powołaniu Komitetu zgłosiliśmy się do wojewody. Antoni Kadziak wystąpił z pismem a do wojewody chodzili chyba Andrzej Kropopek i Artur Frey (po raz pierwszy w garniturze), i otrzymaliśmy pomieszczenie, maszynę do pisania, jakiś powielacz, telefony… To wszystko było załatwione przez Urząd Wojewódzki.
A jak przebiegała rekrutacja członków?
Ludzie bardzo licznie zgłaszali się do pomocy. Jeżeli powstało ponad dwieście komitetów terenowych, którymi zarządzał Antoni Kadziak, a w każdym z nich było po kilka osób, to myślę, że na naszym terenie było zaangażowanych kilka tysięcy ludzi. Taki był ten ruch.
[…] Jak wyglądała codzienna praca Komitetu?
Było tak, że w Obywatelskim Komitecie Porozumiewawczym dwoje czy troje ludzi, pracując do bardzo późna, zestawiało krzesła i sobie kilka godzin tak pospało … a do domu nie wracało się. Tak wtedy było. To była idea.
I spotykali się Państwo codziennie…
Tak, Prezydium czasami spotykało się nawet kilka razy dziennie. Mieliśmy jedno pomieszczenie, więc było łatwo.
Ile osób uczestniczyło w takich zebraniach?
W zebraniach niewiele. Prezydium składało się z dziesięciu osób, bo tam dochodziła jeszcze m. in. Elka Kowalczyk, która mówiła, ile jest np. akurat zebranych podpisów. Ja też zbierałem podpisy, miałem je pod swoją pieczą. Prawnicy wymyślili, że trzeba to udokumentować, zrobić odbitki ksero. Później czasami ktoś pomieszał … wtedy Ela sprawdzała i mówiła, że tu np. jest ksero, a nie oryginał, no i trzeba było szukać, zmieniać itd. Wszystko musiało się zgadzać. Mało tego, byli tacy ludzie, jak np. Krysia Brodniewicz, która od razu z pracy przychodziła i siedziała tam, później wzięła urlop bezpłatny. Ela też wzięła urlop. Brali urlopy, nawet bezpłatne, żeby pracować w OKP. Tak jak powiedziałem, to była idea, poczucie obowiązku własne i sumienia.
Rozmawiała dr Marta Marcinkiewicz
Transkrypcja – dr Marta Marcinkiewicz
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Ryszard Turyk
Urodzony w 1948 r. w Międzyrzecu Podlaskim, tam także ukończył szkołę podstawową oraz liceum ogólnokształcące. W latach 1968-1973 studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (Wydział Filozofii Chrześcijańskiej), uzyskując tytuł magistra filozofii.
W latach 1972-1982 pracował jako instruktor szkoleniowy w Oddziale Wojewódzkim Stowarzyszenia PAX w Lublinie, a później w Białej Podlaskiej; tamże od lutego 1980 r. pełnił funkcję przewodniczącego Oddziału Wojewódzkiego Stowarzyszenia PAX.
Po ogłoszeniu stanu wojennego, związany z Solidarnością i tzw. grupą Ryszarda Reiffa, został zwolniony z pracy i znalazł się „na cenzurowanym”. Po prawie dziesięciu miesiącach przymusowej przerwy podjął pracę jako nauczyciel w szkole podstawowej w Tłuśćcu, a w niedługim czasie został jej dyrektorem.
W latach osiemdziesiątych XX w. działał w strukturach organizacji opozycyjnych, m.in. aktywnie w Klubie Myśli Politycznej „Dziekania”. W 1989 r. został przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego NSZZ „Solidarność” i później przewodniczącym Miejskiego Komitetu Obywatelskiego w Międzyrzecu Podlaskim. W latach 1989-1991 był członkiem Komitetu Obywatelskiego NSZZ „Solidarność” przy Lechu Wałęsie; w wyborach parlamentarnych kandydował do Sejmu RP z ramienia Porozumienia Obywatelskiego Centrum.
Po reformie samorządowej w 1990 r. został marszałkiem Bialskopodlaskiego Sejmiku Samorządowego oraz Przewodniczącym Rady Miasta w Międzyrzecu Podlaskim (1990-1994).
Podczas drugiej kadencji samorządowej (1994-1998) przewodniczył Komisji Oświaty Bialskopodlaskiego Sejmiku Samorządowego oraz Komisji Społecznej w samorządzie miasta Międzyrzeca Podlaskiego.
Po reformie administracyjnej państwa kandydował do Rady Powiatu, uzyskawszy mandat, został wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Bialskiego (1998-2001).
W latach 1997-1999 redaktor naczelny samorządowego wydawnictwa „Głos Międzyrzecki”; od 1997 r. (ostatnia kadencja do 2019 r.) prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podlaskim; organizator wielu konkursów wiedzy o tym mieście wśród młodzieży szkolnej; także inicjator powstania Akcji Katolickiej; w latach 1998-2000 prezes Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej w parafii pw. Chrystusa Króla w Międzyrzecu Podlaskim.
Członek wielu organizacji społecznych, pełniący liczne funkcje, m.in. w Lidze Ochrony Kraju, Podlaskim Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych.
Związany z nurtem chrześcijańsko-demokratycznym; współzałożyciel Koła Oddziału organizacji polonijnej „Wspólnota Polska”.
Za działalność społeczno-polityczną uhonorowany wyróżnieniami i odznaczeniami resortowymi oraz państwowymi, otrzymał: Srebrny Krzyż Zasługi (2003), Złoty Krzyż Zasługi (2010), Krzyż Wolności i Solidarności (2012), medal Parata Semper Cornua (Zawsze gotowi służyć sercem) w Lublinie (2009); został także Honorowym Obywatel Miasta Międzyrzeca Podlaskiego (2015), Zasłużony dla Województwa Lubelskiego (2012), Zasłużony dla Powiatu Bialskiego (2002).
Fragment rozmowy z Ryszardem Turykiem
Międzyrzec Podlaski – 16 maja 2015 r.
Jak to się stało, że został Pan działaczem Komitetu Obywatelskiego w Międzyrzecu?[8]
Kiedy przyszedł rok 1987, tu, w Międzyrzecu, czuliśmy już pewną odwilż. Zaczęliśmy się spotykać u św. Piotra i Pawła – mały kościółek, najmniejsza spośród czterech naszych parafii. Jak się wjeżdża od strony Lublina, to jest właśnie ta „parafijka”. I tam, w salce katechetycznej, spotykaliśmy się przynajmniej raz na miesiąc, trochę konspiracyjnie, na różnych spotkaniach. Sprowadzałem z Warszawy prelegentów, z „Dziekanii” właśnie – przyjeżdżał Przemek Hniedziewicz, Andrzej Kostarczyk, którzy później coś tam znaczyli w życiu społeczno-politycznym. Spotykaliśmy się coraz częściej, mieliśmy też łączność z Białą Podlaską, z tymi, którzy działali konspiracyjnie i roznosili „bibułę”. Przyjeżdżali czasami do Międzyrzeca. Mieliśmy takiego księdza, fajnego kapelana, który udostępniał nam to miejsce i sam się trochę angażował. I kiedy przyszedł czas przed Okrągłym Stołem, przed „Magdalenką” to myśmy mieli tutaj w miarę uformowaną…
Strukturę…
Tak, tworzyli ją ludzie z „Dziekanii”, z Solidarności rolniczej, którzy przyjeżdżali z terenu, no i z Solidarności zakładowej, robotniczej. Spotykaliśmy się systematycznie w gronie 20- 30 osób.
Czy to była grupa, która uformowała się w okolicach roku 1980 i dotrwała do 1989?
Tak! – i weszła później, jako działacze, do Komitetu Obywatelskiego, który powstawał najpierw w Białej Podlaskiej. Włączyły się w to cztery środowiska: Solidarność, ileś tam komisji zakładowych, które działały – po jednym przedstawicielu z każdej. Dalej, Solidarność Rolników Indywidualnych, druga taka struktura – to było 25 organizacji w terenie. I wreszcie „Powściągliwość i Praca”, kilka osób. Dwie czy trzy osoby reprezentowały w strukturze powstającego Komitetu Obywatelskiego „Dziekanię”, wśród nich ja. Później były wybory i wybrali mnie na przewodniczącego Komitetu w Białej, który obejmował całe województwo. Osobno powstał też Komitet Obywatelski w Miedzyrzecu, bo niezależnie od wojewódzkiego, były też komitety miejskie. Byłem przewodniczącym i w Komitecie miejskim i wojewódzkim. Wiązałem te dwie funkcje.
W jaki sposób formował się Komitet, czym zajęliście się najpierw?
16 kwietnia 1989 r., kiedy Komitet został uformowany, wybraliśmy od razu kandydatów do Sejmu i Senatu. Kandydatem do Sejmu był Jacek Szymanderski z Warszawy, wtedy rzecznik prasowy Solidarności RI. Zaproponowali go nam, to był „spadochroniarz”, ale został zaakceptowany, bo rolnicy znali go i chcieli, przyjeżdżał tu wcześniej. A do Senatu – Andrzej Czapski, wysuwany przez Solidarność pracowniczą i Mieczysław Trochimiuk, jako reprezentant Solidarności RI. Obaj weszli do Parlamentu. W terenie była kampania na ich rzecz, jeździliśmy z nimi po całym województwie bialskopodlaskim. Prezentowali swój program, przebiegało to wspaniale, były tłumy ludzi. Ja ten okres wspominam jako coś takiego, co naprawdę aż człowieka podrywało, podnosiło, że tylu ludzi … I tyle nadziei związanej z wyborami …
Taka energia społeczna.
Energia emanowała, to się czuło. Dopiero później człowiek „oklapł”, kiedy dowiedział się, że Jaruzelski ma być po tym wszystkim prezydentem, a Kiszczak premierem. To już nam od razu „opadło” wszystko, odechciało się. Tyleśmy się angażowali, żeby wypromować swoich ludzi, a tu z góry narzucona taka „historia”. I ten kontrakt polityczny.
Jeszcze wracając do czerwcowych wyborów…
W Białej Podlaskiej początki były przy parafii Chrystusa Miłosiernego. Potem dostaliśmy biuro na ul. Moniuszki, to był lokal z Cechu Rzemiosł Różnych, bo tam mieliśmy prężnie działającą organizację związkową i dali nam go nieodpłatnie. Podczas samej kampanii wyborczej mieściliśmy się w jeszcze innym miejscu, zwanym popularnie „gestapo”[9] i spotykaliśmy się w tych podziemiach, w których teraz jest Muzeum Południowego Podlasia[10]. Było tam dość duże pomieszczenie i tam właśnie działał wojewódzki Komitet Obywatelski.
W Miedzyrzecu, organizowaliśmy spotkania naszych kandydatów z mieszkańcami jako Komitet miejski. W kościołach – u św. Piotra i Pawła, ale nie tylko, bo jest tu drugi bardzo patriotyczny kościół, św. Józefa, ze znanym od dawna infułatem-patriotą. Dalej – spotkania na placach publicznych. Mamy tu duży skwer, i im bliżej było do zakończenia kampanii, tym częściej robiliśmy tam spotkania z kandydatami. Kilka razy przyjmowały nas szkoły, na przykład szkoła zawodowa przy ul. Warszawskiej. Dalej – jeździliśmy z kandydatami po różnych częściach województwa bialskopodlaskiego, czyli nie tylko do Białej, ale i po wsiach. Tych wyjazdów było multum, trudno teraz zliczyć ile. Teren województwa był dość duży i trzeba było objechać prawie wszystkie gminy, roboty było bardzo wiele. […]
A w jaki sposób Komitet wojewódzki uformował swoje władze?
Jako przewodniczący miałem dwóch zastępców – jeden był z Solidarności RI, drugi z Solidarności pracowniczej, a każdy z nich był odpowiedzialny za swoich ludzi i struktury solidarnościowe. Za te w zakładach pracy odpowiadał pan Kwiatkowski, drugi – pan Mikołajczuk – odpowiedzialny był za struktury wśród rolników. Wszystkie spotkania w których uczestniczyłem, były przygotowywane przy pomocy tych zastępców. W momencie powołania Komitetu wojewódzkiego, wyodrębnione też zostały sekcje: organizacyjna, nad którą czuwał pan Kwiatkowski, kulturalna, rolnicza – typowo. I tak staraliśmy się działać.
A czy byliście sformalizowani, może zarejestrowani jako stowarzyszenie? Czy istniał jakiś dokument założycielski?
Nie, to nie było zarejestrowane. To było spontaniczne, społeczne działanie! Nawet jeżeli w czasie wyborów do Sejmu i Senatu ja figurowałem na afiszach jako „przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu, Ryszard Turyk.” Nie wiem czy wtedy którykolwiek z powstających komitetów był formalizowany, bo jeżeli chodzi o Solidarność – to odrębna sprawa. Należeliśmy do regionu Mazowsze i była już struktura związkowa.
Jak wyglądało finansowanie w tym okresie?
Też nie było to sformalizowane, tylko dobrowolne, każdy dawał coś od siebie, jak było trzeba, rzucił parę groszy. Czasami lokal na spotkanie był za darmo, ale czasami trzeba było coś tam zapłacić, czasami coś kupić, żeby poczęstować. To wszystko było z datków społecznych.
Rozmawiał Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja – Anna Mieszczanek
Mieczysław Ustasiak
Urodzony w 1936 r. w Krotoszynie. W 1960 r. ukończył Wydział Budowy Maszyn na Politechnice Poznańskiej, a w 1969 r. obronił doktorat.
Zatrudniony był w wielu miejscach: 1960–1964 jako technolog w Szczecińskim Zakładzie Przemysłu Maszynowego Leśnictwa; później (1964–1978) st. asystent i adiunkt na Wydziale Mechanicznym Politechniki Szczecińskiej; w 1978 r. pozbawiony prawa otwarcia przewodu habilitacyjnego (odmowa w Poznaniu, Wrocławiu, Gliwicach) oraz pozbawiony prawa wykonywania zawodu nauczyciela i wysłany na tzw. staże przemysłowe do Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Tychach a potem do Jelczańskich Zakładach Samochodowych (1978-1979); 1980–1982 adiunkt na Politechnice Szczecińskiej; w 1983 r. (w okresie przerwy odbywania kary) wychowawca w Domu Opieki Młodzieży Upośledzonej Umysłowo w Szczecinie; 1984–1989 technolog w Fabryce Urządzeń i Aparatury Mleczarskiej w Szczecinie.
Uczestnik (od 1977 r.) prowadzonego przez o. Huberta Czumę Duszpasterstwa Akademickiego przy kościele św. Andrzeja Boboli w Szczecinie (uczestnik pielgrzymek na Jasną Górę, prelegent), jednocześnie działacz Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), pełniący dyżury w Punkcie Konsultacyjno-Informacyjnym ROPCiO w Szczecinie, sygnatariusz oświadczeń; od 1978 r. współredaktor niezależnego pisma „Korzenie”; od 1980 r. członek Szczecińskiego Klubu Katolików i współorganizator spotkań z opozycjonistami, prelegent.
W Solidarności od września 1980 r.; współzałożyciel Solidarności na Politechnice Szczecińskiej, przewodniczący Komisji Zakładowej „Solidarność” Pracowników Politechniki Szczecińskiej, delegat na I Walny Zjazd Delegatów Regionu Pomorze Zachodnie NSZZ „Solidarność”, członek Prezydium Zarządu Regionu i wiceprzewodniczący Zarządu Regionu; współzałożyciel i członek Regionalnego Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania (marzec 1981).
Po wprowadzeniu stanu wojennego i podczas strajku okupacyjnego na terenie Stoczni Szczecińskiej przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Aresztowany, w trybie doraźnym skazany 4 marca 1982 r. wyrokiem Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego z siedzibą w Bydgoszczy (w tzw. procesie jedenastu) na cztery lata więzienia i trzy lata pozbawienia praw obywatelskich; warunkowo zwolniony 14 grudnia 1982 r. ze względu na stan zdrowia. Inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa.
Od września 1988 r. członek Międzyzakładowego Komitetu Organizacyjnego NSZZ „Solidarność” Regionu Pomorza Zachodniego, od marca 1989 r. członek i przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego w Szczecinie; w okresie 1989–1991 senator RP I kadencji z listy OKP; 1992-2002 ponownie adiunkt na Wydziale Mechanicznym Politechniki Szczecińskiej. Od 2002 r. na emeryturze.
W latach 1990-1998 w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym (wiceprzewodniczący Rady Programowej); 1995-2001 prezes Zarządu Archidiecezjalnego Akcji Katolickiej w Szczecinie.
Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi (2001 r.), Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2006 r.), Krzyżem Wolności i Solidarności (2015 r.).
Fragment rozmowy z Mieczysławem Ustasiakiem
Szczecin, 2 października 2017 r.
W jaki sposób podejmowano najważniejsze decyzje w Obywatelskim Komitecie Porozumiewawczym w Szczecinie?
Były to decyzje typu: gdzie zorganizować spotkanie, jak zdobyć pieniądze… Z działania Komitetu nie ma żadnej dokumentacji, bo to wszystko odbywało się w biegu. Pieniądze uzyskiwaliśmy ze sprzedaży cegiełek. Też trzeba to było załatwić bardzo szybko, załatwić rozliczenia, prowadzić nadzór nad całą stroną finansową, żeby nie wystąpiły nadużycia. Kwestiami finansowymi zajmował się chyba Ewaryst Waligórski. To wszystko odbywało się bardzo spontanicznie. Na przykład przychodzili ludzie i mówili, że mają samochód do dyspozycji, że mają benzynę, że mogą gdzieś nas zawieźć. Z transportem był problem. W mieście mogliśmy ogłosić spotkania, ludzie by przyszli i moglibyśmy rozmawiać. Ale przecież musieliśmy dotrzeć także do wiosek i do małych miasteczek. Tam właściwie nie było żadnych struktur, ponieważ po stanie wojennym struktury Solidarności często się już rozpadły. Nie było ich, zanikły. Ci ludzie powyjeżdżali, odeszli. Jechaliśmy więc do księdza proboszcza i pytaliśmy, kto tu jest taki uczciwy, że można by go „wykorzystać”. Źle powiedziałem: zaangażować. Ksiądz dawał nam jakieś informacje, szliśmy do tego człowieka i umawialiśmy się, że on rozwiesi plakaty, załatwi jakieś pomieszczenie na spotkanie, a my przyjedziemy i to spotkanie przeprowadzimy. I na ogół tak się działo. To byli ludzie, którzy się włączali w działalność spontanicznie. To nie był przymus czy wybór. Działał ten, kto chciał się zaangażować, kto odczuwał taką potrzebę. I tych ochotników nie brakowało.
Ludzie służyli swoimi samochodami, swoim czasem, a także swoimi pieniędzmi, bo wykupywali potem te cegiełki. Jeśli natomiast chodzi o cegiełki, to pojechaliśmy z Jurkiem Zimowskim do Warszawy, bo chcieli nam zabrać jedno miejsce w Sejmie. Z wyliczeń, które przeprowadziliśmy wynikało, że przysługują nam cztery miejsca w Sejmie, a oni chcieli nam dać tylko trzy. Więc pojechałem do Warszawy z Jurkiem i wywalczyliśmy to czwarte miejsce […]
Czy Szczecin na tle Polski w jakiś sposób wyróżniał się taką samodzielnością, czy pozostałe regiony były bardziej podporządkowane Warszawie?
Trudno mi odpowiedzieć, ale pewnym wskaźnikiem jest to, że my się inaczej nazywaliśmy. W całej Polsce były „komitety obywatelskie”, a my się nazywaliśmy Obywatelski Komitet Porozumiewawczy. Nie czekaliśmy na oficjalne namaszczenie z Warszawy, tylko po zapadnięciu decyzji przy Okrągłym Stole od razu zaczęliśmy działać. Warszawa sama się dopiero organizowała, a my wystąpiliśmy niezależnie i byliśmy chyba jedynym komitetem, który się nazywał inaczej niż komitety w całej Polsce.
Szczecin ma pod tym względem dłuższą tradycję, bo Klub Inteligencji Katolickiej w tym mieście też nazwał się inaczej niż w kluby w całej Polsce.
Tak, ale w tym wypadku kierowały nami inne względy, bo chodziło o to, że nazwa „Klub Inteligencji Katolickiej” kojarzy się z czymś elitarnym, a my nie tworzyliśmy elitarnych klubów, tylko chcieliśmy docierać do społeczeństwa, do ludzi. Dlatego nazwaliśmy się Szczeciński Klub Katolików. Dzięki temu odróżnialiśmy się od innych KIK-ów.
I dzięki temu po wprowadzeniu stanu wojennego przetrwaliście…
Tak.
Rozumiem, że trudno jest opisać, jak wyglądała codzienna praca Komitetu, ponieważ każdy dzień był inny?
Mogę powiedzieć, jak wyglądał mój dzień. Rano szedłem na Potulicką i wpadałem w wir pracy. Trzeba było ustalić, kto dziś wyjeżdża, z kim, dokąd, które materiały zabiera, jak przygotować materiały, kto nam je wydrukuje, kto nam załatwi inne sprawy… Trwało to mniej więcej do godziny piętnastej, po czym wsiadaliśmy w samochody i jechaliśmy w teren na spotkania, podczas których z reguły przeciwnicy atakowali nas: „A co będzie z dziećmi nienarodzonymi?”. Bo podstawowym zarzutem, jaki w stosunku do nas kierowano, który miał zrazić do nas ludzi, było to, że jesteśmy przeciwnikami aborcji. Znaczy, że aborcja to jest to dobro, które nam komuniści przynieśli, a jeśli my będziemy jej przeciwnikami, to na pewno ludzie nie będą na nas głosować. Odpowiadaliśmy na te pytania zgodnie z własnym sumieniem i jakoś nam z tej racji elektorat nie uciekł.
Czy pamięta Pan jakieś rozczarowania czy zadowolenie po tych wizytach na prowincji?
Na ogół byliśmy przyjmowani dobrze. Zresztą kto był przeciwko, to nie przychodził na zebrania. Ludzie przychodzili i najlepszy dowód, że wygraliśmy wybory. Trafiliśmy do społeczeństwa. Społeczeństwo pamiętało jeszcze Solidarność. My jak gdyby tylko przypomnieliśmy to, co było w latach 1980–1981. To było nawiązanie do tamtego etosu, do tamtych wartości i do tamtej niezależności.
Rozmawiała dr Marta Marcinkiewicz
Transkrypcja – Marta Marcinkiewicz
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Lidia Więckowska
Urodzona w 1923 r. w Częstochowie. W latach 1941-1945 żołnierz ZWZ–AK (łączniczka w częstochowskiej AK, następnie w I Pułku Strzelców Podhalańskich, ps. „Binio”);
Ukończyła Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu w 1970 r. – Wydział Filozoficzno-Historyczny.
Zatrudniona była w wielu zakładach pracy: w latach 1947-1949 jako kadrowa w Centrali Chemicznej w Szczecinie; 1949-1951 dyrektor w Hurtowni Jedwabiu; 1951-1952 kierownik Działu Planowania Ekspozytury Centrali Tekstylnej; potem ‒ członek Zarządu w Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem”; 1953 r. naczelnik w Wojewódzkim Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk; 1953-1963 dziennikarz w „Głosie Szczecińskim” i w Zachodniej Agencji Prasowej; 1963-1970 dziennikarz w „Kurierze Szczecińskim”; 1970-1979 dziennikarz korespondent w „Trybunie Ludu”. Od 1980 r. na emeryturze.
W styczniu 1971 r. za pośrednictwem Alicji Solskiej dotarła do premiera Piotra Jaroszewicza i przedstawiła mu sytuację strajkujących w Szczecinie.
Od 1947 do 13. 12. 1981 r. członek PZPR – legitymację oddała na znak protestu po wprowadzeniu stanu wojennego; od 3 listopada 1981 r. członek-współzałożyciel Przymierza Społecznego „Odrodzenie” jednoczącego działaczy Solidarności i działaczy tzw. struktur poziomych PZPR.
W stanie wojennym kolportowała wydawnictwa niezależne, przepisywała i adiustowała materiały do niezależnej prasy szczecińskiej, m.in. „Grota”; organizowała pomoc finansową dla represjonowanych działaczy Solidarności, czasowo dawała schronienie ukrywającemu się Tomaszowi Zielińskiemu; uczestniczyła w niezależnych spotkaniach działaczy opozycji u oo. jezuitów w Szczecinie, organizowała spotkania niezależnych dziennikarzy we własnym domu; uczestniczyła w tzw. mszach za ojczyznę, demonstracjach patriotycznych, manifestacjach. Inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa.
Od 23 marca 1989 r. była członkiem OKP Ziemi Szczecińskiej; z Danutą Kaczanowską pełniła funkcję rzecznika prasowego OKP; redaktorka czterech numerów „Gazety Wyborczej” utworzonej na czas wyborów 1989 r.
Odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1978) i Krzyżem Armii Krajowej (1998).
Fragment rozmowy z Lidią Więckowską
Szczecin, 28 sierpnia 2017 r.
Jak to się stało, że została Pani działaczką Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego w Szczecinie?
Byłam na emeryturze. To był okres, kiedy byłam takim „dostawcą” wiadomości z radia Wolna Europa dla całej rodziny. Siedziałam w domu, gotowałam, opiekowałam się wnukiem, puszczałam sobie radio i miałam siłę na to, żeby wysłuchać tych samych audycji dwa razy, bo wtedy te słowa, które były zagłuszane zagłuszarką w pierwszej wersji informacji, mogły nie być zagłuszane w drugiej. Zagłuszano według wymyślonego algorytmu. Ja sobie niejako „sklejałam” te wiadomości. Druga, wówczas społeczna powinność obywatelska to pomoc finansowa, trzecia – ulotki, czwarta – pomoc rodzinom internowanych działaczy, ponadto pisanie do prasy podziemnej (stoczniowy „Gryf”, „Obraz”), pomoc ukrywającym się u ludziom, np. Alinie Głowackiej po jej powrocie z internowania, czy ukrywanie przed ubecją zaciekle ściganego redaktora Tomasza Zielińskiego, po ogłoszeniu stanu wojennego bardzo aktywnego działacza Solidarności.
Alina Głowacka była dużo młodsza ode mnie, pracowała w radiu, ona wcześniej z grupą dziennikarzy-dysydentów została wciągnięta do pracy organizacyjnej nad powstaniem OKP może przez Mieczysława Ustasiaka, ale nie wiem. Chodziłam do kościoła przy ulicy Pocztowej pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli, nie pamiętam nazwy, stanowił bazę naszych spotkań dysydenckich. I właśnie tam przez Alinę zostałam zachęcona do wzięcia udziału w spotkaniu organizacyjnym Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego.
Czy pamięta Pani kiedy to było?
Tak, to było w marcu 1989 r.
[…]
Na czym polegała Pani działalność w Obywatelskim Komitecie Porozumiewawczym? Czy pamięta Pani jakieś ważniejsze wydarzenia, punkty zwrotne? Jak to się stało, że została Pani rzecznikiem OKP?
Tego już nie pamiętam. Albo to zostało ustalone przez Mieczysława Ustasiaka i cały Komitet na jakimś zebraniu, albo w drodze dogadania się z grupą dysydencką dziennikarzy, której przewodniczyli Mieczysław Kaczanowski, Władysław Daniszewski i Alina Głowacka.
W jaki sposób Pani została redaktor naczelną „Gazety Wyborczej” – gazety Obywatelskiego Komitetu Porozumiewawczego?
Proszę nie mylić dwóch gazet. Postanowiliśmy, że OKP będzie miał „Gazetę Wyborczą” i Michnik swoją gazetę też nazwał „Wyborczą”, ale to były dwie różne gazety. Nie można tego mylić. Błąd popełnił nawet Eryk Krasucki w przypisach w swojej świetnej książce Przesilenie (na s. 368).
Czy te tytuły zaczęły się ukazywać w tym samym czasie?
Nasza „Gazeta Wyborcza” zaczęła się ukazywać wcześniej – w marcu 1989 roku, strona „solidarnościowa” dostała pozwolenie na „Gazetę Wyborczą” przy Okrągłym Stole. Celem wydawanej przez nas gazety było przygotowanie wyborcze, popularyzacja Solidarności, sylwetek kandydatów.
Ukazały się cztery numery gazety?
Tak. Musieliśmy zdobywać na nie pieniądze. O fundusze starał się nasz czołowy finansista, pan Marek Przygodzki. To był jedyny człowiek, który znał się trochę na finansach, bo prowadził własne prywatne przedsiębiorstwo i Mieczysław Ustasiak tę rolę scedował na niego. Zresztą też były członek partii.
Jak Pani wspomina pracę przy tworzeniu gazety?
Bardzo żartobliwie. Zadzwoniła do mnie Alina Głowacka i powiedziała: „Do cholery jasnej, co ty sobie myślisz? Że będziesz siedzieć w domu i gotować obiadki? Są ważniejsze sprawy do załatwienia. Masz się zająć naszą gazetą, a nie być śmierdzącym leniem”. Wyznaczono mnie za moimi plecami, przekazała mi te informacje Alina. Razem z Danusią Kaczanowską prowadziłam rzecznictwo prasowe.
Kiedy mogliśmy już mieć kontakt z „Głosem”, z „Kurierem”, to zachowanie ich dziennikarzy było zdumiewające. Jak nieraz przychodziłam z Jerzym Zimowskim, wspaniałym człowiekiem i działaczem, spotykałam się z moimi kolegami z drugiej strony granicy politycznej. Oni musieli ze mną pertraktować. Tak samo miałam ubaw po pachy w samej drukarni, w której, jako strona opozycyjna, musiałam załatwiać sprawy druku, pracy drukarzy itd. czy iść do papierni, gdzie mnie znano jako dziennikarkę pisma „Kurier Szczeciński”, bo oprócz tego, że pracowałam w „Trybunie”, to w Szczecinie ostatnim miejscem mojego zatrudnienia był „Kurier”. I nagle zobaczyli we mnie opozycjonistkę. Ale muszę powiedzieć, że np. dyrektor papierni rozmawiał ze mną całkiem rzeczowo. Jemu chodziło o to, czy klient zapłaci za papier, który zamawia. Pomagał mi Zimowski, razem byliśmy np. w cenzurze, bo tam trzeba było zarejestrować OKP-owską „Gazetę Wyborczą”.
Jak Pani wspomina te spotkania? Czy było trudno?
Było śmiesznie, a zarazem tragicznie, bo widziałam, że byli koledzy byli w kropce. Nie wiedzieli, jak się ustosunkować, jak się zachować wobec człowieka, którego znali z innej strony barykady. I mnie to bawiło. Na przykład zastępca dyrektora drukarni co chwila wychodził i dzwonił, uzgadniał z Komitetem PZPR, co ma mi powiedzieć. Ja z nim ustalałam sprawy druku. Chciał się upewnić, czy w ogóle mam prawo to robić, czy on może ze mną rozmawiać i czy nie powinnam siedzieć w kryminale jako opozycjonistka, a nie z nim pertraktować. Muszę powiedzieć, że patrzyłam na to z rozbawieniem. Oni byli sztywniejsi ode mnie. Byłam normalna w tej swojej opozycyjności, a oni byli skrępowani i nie wiedzieli, jak się zachować. […]
A jak wyglądała codzienna praca?
Pamiętam, że Mieczysław Ustasiak każdego dnia zostawał do późnych godzin wieczornych. Nie wiem, kiedy ten człowiek spał, kiedy jadł, kiedy odpoczywał… Później zaczynały się różne spotkania na zewnątrz.
Rozmawiała Marta Marcinkiewicz
Transkrypcja – Marta Marcinkiewicz
Redakcja tekstu – Ewa Wosik
Eugeniusz Wilkowski
Urodzony w 1955 r. w Miednikach (pow. hrubieszowski), prof. Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej; w latach 1970-1974 uczeń liceum ogólnokształcącego w Hrubieszowie; w okresie 1978-1979 odbył studia historyczne i filozoficzne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, doktoryzował się w 1997 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (habilitacja w 2012 r. na UMCS).
Z opozycją demokratyczną związany od drugiej połowy lat 70.; 1980-1989 przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu Założycielskiego NSZZ RI „Solidarność” w Chełmie, członek „Solidarności nauczycielskiej”; od 13 grudnia 1981 do 30 listopada 1982 internowany; od 12 grudnia 1983 do 26 lipca 1984 r. aresztowany, zwolniony na mocy amnestii, pozbawiony prawa wykonywania zawodu. Wydawca i współwydawca pism solidarnościowych (za wydawanie podziemnej „Wsi Solidarnej” – aresztowany); 1984-1988 organizator spotkań oświatowo-formacyjnych rolników w Diecezjalnym Domu Rekolekcyjnym w Łabuniach.
Senator RP I i II kadencji, pracownik administracji państwowej (wicekurator, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Chełmie) i samorządowej (dyrektor Wydziału Kultury, wicestarosta chełmski).
W latach 2003-2009 dziekan i wykładowca Szkoły Wyższej im. B. Jańskiego Wydziału Zamiejscowego w Chełmie; 2009-2010 wykładowca PWSZ w Zamościu; od 2015 r. pracownik naukowo-dydaktyczny Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej. Wydawca od 2011 r. i redaktor odpowiedzialny dwumiesięcznika „Powinność. Pismo Kulturalno-Społeczne Ziemi Chełmskiej”.
Jako historyk zajmuje się głównie dziejami Solidarności (pracowniczej i rolniczej) Lubelszczyzny i południowego Podlasia, a także katolickiego Kościoła wschodniego na południowym Podlasiu i w Chełmskiem, stosunkami polsko-ukraińskimi. Autor wielu pozycji książkowych i licznych artykułów naukowych i publicystycznych.
Fragment rozmowy z Eugeniuszem Wilkowskim
Biała Podlaska, 27 września 2016 r.
Był Pan senatorem Senatu I kadencji. Jak funkcjonował Obywatelski Klub Parlamentarny?
Początkowo była to bardzo sprawna, potrzebna struktura parlamentarna. Sprawna pozostała do pewnego okresu, do czasu wyborów samorządowych. Komisja ds. samorządu terytorialnego otrzymywała wsparcie od wszystkich pozostałych komisji. W dziejach polskiego parlamentu po 1989 r. mało która komisja miała takie wsparcie jak ta. Wspominam ją z należnym szacunkiem, pracowała bardzo sprawnie.
Sukces tej komisji polegał na tym, że udało się połączyć teoretyków, takich jak prof. Jerzy Regulski, z praktykami, takimi jak np. Janusz Stępniak. A przecież Janusz Stępniak, uczestnik solidarnościowej rewolucji, w wyborach do rad narodowych w 1988 r. był kandydatem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, bo nie było wówczas innej drogi sięgnięcia po mandat radnego, otrzymał go, a następnie został przewodniczącym Gminnej Rady Narodowej (w Fajsławicach na Lubelszczyźnie)[11].
Jakie to wszystko jest złożone, niemające jednej barwy politycznej, to w ogóle nie mieściło się w ówczesnej wyobraźni, ale tak przebiegały tamte procesy. J. Stępniak zawiesił krzyż w pokoju Rady, przyszła radna z PZPR i powiada, że krzyża tu nie będzie. „A kto tak powiedział?” ̶ pyta Stępniak. W odpowiedzi usłyszał, że zawieszenie krzyża nie zostało ustalone z sekretarzem „partii”. „Z jakim sekretarzem? Ja tu jestem przewodniczącym Rady”. Taki był Janusz Stępniak. Zasiadając w komisji ds. samorządu terytorialnego, z praktyki wiedział już, co jest potrzebne, czym będzie się ta nowa Rada Gminy zajmowała: że trzeba budować chodniki, wodociągi i rozstrzygnąć ileś tam problemów, które dla człowieka idei są drugoplanowe. Gmina musi funkcjonować. Do tego jest powołany m.in. samorząd. W tym okresie (nie wypowiadam się o późniejszych etapach) Obywatelski Komitet Parlamentarny działał sprawnie. Ta sprawność była potrzebna m.in. przy przyjmowaniu całego pakietu ustaw w grudniu 1989 r., a wśród nich tych trudnych, gospodarczych. Bez tej sprawności, a także bez zaufania, trudno byłoby podjąć przebudowę państwa. […] Ponadto jest to sfera, z której się wyłoniły wszystkie późniejsze, ważniejsze zaistnienia, także w przestrzeni państwa. Zrozumienie tego, co się zrodziło potem, jest trudne albo wręcz niemożliwe bez zrozumienia tego, co się wydarzyło w latach 1989-1990.
Spojrzenie na teraźniejszość przez pryzmat roku 1989 jest jak najbardziej jest zasadne. A jakie były przełomowe momenty w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym?
Przytoczę pewne wydarzenie w formie wręcz anegdotycznej. Podczas pierwszego spotkania Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego pojawił się Lech Wałęsa i oznajmił, kto będzie przewodniczącym. Rozglądamy się wokół, patrzymy na siebie, dostrzegamy pojawiające się zdziwienie na twarzach… Zaraz, zaraz, przecież mamy podejmować decyzje demokratycznie, także o tym, kto będzie przewodniczącym Klubu. Tymczasem to właśnie jest narzucane… Rozumieliśmy jednak, że takie było wyzwanie tamtego czasu. Wpisywaliśmy się w powstałą strukturę. Uważam, że relacje między posłami i senatorami pierwszej oraz drugiej kadencji parlamentu były bardzo serdeczne. Można to tłumaczyć tym, że wyszliśmy z jednego pnia, mieliśmy podobne doświadczenia, stawaliśmy przed podobnymi wyzwaniami, podobnie postrzegaliśmy wiele spraw. Na przykład Stanisław Żak, polonista z Kielc, który później związał się z Unią Wolności ̶ doskonale się rozumieliśmy nie tylko dlatego, że byliśmy nauczycielami. Przykłady, nazwijmy to, postaw nieotwartych, były raczej sporadyczne. Na ogół byliśmy wobec sobie otwarci. Oprócz tego ̶ wszyscy się uczyliśmy. Na przykład artyści ̶ Andrzej Wajda, Andrzej Szczepkowski, Gustaw Holoubek ̶ nie ukrywali, że najlepiej znają się na sztuce, na aktorstwie. To było naturalne.
Pomówmy jeszcze o pracy w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym. Jak Pan wspomina tę pracę? Czy mógłby Pan przywołać jakieś momenty przełomowe?
Najbardziej przełomowym momentem był dla mnie przedostatni dzień grudnia 1989 roku, gdy przywracaliśmy właściwą nazwę państwu: Rzeczpospolita Polska, a także godło. Wstaliśmy i zaśpiewaliśmy hymn. To było niesamowite. Był to jeden z najbardziej wzruszających momentów. Nie czuło się wtedy żadnych podziałów, tylko zwieńczenie wspólnego wysiłku, wspólny sukces, że wreszcie … Oczywiście, mieliśmy świadomość, że przed nami długa droga, konieczność podjęcia trudnych wyzwań gospodarczych. Ale oto wybiliśmy się na niepodległość, przywróciliśmy ją. To było bardzo istotne ̶ odzyskaliśmy podmiotowość jako naród. Wprawdzie wciąż jeszcze stacjonowały w Polsce obce wojska, ale wiedzieliśmy, że zostaną wyprowadzone, bo już jesteśmy samodzielni. To była szczególna chwila. Najbardziej wzruszająca. Natomiast przy kwestiach ekonomicznych rodziło się poczucie głębokiej odpowiedzialności, złożoności problemów, autentycznej troski.
Rozmowę przeprowadził Paweł Kowalski
Transkrypcja – Paweł Kowalski
Redakcja – Ewa Wosik
Wywiad przeprowadzono dzięki uprzejmości i pomocy Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej.
[1] Informacje o Komitecie Obywatelskim w Słupsku w okresie wyborów 1989 roku i po wyborach znajdują się w regionalnej Bałtyckiej Bibliotece Cyfrowej. Dokumenty Komitetu z tamtych lat, zgromadzone z okazji 20-lecia KO, znajdują się w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku oraz w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Marii Dąbrowskiej w Słupsku. Oryginały urzędowych dokumentów wyborczych przechowywane są w Archiwum Państwowym w Słupsku. Wszystkie one zostały zebrane i dołączone do książki Komitety Obywatelskie Solidarność Regionu Słupskiego w wyborach 4(18) czerwca 1989 roku – U progu Demokracji, która powstała po konferencji historycznej w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku 5 czerwca 2009 roku.
[2] Więcej o aferze podsłuchowej w Słupsku w artykule pt. Dwadzieścia lat temu w biurze Komitetu Obywatelskiego znaleziono podsłuch. Ostatnie podrygi SB w Słupsku, Głos Pomorza, Wiadomości – Słupsk; z 10 maja 2009 r. http://www.gp24.pl/wiadomosci/slupsk/art/4395555,dwadziescia-lat-temu-w-biurze-komitetu-obywatelskiego-znaleziono-podsluch-ostatnie-podrygi-sb-w-slupsku,id,t.html
[3] Również we wspomnianej książce: „Komitety Obywatelskie Solidarność regionu słupskiego w wyborach 4 czerwca 1989r.”
[4] Elektrownia jądrowa planowana w latach 1987–1989; w kwietniu 1989 r., na skutek protestów społecznych, rząd premiera Mieczysława F. Rakowskiego podjął decyzję o rezygnacji z budowy.
[5] Dzieje sieradzkiej Solidarności i Komitetów Obywatelskich opisał A. Ruszkowski w artykule Obywatelskie Komitety wyborcze w woj. sieradzkim, „Na sieradzkich szlakach”, 2009 r.
[6] Autor hymnu harcerskiego, Ignacy Kozielewski urodził się w odległych o kilka kilometrów Starzenicach.
[7] Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników powstał w sierpniu 1982 z inicjatywy Jozefa Teligi. W 1983 struktury OKOR funkcjonowały tylko w kilkunastu regionach, w 1984 niemal w połowie ówczesnych województw. W listopadzie 1986 w kościele na Solcu w Warszawie OKOR powołał Tymczasową Krajową Radę Rolników „Solidarność” z przewodniczącym J. Teligą oraz Konwent Seniorów Niezależnego Ruchu Ludowego (NRL). Więcej: https://jozefdarski.pl/4395-ogolnopolski-komitet-oporu-rolnikow
[8] Informacje o Komitetach Obywatelskich w Międzyrzecu Podlaskim i Białej Podlaskiej w okresie wyborów 1989 r. oraz o samorządzie dwóch pierwszych kadencji znajdują się w: E. Wilkowski, Solidarność na terenie województwa bialsko-podlaskiego w latach 1988-89 i R. Kornacki, Międzyrzec w życiorysach pisany; oba w: „Rocznik Międzyrzecki” tom XXXI-XXXII, strony odpowiednio 808-809 i 323-343. Biogram Ryszarda Turyka tamże, str.347-348.
[9] Dawny budynek administracyjny Bialskich Fabryk Mebli, gdzie w czasie II wojny miał siedzibę Graniczny Komisariat Policji, a także wiezienie śledcze i katownia, przez którą przeszło ponad 10 tysięcy mieszkańców Południowego Podlasia, w tym członków konspiracyjnych organizacji niepodległościowych.
[10] Od 1983 r. Muzeum Południowego Podlasia mieści się w części dawnego pałacu Radziwiłłów; w roku 1989 w budynku, o którym mówi Respondent działał Oddział Historyczny tego muzeum.
[11] E. Wilkowski, Solidarność rolnicza na terenie województwa lubelskiego w latach 1980-1989, Chełm 2013, s. 356-360, 426-430.